poniedziałek, 25 lutego 2013

Rozdział 47


Około 2 tygodnie później
Przez ostatnie dni zacieśniałam więzi z niejaką Nelly. Kate nie do końca była zachwycona, nadal twierdziła, że to ‘niebezpieczne’. Za każdym razem pukałam się w czoło. Jednego razu nawet porządnie się o to pożarłyśmy. Naprawdę nie rozumiem jej toku myślenie. Kompletnie. Druga trasa chłopaków zbliżała się wielkimi krokami, już za tydzień wyjeżdżają. Nie widziałam jednak, żeby jakoś szczególnie się tym interesowali. Znaczy nie przygotowują się, nie przejmują się tym jakoś bardzo, po prostu jakby jej nie było. Oprócz kilku prób nie zrobili nic, by się jakoś przygotować do wyjazdu. Jak ich dobrze znam, to dotrze do nich ta informacja w przeddzień wyjazdu. Tym razem ich trasa obejmuje Europę, latem natomiast kierunkiem jest ląd za Atlantykiem. Staram się nie myśleć, że znowu nie będziemy się widzieć miesiące, że będzie strasznie pusto. Zostaniemy tylko ja, Kate i Danielle. Jedynym pozytywnym aspektem ostatnich dni jest to, że w piątek przeniosła się do mnie blondyna. Jak się dowiedziałam, że rozmawiała z ojcem i efekt był pozytywny to dostałam napadu śmiechu i skakałam po całym mieszkaniu.
-Ojciec stwierdził, że jestem pełnoletnia i mam prawo robić co tylko zechce. Jeśli jest to mieszkanie z przyjaciółką to proszę bardzo.
Tak właśnie powiedział. Wieczorem przyjechała z Harrym, który robił za tragarza. Przynieśli część rzeczy, te najpotrzebniejsze. Resztę będziemy znosić w między czasie. Wcześniej sprzątałam stary pokój Majki, przyszła by mi pomóc i zabrać ostatnie przedmioty. Miło nam się gadało. Z powodu braku mieszkania razem i znoszenia się nawzajem wyszło dużo spraw, z którymi koniecznie chciałam się z nią podzielić. Ona czuła to samo. Wyszła chwilę przed przyjazdem nowej lokatorki.
-No ile można podchodzić do drzwi?- warknął Harry na wstępie. Stał z dwiema torbami, wyglądającymi na dość ciężkie. Dziewczyna natomiast trzymała kartonowe pudło z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Grzeczniej.- skarciła- Jak dobrze cię widzieć, on nic tylko ciągle narzeka.
-Nie narzekałbym gdybyś była gotowa na czas, wtedy kiedy się umówiliśmy. A nie! Oczywiście zanim wyszliśmy minęło co najmniej pół godziny.
Zachichotałam; jak stare małżeństwo. Szybko wrócili do dawnych nawyków.
-Niezwykle miło was widzieć, u mnie wszystko w porządku, dziękuję. Może macie ochotę wejść do środka, wydaje mi się bowiem, że tam u was jest trooochę chłodno.
-Nie żartuj.- przepchnął się przez drzwi i przeze mnie do środka, stawiając z hukiem walizki i zdejmując kurtkę. Niedbale powiesił ją na wieszaku, zaraz potem złapał ponownie rączki walizek i powędrował do pokoju przeznaczonego dla Kate.
-Co on taki nie w sosie?- zmarszczyłam czoło.
-A boja wiem, nieważne. Przejdzie mu… kiedyś tam.- wzruszyła ramionami dziewczyna, wchodząc do przedpokoju i powoli się rozbierając.
-Widzę, że bardzo się troszczysz o niedawno odzyskanego chłopaka.- pogroziłam jej palcem i chwyciłam pudełko wcześniej postawione przez dziewczynę na podłodze. –Chodź, czas pokazać ci twoje królestwo. A tak w ogóle dużo jeszcze zamierzasz rzeczy przywieźć?
-Z tego co się orientuję to została chyba jeszcze jedna walizka i pudło z książkami i innymi pierdołami.
-No to spoko, jutro się powinniśmy zabierać.
-W zależności czy pan łaskawca- na ostatnie słowo podniosła głos- zgodzi się nam pomóc.
-Oj no bez przesady poradzimy sobie najwyżej same.
***
Kolejnego dnia pojechaliśmy w trójkę do domu Kate. Harry stwierdził, że skoro jutro i tak musi tu być z rana to nie będzie wychodził. Od tak zarządził, że zostaje u mnie, poprawka nas, na noc. Zgodziłam się oczywiście bez wahania, bo miał racje. Nie było sensu, żeby znowu przyjeżdżał tu rano. Spać poszłam raczej wcześnie. Z niewiadomego mi powodu byłam koszmarnie zmęczona. Gdy już zasypiałam dostałam sms’a od Nelly z zapytaniem co robię jutro i czy nie chciałabym gdzieś z nią wyjść. Odpisałam, że w sobotę to nie bardzo, ale w niedzielę bardzo chętnie. Umówiłyśmy się i szczęśliwa w końcu oddałam się w objęcia Morfeusza. Rano obudził mnie ktoś władowujący się z hukiem do mojego łóżka.
-Co do…!- krzyczałam zaspanym głosem.- Harry- warknęłam kiedy poczułam na sobie wielkie cielsko.- Złaź!- rozkazałam.
-To mnie zrzuć- odezwał się słodki głosik.
-Nie zrzucę cię, jesteś za silny. Poza tym jeśli bym to zrobiła to rozbudziłabym się do reszty. A tego byśmy nie chcieli.
-Nie?
-Nie! Spadaj!- próbowałam wydostać się z pod niego, nieudolnie. Dzieliła na gruba kołdra, zaczynało mi się robić strasznie gorąco.- Złaź! Ja chce spać.
-Ja też chciałem, niestety ktoś mi to uniemożliwił, teraz to ja postanowiłem poukszykszać życie tobie.
-Ale czemu? Co ja ci zrobiłam?- jęknęłam.
-Nic, po prostu lubię to robić. Poza tym Kate powiedziała, że powinniśmy zaraz wychodzić.
Po niecałych 10 minutach już byłam w kuchni, gdzie roznosiły się cudowne zapachy tostów. Jeśli takie śniadanie będzie mnie witało codziennie rano, to mogę nawet wcześniej wstawać.  Zjedliśmy w pośpiechu i zaraz potem wyszliśmy. Postanowiliśmy skorzystać z komunikacji miejskiej. Harry złapał Kate za rękę i tak szliśmy sobie spacerkiem. Na dworze było strasznie zimno, po przejściu 100 metrów całe moje ciało było skostniałe. Nie miałam siły iść dalej. Trochę po marudziłam  ale wiadomo bez skutecznie. Kiedy doszliśmy do bloku Kate uświadomiłam sobie, że na dobrą sprawę nigdy tu nie byłam. Przekraczając prób drzwi wejściowych moim oczom ukazał się skromnie urządzony salon, w nim tylko najpotrzebniejsze meble. Rozglądałam się zaciekawiona, a Kate patrzyła na mnie skrępowana.
-Za bogato to tu nie jest.
-No to co. Nie musi być, kochana.- uśmiechnęłam się szeroko.- No to gdzie masz te swoje graty, co? Chodźmy po nie.
Weszliśmy do pokoju dziewczyny i moim oczom ukazało się niemal puste pomieszczenie. Znajdowały się tam tylko meble, żadnych książek, ubrań, porozwalanych po podłodze. Wszystko było spakowane. Nie powiem, dziwnie patrzy się na taki pokój. Na łóżku leżało pudło i walizka. Harry złapał się za to drugie, ja natomiast chwyciłam dość ciężkie pudło.
-To co, wszystko wzięłaś, słoneczko?- zapytał Harold.
-Tak mi się wydaję, jeszcze tylko przejdę się po domu, żeby się upewnić.
Gdy dziewczyna zniknęła za drzwiami Loczek podszedł bliżej i odezwał się ściszonym głosem.
-Dobrze, że wreszcie się do ciebie wprowadza. Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszyła kiedy  ‘otrzymała od ciebie tę propozycję’- zakreślił wolną ręką w powietrzu znak cudzysłowu.
-Ja też się cieszę, kiedy wy będziecie podbijać Europę nie będę sama. – szturchnęłam go w ramię.
-Europę? Proszę cię, my będziemy podbijać ŚWIAT!- wypiął dumnie pierś, a ja się tylko bardziej zaczęłam śmiać.
-Ach tak, zapomniałam wybacz.
Zaraz potem przyszła Kate i oznajmiła, że wszystko ma i możemy iść. Idąc w stronę metra było mi jeszcze zimniej niż poprzednio. Palców zarówno od nóg jak i rąk nie czułam od dawna. Przyglądałam się idącym kilka metrów przede mną zakochanym. Chłopak jedną ręką trzymał walizkę dziewczyny, a drugą sama dziewczynę. Oni są tacy uroczy. Idealnie się uzupełniają, są do siebie stworzeni. Usłyszałam śmiech Kate, zaraz potem zdzieliła go w głowę, a on pisnął jak dziewczynka. Wyrwał rękę z jej uścisku i schował ją do kieszeni. Blondyna najpierw śmiała się jeszcze głośniej, ale zaraz potem przepraszała gorączkowo chłopaka.
-Samo przepraszam nie wystarczy.- podpowiedział.
Wyprzedziła go i zagrodziła dalszą drogę, stanęła na palcach i złożyła całusa na ustach zranionego Harolda. ‘Pfff’ dało się słyszeć. Kate podeszła bliżej i położyła chłopakowi ręce na piersi i pocałowała jeszcze raz. Tym razem Hazza objął dziewczynę, wcześniej upuszczając walizkę na śnieg. Popatrzyłam chwilę na ten uroczy obrazek.
-Ja się naprawdę niezmiernie cieszę z waszego szczęścia i widzę, że i wy. Ale czy moglibyście ukazywać sobie uczucia w innym, nieco cieplejszym miejscu metrze, ewentualnie DOMU!
-Oj już się tak nie gorączkuj, następnym razem weźmiemy Horana ze sobą.- odpowiedział niczym nie skruszony lokowany obejmując mnie ramieniem.
-Po prostu chodźmy!
Złapali się za ręce i podreptaliśmy dalej. Po kilkudziesięciu metrach zorientowałam się, że jednej rzeczy może nam brakować.
-Harry, złotko czy nie zgubiliśmy czegoś, no nie wiem może… WALIZKI!
-O Boże! Gdzie ona?!
-Tam gdzie ją zostawiłeś! Idź!
Po kilkudziesięciu minutach udało nam się wreszcie dojechać do domu. Wchodząc do domu nie wyczuwałam żadnej części ciała. Zaraz potem czułam wszystko, aż za bardzo. Bolał mnie każdy milimetr skóry. Czułam jak krew krąży mi po całym ciele. Rzuciłam pudło na podłogę i pognałam do łóżka, ściągając wcześniej jeansy. Wpadłam pod kołdrę i szczękając zębami czekałam na poprawienie samopoczucia. Po jakimś czasie ktoś zapukał do drzwi i zaraz potem przez nie wszedł. Przed nosem ukazał się kubek z gorącym, parującym napojem.
-Dzię-ku-jęee.- wyjąkałam.
-Nie ma sprawy, mała.
-Nie- je-stem ma-ła--rozpoczęłam odwieczną dyskusję.
-Pokłócimy się kiedy indziej, teraz były by nie wyrównane siły… mała. 
-Idź sobie!- warknęłam.
-Jak sobie życzysz.
Po godzinnym siedzeniu w łóżku, w końcu postanowiłam wyleźć w kokonu. Zabrałam kołdrę ze sobą i udałam się do kuchni gdzie siedziała reszta domowników. Grali w karty. Początkowo nie zauważyli mojej obecności. Dopiero kiedy zasiadłam na jednym z wolnych krzeseł zareagowali.
-No wreszcie!
-Co wreszcie? Gracie w karty? Ja też chciałam! Trzeba było mnie zawołać- oburzyłam się.
-Wołaliśmy.- odezwali się jednocześnie.- A że nie reagowałaś to stwierdziliśmy, że śpisz.
-Ale dobrze, że już jesteś. Trzeba coś na obiad zrobić.- zwróciła uwagę Kate.
-No co?! Jeszcze nie skończyliśmy partii!- obruszył się Harold.
-I jej nie skończymy!-krzyknęła Kate.
-Przegrywasz, dlatego tak mówisz- zaśmiał się Harry.
-Nieprawda!- wydarła się i złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę lodówki.- To co robimy, jestem głodna.
-Nie wiem, a co jest, sprawdzałaś?
-Właściwie… to nie ma nic. Trzeba się zabrać za zakupy, musimy regularnie chodzić na zakupy spożywcze, zrozumiałaś?
-Całkowicie, szeryfie.- zasalutowałam.- A dzisiaj zrobimy makaron z jakimś sosem, może być?
-A mamy makaron?
-No pewnie, jego zawsze znajdziesz w tym domu. W tamtej szafce.- wskazałam jej palcem odpowiednią, a sama wyjęłam pomidory.
Zajęłam się sosem. Kroiłam, miksowałam, dodawałam przyprawy, mieszałam, przyprawy, sprawdzenie smaku i tak w kółko. Po jakimś czasie stwierdziłam, że już jest w porządku i zajęłam się tarkowaniem sera żółtego z braku parmezanu. Nakryłyśmy do stołu i już po chwili zajmowaliśmy się pałaszowaniem obiadu.
-To jest naprawdę dobre.- mówił z pełna buzią Harry, dokładając sobie coraz więcej i więcej. – Jaki jest przepis?
-Oko.
***
Weszłam do pokoju Kate i zastałam tam jedno, wielkie pobojowisko. Każda walizka była otwarta, powyciągane z nich ciuchy walały się po podłodze, krzesłach, łóżku, biurku itp. Książki jak zostały przyniesione w pudłach tak jak nadal stoły. Zawołałam dziewczynę głośno, a ta wpadła z przerażeniem w oczach.
-Co się stało?!
-Rozpakuj się. Niech to wygląda jakbyś tu rzeczywiście mieszkała, a nie wynajmowała pokój w hotelu.
-Na przyszłość, nie wrzeszcz tak przeraźliwie, myślałam, że coś się stało.- burknęła.
-Pomocy potrzebujesz?
-Tak, proszę.
-Har…!
-Ale nie jego!- zakryła mi usta dłonią.- On nie pomoże, on zepsuje. Ty mi pomożesz.-uśmiechnęła się złowieszczo, a ja tylko jęknęłam.
Chodziłyśmy po całym pokoju, potykając się o różne przedmioty.  Raz walnęłam się o kant łóżka w mały palec. Łzy bólu zasłoniły widok na to pobojowisko. Opanowałam chęć złapania się za stoę i biegania po pokoju i zabrałam się za układanie ubrań na półkach szafy. Po chwili przejęła to Kate, stwierdzając, że woli by to ona układała swoje ciuchy. Ja wzięłam się za książki szkolne. Wsadzałam je do pudła, starannie układając tematycznie. Na koniec kopnięciem wepchnęłam pod biurko. Chwyciłam kolejne i zaczęłam wyjmować. Na podłodze powiększała się sterta książek, zdjęć,  figurek, pamiątek i innych pierdoł. Stwierdziłam, że nie wiem gdzie powinnam to ustawić, więc zostawiłam to zadanie właścicielce pokoju. 
-Masz może taśmę klejącą?-odezwała się dotąd milcząca Kate.
-Poszukam, zaraz wracam.
Udałam się do swojego pokoju, ale tam nie znalazłam. Powinna być w salonie- pomyślałam. Zeszłam do Harry’ego który siedział w salonie oglądając jakiś program w telewizji. Chwilę na niego popatrzyłam i stwierdziłam, że jestem bardzo interesujący i się dosiadłam, zupełnie zapominając o celu swojego przyjścia tutaj. Dopiero po napisach kończących uświadomiłam sobie. Zerwałam się i podbiegłam do szafki, gdzie powinna leżeć taśma. Wyjęłam ją i poleciałam do Kate. Ona właściwe ustawiała ostatnią książkę na półce. Wszystko wyglądało świetnie. Miałam wrażenie, że mieszka tu od dawna. Każda rzecz miała swoje miejsce.
-To po co ci była ta taśma?
-Po to.- wskazała plik zdjęć, który leżał na podłodze.- Powieszę je sobie na drzwiach, nie masz nic przeciwko?
-Ależ skąd!
Wzięłam je do rąk i zaczęłam przeglądać. Nie mogłam się nadziwić skąd ma tyle naszych wspólnych zdjęć. Za nic nie mogłam sobie przypomnieć kiedy były robione. Duża część przedstawiała również chłopaków. Urodziny Harry’ego na lodowisku, na jednym był pamiętny przytulas na lodzie, kiedy to wszyscy postanowili powalić się na mnie. Na samą myśl się skrzywiłam. Ujrzałam też jedno moje wspólne zdjęcie z Niall’em. Tak właściwie to ciekawe co robi… od wczoraj się nie odzywał.
-Pomożesz?
-Jasne.
Przyczepiłyśmy wszystkie zdjęcia, jednocześnie wspominając to co się działo, kiedy były robione. Na koniec zawołałyśmy Harry’ego by podziwiał nasze działo. Przyszedł i zaniemówił, z wrażenia, mam nadzieję. Objął od tyłu Kate i pocałował w głowę. Mnie po drodze mierzwiąc włosy.
-Niezła robota dziewczyny.
Godzinę później Harry pożegnał się i pojechał do domu. Wieczorem odpaliłam laptopa i zalogowałam się na facebooka. Rozczarowana stwierdziłam, że ani Zuza ani Szymon nie są dostępni. Przez ostatnie miesiące zupełnie straciliśmy kontakt. Od świąt nie rozmawiałam z nimi. Wtedy spędziliśmy tydzień na uzupełnianiu ostatnich sześciu miesięcy. Mam nadzieję, że niedługo uda mi się z nimi pogadać, bo stracenia z nimi kontaktu nie przeżyłabym.
***
Wydawało mi się, że ledwo zasnęłam i już słyszę dzwonek do drzwi. Obudziłam się z przekonaniem, że jest środek nocy. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 12:07. Zwlekłam się z łózka i na bosaka poleciałam otworzyć drzwi przybyszowi. Słońce raziło mnie w oczy, ale od razu zobaczyłam tę blond czuprynę. Przytuliłam Niall’a mocno, jego akurat najmniej się spodziewałam w niedzielny ranek. Miał cały czerwony nos, chyba dopadł go katar.
-Co tu robisz?
-A ty śpiochu?-wszedł i zaczął zdejmować buty.-Przyszedłem sprawdzić czy dom jeszcze stoi.
-I co?
-Chyba jednak stoi. Co powiesz na wspólne śniadanie?
-Daj mi się ogarnąć to zaraz coś przygotuję.- odwróciłam się i już chciałam pobiec do łazienki, ale Niall złapał mnie za rękę i uniemożliwił.
-Nie tu, chodźmy gdzieś na miasto.- uśmiechnął się.
Pokiwałam głową i poleciałam pod prysznic. Szybko się umyłam, ubrałam i poleciałam do Niall’a siedzącego na kanapie. Wskoczyłam na nią i położyłam mu się na kolanach. W ostatniej chwili zasłonił usta przed kichnięciem mi prosto w twarz. Zaśmiałam się i oznajmiłam:
-Gotowa.
-W takim razie możemy lecieć.
Pochylił się i cmoknął mnie w usta. Wyszliśmy na mróz, jednak nie było mi tak zimno jak wczoraj. Nie dość, że świeciło piękne słońce, powodujące że śnieg migotał to szłam z Niall’em z ręką w jego stalowym uścisku. Nie miałam pojęcia, gdzie mnie prowadzi, ale wiedziałam, że w sprawie jedzenia mogę mu całkowicie zaufać. Kto inny zna się na nim lepiej?
***
Z powrotem w domu byliśmy koło drugiej. Kate gdzieś wybyła. Posiedzieliśmy trochę sami głównie rozmawiając na jakieś bezsensowne tematy, Wymienialiśmy opinie na temat nowych piosenek, no cóż z tym nie do końca się zgadzaliśmy. Mieliśmy kompletnie odmienne gusta jeśli o to chodzi. Przed wybuchem kłótni uchronił nas nieoczekiwany dzwonek do drzwi. Za nimi stała Nelly. Zrobiłam facepalm. Zupełnie zapomniałam, że się dziś z nią umówiłam. Zakłopotana wpuściłam ją do środka. Z salony usłyszałam głos Nialla, pytającego kto to. Wpuściłam ją do środka, a ona zastygła. Spojrzałam na nią dziwnie i pytałam się o co chodzi. Blondyn również nie wiedział co się dzieje. Podszedł do mnie, objął w pasie i szepnął we włosy:
-Kim jest ta dziewczyna?
-To Nelly, pamiętasz? Opowiadałam ci o niej.- odparłam głośniej, by i dziewczyna usłyszała.-Nelly to Niall.
-Ty jesteś z One Direction?- zapytała z kamienną twarzą. Nie wiedziałam czy to dlatego, że jest jakąś psychofanką, czy nie znosi ich.
-Taaak.- odpowiedział Niall niepewnie spoglądając na mnie.
-Dobra robi się trochę niezręcznie. Nelly powiesz co się dzieje?
Wzięła kilka głębokich wdechów, potarła czoło ręką, pomrugała oczami i uśmiechnęła się trochę wymuszenie, ale bardzo się starała. Tylko po co?
-Dobra, sory ze moje zachowanie, ale po prostu nie spodziewałam się członka jednego z największych zespołów w mieszkaniu mojej koleżanki.- zaśmiała się.
-To kamień spadł mi z serca, bo już się bałam, że jesteś jakąś nadpobudliwą fanką czy coś.- uśmiechnęłam się.
Pociągnęłam dziewczynę do kuchni, gdzie przygotowaliśmy napoje. Zaproponowałam granie w karty, wczoraj mnie ominęło, to może dzisiaj się uda. Niestety niedługo potem Niall musiał się zbierać, bo mieli jakąś tam próbę. Minęli się w drzwiach z Kate.
-O widzę, że zakochanie nie potrafią wytrzymać weekendu bez siebie.
-Powiedziała!- odkrzyknął Nialler.
Rozbierając się Kate cały czas o czymś trajkotała, tylko że nie miałam zielonego pojęcia o czym. Weszła do kuchni z wielkimi siatkami i jak spojrzała z kim siedzę, zaniemówiła. Patrzyła się szeroko otwartymi oczami raz na mnie raz na Nelly.
-Cześć Nelly, a co ty TUTAJ robisz?- mówiła przeciągając każda sylabę.
-Kate!-syknęłam, a ona posłała mi spojrzenie typu ‘no co?!’- Zrobiłaś zakupy? Jak świetnie! Teraz trzeba je rozpakować.
-Pomóc?- od razu zaoferował się gość. ‘No widzisz?!’ Teraz to ja posyłałam porozumiewawcze spojrzenia przyjaciółce. ‘Nie daj się zwieść’ Tsaa… fajna rozmowa bez słów. – A ty jesteś dziewczyną Harry’ego Stylesa?- zapytała wkładając owoce do lodówki.
-Nooo tak.- odparła lekko zdezorientowana Kate.
-To fajnie.
-Fajnie.
Blondyna wzniosła oczy ku niebu i poszła do swojego pokoju. Szybko uporałyśmy się z siatami, by potem móc wrócić do gry. Podczas niej Nelly bardzo dużo pytała się mnie o chłopaków. Niby tak od niechcenia, ale z czasem zaczynało się robić uciążliwe. Chciała bym każdego w kilku słowach opisała, jak bardzo ich życie różni się od normalnego, czy są tacy jak głoszą media i wiele, wiele innych. Z początku chętnie udzielałam odpowiedzi, bo nigdy się nie zastanawiałam tak poważnie, nad tym że jestem przyjaciółką chłopaków, których plakaty wiszą na milionach ścian. Może na początku, ale potem zapomniałam o tym. Pod koniec jednak zaczynałam się wykurzać. Dlatego kiedy Nelly wyszła poszłam do pokoju Kate i z wielkim westchnieniem rzucałam się na łóżko.
-A nie mówiłam?- burknęła blondyna z nad książki.
-Oj spadaj!
~~~~~
Miałam dodać wczoraj, ale no wiecie... oczywiście nie obeszło się bez oglądanie filmików z pierwszego koncertu chłopaków. :) Nie mogłam się powstrzymać  tak właśnie spędziłam wczorajszy wieczór. Ciekawe kto jeszcze? xD A na dzisiaj zostaje mi wczorajszy :P Haha, nie mogę strasznie mi się podobało. Tak więc nie dodałam wczoraj, bo nie był sprawdzony, teraz wróciłam ze szkoły i od razu się za to wzięłam.
W każdym razie oto on.
Zostawcie po sobie ślad,
Pozdrawiam
Han*

4 komentarze:

  1. fajny :D tylko więcej Hani i Nialla plisss :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Boskie jak zawsze,ta Nelly serio jest jakas podejrzana.
    No i zgadzam sie z poprzedniczka wiecej Nialla i Hani.
    Wogle Niall i Hania juz to robili :D? Bo czytam duzo opowiadan i juz nie pamietam.Zycze weny xx!

    OdpowiedzUsuń
  3. Następny prosz, bo nie wytrzymam! Kocham to opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  4. DAWAJ NASTĘPNY I TO SZYBKO!!!! A CO TO TEGO ROZDZIAŁU, NIESAMOWITY JAK KAŻDY :D XX

    OdpowiedzUsuń