poniedziałek, 31 grudnia 2012

Rozdział 40


Było nas na tyle dużo, że trzeba było wziąć dwa samochody- jeden prowadził Louis, a drugi Harry. Po drodze dwa razy się zgubiliśmy, ale na szczęście udało nam się dotrzeć bez większych szkód. Lodowisko było małe, wypożyczalnia wyglądała na zamkniętą, paliła się jedna lampa. Na samym lodzie była trójka dziewczyn. Spytane czy czynne, odpowiedziały twierdząco i odjechały na drugi koniec. Chyba się trochę wystraszyły…. Wypożyczyliśmy dziewięć par łyżew i zapłaciliśmy. Właścicielem okazał się bardzo miły  i pomocny starszy pan, który bardzo się ucieszył na nasz widok.
-Ja już nie pamiętam jak się jeździ!-żaliła się Kate.
-Nie ty jedna- mruknęłam. Cały czas byłam zła. Nawet jeszcze nie weszłam na lód, a już jestem cała przemarznięta.  Cały czas uważam, że to bezsensowny, kolejny kaprys Loczka, który zawsze musi dostać to czego chce!
-Już się tak nie bulwersuj!- ktoś mnie podtrzymał, kiedy nieudolnie maszerowałam w stronę lodu, był to mój Brutus.- Na lodowisku zawsze jest fajnie,  a zwłaszcza ze mną.
-Kiedy ja nie pamiętam jak się jeździ!
-Takich rzeczy się nie zapomina- tłumaczył, śmiejąc się ze mnie.
-Ty już nie bądź taki mądry!- cały czas udawałam obrażoną na niego , mimo że już dawno przestałam. Trzeba stwarzać pozory…- Cały czas masz być przy mnie, dopiero kiedy ci powiem będziesz mógł się oddalić.
-Och, czy to nie za dużo przestrzeni?
-Spadaj- znienacka przysunął się i szybko pocałował, na chwile zatraciłam się, ale zaraz potem ocknęłam- pamiętaj, wciąż jestem na ciebie obrażona!
Z początku szło mi fatalnie, cały czas musiałam się czegoś trzymać albo ściany albo Nialla. On tracił cierpliwość i odjeżdżał, a ja zostawałam sama nie wiedząc co zrobić. Nikt nie miał takich problemów, tylko ja. W końcu Niall się wkurzył i powiedział, że do niczego się nie nadaje i on mi nie umie pomóc. Naukę przejął Zayn. Z nim szło mi o niebo lepiej. Już po kilku minutach wszystko  mi się przypomniało i jeździłam z resztą. Dogoniłam nawet Niall i pięknie mu podziękowałam za pomoc. Dumna sama sobie jeździłam, robiłam już naste kółko bez przerwy i bez wywrotki kiedy poczułam, że coś z wielką siłą na mnie wjeżdża, a zaraz potem lód pod policzkiem. Ani się obejrzałam, a ktoś przygwoździł mnie jeszcze mocniej, przewalając się prosto na mnie. I tak co raz więcej i więcej, aż chyba każdy znalazł się w tej piramidzie. A nie słychać nic innego jak śmiech Loczka, a później dołączane głosy innych. Chyba tylko mi nie było do śmiechu. Tak strasznie bolał mnie policzek, a do tego coś wrzynało mi się w brzuch.
-W porządku?- zapytał ze śmiechem Lou, kiedy już pomogł mi wstać.
Już chciałam im wykrzyczeć, że nic nie jest w porządku, że cała głowa mi wibruje, że na poliku będę miała wielkiego siniaka, że brzuch mnie cholernie boli i na dodatek nie czuje palców u nóg. Już nawet usta otworzyłam, ale w tej samej chwili zdałam sobie sprawę, że wyjdę na wielkiego snoba, który nie potrafi nawet na lodowisko „wyjść”. I, że tak naprawdę wcale tak nie czuję, że nawet było zabawnie. Zamiast tego rzuciłam się na Lou, który był najbliżej mnie i położyłam go na lodzie.
-A co to niby miało znaczyć?!- zapytał oburzony.
-To miało znaczyć… ZEMSTĘ!
Od tamtego czasu zaczęło się prawdziwe szaleństwo. Każdy na każdego wpadał, przy okazji ciągnąc go ze sobą na dół. Gdy jedna miła, uczynna osoba chciała pomóc drugiej ,ta zamiast być wdzięczna i skorzystać to łapiąc ją za rękę ciągnęła, by i ta leżała na lodzie. Trzy dziewczynki widząc to czym prędzej wybiegły, zostawiając nam całe lodowisko dla nas. To był jeden z najlepszych wieczorów. Zaczęliśmy się zbierać dopiero koło drugiej w nocy. Zanim wszystko ogarnęliśmy zrobiło się porządnie późno. Znowu podzieliliśmy się na dwa samochody. Harry zaoferował się odwieźć Danielle, Kate i mnie do naszych domów, a Lou zajmie się resztą. Szybko pożegnałam się z każdym, oczywiście zapominając, że miałam być zła na Nialla. Podeszłam do niego, mocno przytuliłam i pocałowałam. On patrzył na mnie w wysoko podniesionymi brwiami.
-No co?
-Nic, nic- odparł ze śmiechem całując mnie ponownie.-dobranoc.
Dopiero wsiadając do samochodu uświadomiłam sobie mój błąd. Debilka-pomyślałam. Pierwszą odwieźliśmy Danielle, następnie Kate, jadąc do mojego domu zaczęło migotać światełko oznaczające, że benzyna się kończy.
-Harry? Yyy.. nie powinniśmy zatankować?
-Nie, co ty! Dojedzie.
-Jesteś pewny?
-Jak niczego innego. A co ty jesteś taka markotna, he?
-Ja markotna? Gdzie?
-Wszędzie! Nawet nie udawaj, przecież i tak wiedzę, że nie masz siły.
-Oj! Trochę mnie głowa zaczyna bolec.
-Przez upadek?
-Nie wiem.
Po drodze zaczęło mocno padać, coraz mniej było widać co się dzieje na drodze. Po długich minutach wreszcie zatrzymaliśmy się na ulicy mojego domu.
-Dziękuję ci bardzo za podwózkę, na razie.
-Jakbyś się źle czuła to wiesz… dzwoń.
-Dzięki.
Ledwo weszłam do domu i się rozebrałam usłyszałam dzwonek do drzwi. A w nich stał nie kto inny jak Loczek.
-A nie mówiłam? Właź!
-Ale to nie tylko benzyna! Tak pada, że nie widać już nic!-zaczął wyjaśniać.
-Dobra skończ już, nie mam siły. Pokój Majki jest wolny, czuj się jak u siebie.
Przez pond pół godziny stałam pod natryskiem gorącej wody. Było mi tak przyjemnie. Wychodząc zboczyłam, że całe ciało jest czerwone, no tak są i minusy nadmiernie gorącej wody.  Ubrałam się w ciepłą piżamę i z kocem na plecach poszłam zaparzyć herbatę.
-Mogę pod prysznic?
-Mhmm- odparłam.
Po nieznośnie dłużącym się czekaniu aż woda się zagotuje w końcu siedziałam sobie wygodnie na kanapie popijając gorący napój. Zaraz potem zjawił się Harry, również zrobił sobie herbatę.
-Tak właśnie to gdzie jest Majka? U Mata?
-Tak.
-Uuu coś widzę, ze niezbyt rozmowna jesteś.
-Po prostu jestem zmęczona i właściwie to jedyne o czym marzę to pójść spać.
-To czemu nie idziesz?
-Właśnie się zastanawiam.
To mówiąc wstałam i udałam się do pokoju. Zrzuciłam narzutę na ziemię i włożyłam się do łóżka. Słyszałam każdy ruch Harry’ego. Słyszałam jak wstawał, mył kubki, gasił światła i szedł do pokoju. Leżałam i przewracałam się z boku na bok. W ogóle nie chciało mi się spać, mimo że byłam wykończona. Słyszałam również, jak skrzypi łóżko pod ciężarem Loczka.  Chyba on też nie mógł zasnąć. Na dodatek było mi koszmarnie zimno, już przykryłam się dodatkowym kocem- nic nie pomogło, jakby wyłączyli ogrzewanie.  Wstałam i podeszłam sprawdzić grzejnik. No tak, jasne, nie działa. Głośno westchnęłam i wróciłam do łóżka. Po kilku minutach dało się słyszeć kroki Hazzy. Cicho otworzył drzwi mojego pokoju i wsadził przez nie głowę. Wszedł cały, a po chwili poczułam, że ładuje mi się do łóżka.
-Nie za dobrze ci?
-Właściwie to nie, jest mi przeraźliwie zimno!- no tak był w samych bokserkach i koszulce.- A że słyszałem, że i ty nie spisz to pomyślałem, że to idealna okazja.
-Do czego?
-Do zagrzanie się!
-Nawet nie myśl, że tu zostaniesz-powiedziałam znudzonym głosem.
-Nienawidzę jak mówisz takim tonem.
-Jakim?
-Takim.
-Dobrze wiedzieć, nie zmieniaj tematu nie zostajesz tu, wracasz do siebie.
-Czemu?
-Jak to niby będzie wyglądać?
-Co jak?
-Naprawdę jesteś taki głupi czy udajesz?
-Teraz jesteś niemiła.
-Wiem! Przepraszam-dodałam.
-To jak mogę?-popatrzyłam na niego spode łba, zauważył, mimo że było ciemno, albo po prostu wyczuł, że tak zrobię -No co! Nigdy nie widziałaś dwóch osób w jednym łóżkiem, chyba mi nie powiesz, ze nigdy nie spałaś z Niall’em?
-To chyba nie do końca twoja sprawa- zauważyłam.
-No ale mam rację?- drążył.
-Może i tak, ale my jesteśmy razem!
-My też!
-Aaaa! W związku jesteśmy razem?
-No to mówię, my tez jesteśmy w związku… braterskim!
-Ależ ty głupi jesteś!- parsknęłam, ale przyznałam mu rację.- Co nie zmienia faktu, że jak masz tu na chwilę zostać to przesuwasz się na sam skrawek łóżka.
-Ale!
-Co ty się tak uparłeś?! Jak nie pasuje to se idź!- zrezygnowany odsunął się na drugi koniec łóżka tak, że między nami było sporo wolnej przestrzeni. Leżeliśmy przez jakiś czas w ciszy, ale nie potrwało to długo. Mogłam się domyślić po co tu tak naprawdę przyszedł.
-To powiesz mi w końcu co się stało? Czemu od dawna nie widziałem tu Majki?- zaczął bardzo poważnie, wiedziałam,  że nie ma odwrotu. Westchnęłam- Kiedyś będziesz musiała, a teraz jest najlepszy moment. Nic, ani nikt nam nie przechodzi.
Odwróciłam się tak, że leżeliśmy teraz zwróceni do siebie twarzami. Mogłam mu patrzeć prosto w oczy.
-Jeszcze nikomu tego nie mówiłam.
-Kiedyś trzeba zacząć.
Głośno westchnęłam i zaczęłam swój monolog.
-W Polsce jak byłyśmy to dowiedziałam się kilku znaczących informacji. A mianowicie po pierwsze, najważniejsze moi rodzice się rozwiedli.- źrenice Harry’ego znacząco się powiększyły, ale nie przerwał mi-to znaczy, jak tam byłyśmy to jeszcze „byli razem” ale zaraz po świętach był wyznaczony termin w sądzie. To się stało tak szybko- pomyślałam po krótkiej przerwie- wiesz, wyjeżdżałam i wszystko było w jak najlepszym porządku, typowa polska rodzina. A tu w dzień po wigilii przypadkowo słyszę rozmowę mamy przez telefon.
-Tylko mam wrażenie, że to nie wszystko. Poza tym to nie tłumaczy zniknięcia Majki.
-No tak, bo to nie wszystko.
-Moja babcia, ona… ona jest chora, ma nowotwór nerki.- zauważyłam, że lekko przysunął się w moją stronę, ale nic na to nie powiedziałam-Nie znam żadnych szczegółów, nikt mi nie chciał powiedzieć, ale najgorsze jest to, że ona w ogóle na siebie nie uważa! Nic sobie z tego nie robi! Przygotowała całą wigilię, tak jak za każdym razem. Też nikt mi nic nie powiedział. Dowiedziałam się… nieważne jak się dowiedziałam! Musi mieć operację, wycięcie tej nerki. Kompletnie się nie znam na tym, więc nie wiem jak duże jest zagrożenie, ale to zawsze rak i operacja. Wszystko może pójść nie tak- czułam jak duża gula mi się w gardle tworzy.- Również podczas wigilii dowiedziałam się, że Majka postanowiła zamieszkać z Matem, u niego w mieszkaniu.
-Co?
-To co słyszysz.
-Nie o to chodzi. To jest powód dla którego nie rozmawiacie?
-No tak…
-To jest powód dla którego jesteś obrażona na nią na cały świat?!
-A ty przepraszam jak byś się czuł, gdyby po pół roku mieszkania w nowym miejscu twoja siostra zostawiła cię samego?
-Na pewno było by mi na początku ciężko, ale potem wspierałbym ją w każdym kroku,  a co jeśli Mat jest tym jedynym? To chyba oczywiste, że chcą spędzać ze sobą jak najwięcej czasu. W tym przypadku akurat jesteś egoistką.
-Egoistką?!- nie dowierzałam- Zostawiła mnie samą, sama mam się zając całym domem w wieku 17 lat!
-Zawsze możesz zamieszkać u nas. Poza tym jeśli tak bardzo nie chcesz mieszkać sama to zaproponuj wspólne mieszkanie Kate, myślę, że z miłą chęcią przyjemnie zaproszenie. 
-No tak… o tym nie pomyślałam.
-A właśnie! I jeszcze jedno, większość nastolatek dałoby się zabić za szanse mieszkania samemu, w Londynie, przecież masz nieograniczone możliwości! Weź ty się zastanów zanim zaczniesz narzekać.-powiedział z pogardą.
Nastała cisza, w której rozmyślałam nad wszystkim co powiedział, miało to dużo sensu. Jak tak rozmyślałam to WSZYSTKO co powiedział miało sens, a ja byłam egoistką. Co ja sobie myślałam? Co ja sobie wyobrażałam?
-Bardzo mi przykro z powodu twoich rodziców i babci, naprawdę. Właściwie to tylko tyle mogę powiedzieć. Nie martw się, skoro babcia tak długo dobrze się trzyma to i z operacją będzie wszystko w porządku, a rodzice..? to rodzice, ich sprawa. Nie rozumiem tylko czemu nic nie mówiłaś. Długo to w sobie trzymałaś.
-Nie wiem, nie lubię opowiadać o swoich problemach, a tak naprawdę to nigdy jakiś poważnych nie miałam. A teraz jakoś tak wyszło. Teraz nad tym myśląc, wydaje mi się, że byłam też zbyt dumna, o ile można to tak nazwać. Grałam wielką poszkodowaną, której życie wywróciło się do góry nogami, co jest bzdurą. Codziennie zdarzają się o wiele gorsze rzeczy, a ja zachowywałam się jak jakieś rozpieszczone dziecko.- przyznałam z goryczą- Czemu dopiero teraz to sobie uświadomiłam?
-No bez przesady aż tak źle nie było- wyszczerzył się, spojrzałam na niego z powątpiewaniem- no dobra, może troszkę.
-Dziękuję ci, bez ciebie zajęło mi to o wiele więcej czasu.
Ponownie ukazał rząd idealnych ząbków, przysunął się tak, że nie było już między nami wolnej przestrzeni i zamknął w swoich ramionach. Nie protestowałam, odwzajemniłam uścisk. Chwilę tak poleżeliśmy, bym potem wyspowodziła  się i zepchnęła zdezorientowanego Loczka z łóżka.
-A teraz wracaj skąd przyszedłeś!
-No ale!
-Już nic nie mów tylko sobie idź! Nie żartuję!
Wstał z podłogi, popatrzył na mnie obrażony i powolnym krokiem zmierzał do drzwi, gdy już przekroczył próg odwrócił się i wsadził głowę z powrotem przez szparę drzwi, błysnął zielonymi tęczówkami i perfidnie się uśmiechnął.
-Widzę, że główka już cię nie boli, sis.
 ~~~~
Teraz jak wstawiam ten rozdział to zdaję sobie sprawę, że to już czterdziestka! Strasznie szybko! Nawet czytałam kilka pierwszych rozdziałów.... no cóż brakuje im baaardzo dużo. Jest tam tyle błędów zarówno ortograficznych, jak i językowych, ale no trudno. Niech już tak zostanie... choć ubolewam nad moją głupotą i brakiem myślenia.
Dziś jak obiecałam trochę dłuższy, przynajmniej mam nadzieję, że jest dłuższy ;D Chyba już wyszłam na prostą. Wiem, że wyszło... tak jak wyszło, ale już kompletnie nie miałam pomysłu jak wybrnąć z tego co wcześniej powypisywałam. Mam nadzieję, że... a z resztą! Jak jest tak jest xD. Nie uda mi się tego lepiej poprawic. ;( 
W związku z nadchodzącym Nowym Rokiem chciałam Wam życzyć, żebyście dążyły do swoich marzeń  żebyście nie traciły wiary we wszystko co robicie, żebyście były niezależne i żebyście się nie zniechęcały gdy ktoś was krytykuje. Ale również życzę Wam żebyście żyły życiem, nie martwiły się co będzie jutro i po prostu cieszyły się tym co jest w tej chwili.  Szczęścia! Bo to jest chyba najważniejsze ;*
Z życzeniami
Han*

niedziela, 23 grudnia 2012

Rozdział 39


-Pośpiesz się!
-No przecież się spieszę! Nie krzycz na mnie!
Szykując się, każda u siebie w domu rozmawiałyśmy przez Skype . Obydwie już byłyśmy spóźnione do chłopaków. Dziś był dzień obchodzenia urodzin Harolda.  Plan był taki, że nie będzie to duża impreza, „tylko” nasza dziewiątka (Lou zaprosił też Elkę) bez nadmiernej ilości alkoholu i szaleństw.
-I co gotowa?- krzyknęłam.
-Weź podejdź do kamerki i zobacz!
-Nie uważasz, że trochę się za bardzo wystroiłaś jak na zwykłą imprezę?
-Tak sądzisz?
-Mhmm- powiedziałam wciągając skarpetki.
Po kilku minutach znowu się pokazała, tym razem dopinając dżinsy, a przez głowę wciągając granatowy sweter.
-Tak lepiej?
-Zdecydowanie! A spakowałaś się już?
-Co znaczy spakowałam?
-No czy masz rzeczy na noc?
-A my tam zostajemy na noc?
-A nie?
-Ja nie mogę…
-No dobra to ja tez nie- krzyknęłam szukając w szafie torby.
-No co ty!
-Nie no poważnie! Sama nie chcę.
~~
-No zdążyłyśmy!
Weszłyśmy do środka, zdjęłyśmy kurtki i buty, kierując się do salonu gdzie wszyscy byli zgromadzeni. Na początku nikt nie zidentyfikował naszej obecności. Dopiero po kilku znacznych minut Liam się obudził.
-A wy tu skąd?!
-Z drzwi! A teraz gdzie jest nasz jubilat? A z resztą chwila, zostawiłam prezent w torbie.
Za mną podążyła Kate, która najwidoczniej też zapomniała o upominku, wyjęła go i wciągnęła w moim kierunku. Spojrzałam na nią zdziwiona, a ona przysunęła go jeszcze bliżej.
-No weź go, ja mu go dawać nie będę.
-Ale czemu?
-Bo nie.
-Nie ma „bo nie”
-Nie dyskutuj.
-To ty nie dyskutuj!
Chwilę trwała ta przepychanka, przerwał ją Zayn.
-Dziewczyny co wy tu robicie? Wszyscy czekają.
-Bo ona nie chce dac Harry’emu mojego prezentu!- poskarżyła się Blondyna
-Hanka bierz ten prezent i do środka!
Otworzyłam oczy i usta ze zdziwienia, ale zgodnie pomaszerowałam we wskazanym mi miejscu. Podeszłam z prezentami do Loczka i razem z życzeniami mu je wręczyłam. Podziękował, uśmiechnął się i podszedł do Kate, która była równe zdziwiona co ja. Widzę, że wziął sobie do serca to co mu mówiłam przed szkołą. I’m proud! Z wielkim uśmiechem podziękował jej i już myślałam, że ją przytuli, ale w ostatniej chwili chyba się rozmyślił. Usiadł na kanapie i jak małe dziecko rozpakowywał prezenty.
-Książka?- zaciekawił się Liam- jeszcze nigdy nie widziałem, żeby ktoś dawał książkę Harry’emu przecież on nigdy nie przeczytał żadnej książki!
-Nieprawda! Przeczytałem! Nie rób ze mnie idioty!
-Nie musi robić- powiedział cicho Zayn, na co Loczek otworzył szeroko oczy i usta dokładnie tak jak ja kilka minut temu.
-Już nie rób z siebie ofiary i zobacz co to za książka, o czym.- usiadłam obok niego na kanapie- a teraz zobacz co jeszcze dostałeś.
-Kot!- wykrzyknął i zaraz go zaczął ściskać- dostałem pluszowego kota! Będzie już zawsze wszędzie ze mną jeździł.
Po akcji z prezentami Liam z Niall’em wyszli rozpalić ognisko, swoją drogą nie wiem jak chcą to zrobić na śniegu. My w tym czasie przygotowywaliśmy jedzenie, herbatę w termosach, inne napoje, koce itp. Dopiero po dobrych 20 minutach wrócili z wyprawy, którą było rozpalenie ogniska. Podobno im się udało. Ubraliśmy się i wyszliśmy podziwiać dzieło. Rzeczywiście, ogień był piękny i duży. Wszyscy mimo mrozu z chęcią usiedliśmy wokół niego na krzesłach.
-Tak właściwie to nie zaśpiewaliśmy ci jeszcze „Sto lat”-odezwał się Zayn.
Wszyscy wstaliśmy i zaczęliśmy śpiewać, o ile można było to nazwać śpiewaniem. Każdy po kolei się śmiał, więc nie mogliśmy złapać ani rytmu, ani odpowiedniego czasu w jakim mamy śpiewać, więc wyglądało to tak, że wszyscy śpiewaliśmy jak nam się podobało. Harry natomiast stał cały czerwony, nie wiedząc co ze sobą zrobić, gdzie ręce wkładać i na co się patrzyć. Czyli normalka, jak każdy normalny człowiek, któremu przyjaciele śpiewają.
-Ah! Dziękuję wam bardzo- powiedział szybko solenizant, jak tylko przestaliśmy.
-To co teraz robimy?- zaciekawił się Lou
-Tak właściwie to… nie mam zielonego pojęcia.- odparł Loczek-ktoś ma jakieś propozycje?
Cisza.
-Co my takiego zawsze robimy, że się nie nudzimy?
-Właśnie to jest dobre pytanie.
Po krótkich, ale niezmiernie się dłużących chwilach wreszcie ktoś przerwał milczenie:
-No pewnie!- odezwał się uradowany Loczek- Jest zima, jest zimno, więc to oznacza tylko jedno…-zrobił pauzę- LODOWISKO!
Każdy popatrzył się na niego jak na idiotę. Już zrobił nadzieje, a tu wyskakuje z lodowiskiem?!  Gdzie o tej porze znajdziemy otwarte lodowisko? Poza tym komu się chce? Te właśnie słowa wypowiedziałam na głos. Na co Hazza popatrzył się na mnie urażony i starał się podtrzymywać swój doskonały plan.
-Po pierwsze: nie jest jeszcze tak późno, po drugie: gdzieś w Londynie musi być otwarte lodowisko
-Nie mam zam…- …iaru jeździć po całym Londynie tylko po to, żebyśmy założyli łyżwy! Niestety nie dane mi było wypowiedzieć słów sprzeciwu.
-Po trzecie: szukając zawsze znajdziemy sobie zajęcie.
-Chyba aż tak zdesperowani nie jesteśmy- wtrącił się Liam.
-Po któreś tam z kolei: JA CHCĘ!
-No tak ten argument bije wszystkie na głowę!- wykrzyknęła Danielle
-Oj nie bądźcie tacy marudni, lodowisko jest fajne!- powiedział Nialler z błyskiem w oku. I ty Brutusie przeciwko mnie?!
Koniec końców zostaliśmy wraz z Liam’em i Dan przegłosowali. Jednak dar przekonywanie na pewno jest po stronie Niallera z wyglądem aniołka i Loczka z umiejętnością manipulowania wszystkimi.
-LODOWISKO!
~~~~
Dziś tylko chciałabym Wam życzyć wesołych świąt! ;*
No i przepraszam oczywiście za wszystkie błędy, których jest jak zawsze sporo.... poprawiajcie mnie, no i że jest tak krótko, obiecuję następnym razem bardziej się postaram ;D
Pozdrawiam
Han*

piątek, 14 grudnia 2012

Rozdział 38


Jeśli już tu jesteś to proszę przeczytaj to co jest pod rozdziałem ;>
Enjoy
Wyszłam przed budynek szkoły szukając wzrokiem Harry’ego, który miał mi przynieść klucze. Teraz jak tak myślę to w sumie niepotrzebnie go prosiłam, bo przecież mógł je dac Kate. Ale trudno. Zaczynałam się niecierpliwić, miałam tylko 10 minut z czego część już upłynęła, a Harolda nadal nie było widać. Było cholernie zimno, a ja wybiegłam bez kurtki, uduszę go! Po niemiłosiernie długich minutach wreszcie pojawiła się jego sylwetka na horyzoncie.
-Ile można?!
-Oj dobra już dobra, nie denerwuj się już tak. Poza tym czemu jesteś bez kurtki?-powiedział podając mi klucze.
Już chciałam coś powiedzieć, nawet usta już otworzyłam, ale zaraz potem je zamknęłam, nie miałam siły nic mówić, więc tylko prychnęłam i przeszłam do sprawy, która mnie najbardziej interesowała.
-I co?
-Co co?
-Nie udawaj głupszego niż jesteś w rzeczywistości! Jak wam poszło?
-Chyba całkiem dobrze…
-Nie baw się tu ze mną, tylko gadaj, bo mam już tylko 3 minuty.
-Całkiem dobrze czyli se trochę pogadaliśmy, że powinniśmy dorosnąć i nie zachowywać się jak trzynastolatkowie po zerwaniu, czyli po prostu normalnie funkcjonować. Czyli- wyjaśnił widząc moją pytającą minę- że będziemy przyjaciółmi, ale nie takimi co się mówi „zostańmy przyjaciółmi” tylko takimi prawdziwymi, jeśli wiesz o co mi chodzi.
-Dobra… bardzo chaotycznie to wszystko mi tłumaczysz, ale staram się zrozumieć i chyba mi się udało.
-Ale nie pozwoliłaś mi skończyć!
-No słucham… tylko szybko bo zimno!
-Nie marudź- to mówiąc wsadził mi swoją czapkę na głowę i szyję obwiązał szalikiem- najważniejsze jest to, że WYDAJE mi się, że zauważyłem, że… ona nadal nie jest wobec mnie obojętna!- powiedział to z wielkim bananem na twarzy- nie podzielasz mojego entuzjazmu?
-Czekaj, czekaj, bo czegoś tu nie rozumiem… a ty nie jesteś wobec niej obojętny?! Bo mi się wydaje, że zerwaliście z JAKIŚ BARDZO WAŻNYCH POWODÓW?
-No pewnie, że nie jestem wobec niej obojętny, swoja drogą jak to w ogóle brzmi! Po prostu nadal coś do niej czuję… mówiąc normalnym językiem.
-Mówiąc normalnym językiem kochasz ją, Harry.
-No tak- powiedział cicho- więc tak sobie pomyślałem, że no wiesz… ty mogłabyś się jej zapytać…
-O nie! Nawet o tym nie myśl! Nie będę za ciebie załatwiać takich spraw. W ogóle zapomnij! Skąd ci się wziął taki idiotyczny pomysł!- wykrzyknęłam- Sam będziesz naprawiał swoje błędy!
-Ale…
-Ale ty już nic nie mów! Zachowaliście się jak dzieci z całym tym zerwaniem, po prostu jak dzieci! A teraz jak dzieci chcecie to naprawiać?!
-ChceCIE?- zapytał z błyskiem w oczach
-Spadaj, Styles nie łap mnie za słówka! A teraz idę na lekcję, a ty myśl!
Poleciałam w kierunku szkoły, ale zatrzymał mnie głośne „ekmm”. Szybko zaczęłam myśleć co tym razem głupiego palnęłam, przecież gadałam całkiem z sensem, no nie? Wtem sobie uświadomiłam, że nie oddałam mu czapki z szalikiem. Szybko zrzuciłam z siebie ubranie, zwinęłam w jeden kłąb i licząc na szczęście rzuciłam w jego stronę. No cóż, przeliczyłam się.
-Sorki- szybko krzyknęłam i poleciałam na lekcję.
~~~~
-Przepraszam za spóźnienie!-przywitałam się z nauczycielką, która właśnie sprawdzała listę. Usadziła mnie gestem, wskazując ławkę.
Usiadłam na miejscu obok Kate i zaczęłam wyciągać niezbędne przybory do lekcji biologii czyli zeszyt z długopisem. Cały czas widziałam pilnie śledzącą każdy mój ruch Blondynę.
-Co chcesz- syknęłam po ciuchu.
-Gdzie byłaś?- świetnie się bawiła naśladując mój głos.
-Odebrać klucze.
-Coś strasznie długo ci się zeszło.
-Czy pani coś podejrzewa, pani prokurator?
-Yh!- westchnęła- Nie! Po prostu jestem ciekawa co cię tak zaskoczyło i wzburzyło podczas rozmowy z nim.
-Czy ty nas podglądałaś?- zapytałam ze śmiechem.
-No coś ty! Byłam w łazience, a przecież sama dobrze wiesz, że z tamtego okna świetnie widać bramę szkoły.- wzburzyła się – no dobra może trochę, tak o ciupinę- pokazała ile na palcach.
-Nic ci nie powiem!
I na tym skończyła się nasza rozmowa, ponieważ pani postanowiła nasz poprzesadzać za gadulstwo. Nie trafiłam tak źle. Zawsze mogło być gorzej…Po dzwonku szybko wybiegłam z sali i skierowałam się na w-f. Całą przerwę unikałam Kate, bo musiałam się zastanowić czy mogę jej powiedzieć o tym co usłyszałam od Hazzy.  Po skończonych lekcjach jak najszybciej poleciałam do pracy, wiedziałam, że tam spotkam się z Kate,(teraz mamy ustalone takie same godziny pracy) ale to zawsze kilkanaście minut więcej.  Przebrałam się w stary uniform i usiadłam czekając na rozpoczęcie zmiany. Po kilku minutach w drzwiach pojawiła się zdyszana Kate.
-Tu już mi się uciekniesz!
Kilka osób siedzących w kawiarni ciekawsko się przyglądała całej tej scenie, lecz Kate zdawała się tego nie dostrzegać. Dopiero po tym jak się przebrała i dostałyśmy wskazówki od szefa mogłyśmy zacząć pracę, a przy okazji ja mogłam jej powiedzieć o Harry’m. Czyli to, co chciałam jej powiedzieć i uważałam za stosowne, czyli tak właściwie to prawie nic. Jeśli naprawdę mieli się zejść to powinni się sami o to zatroszczyć, a nie wysługiwać się pośrednikami.
-Ty to jednak jesteś bydle!-skwitowała i poszła obsłużyć jakiegoś klienta.
Po skończeniu pracy obydwie zgodnie stwierdziłyśmy, że należy iść do chłopaków. Wsiadłyśmy w autobus i po 20 minutach byłyśmy na miejscu. Drzwi jak zwykle były otwarte. Weszłyśmy po cichu, zdjęłyśmy kurtki i z wielkim okrzykiem NIESPODZIANKA wkroczyłyśmy do salonu… który był pusty. Miny nam zrzedły. Cały plan na marne! Kate rzuciła się na kanapę i tam już zaległa na jak znam życie cały wieczór. Ja pobiegłam na górę do pokoju Niall’a. Cicho zapukałam, delikatnie zamknęłam za sobą drzwi, a potem na palcach podeszłam do niego. Siedział przy biurku coś pisząc ze słuchawkami na uszach. Mocno go przytuliłam, na co najpierw się przestraszył, a potem szeroko uśmiechnął i posadził mnie sobie na kolanach.
-Nie spodziewałem się ciebie tutaj- uśmiechnął się.
-A widzisz jednak jestem- pochyliłam się i cmoknęłam go w usta.- a teraz gdzie jest reszta towarzystwa?
-Co już chcesz sobie ode mnie uciec?
-Nie co ty! Po prostu jestem ciekawa.
-Chyba, że tak- zaśmiał się- a więc Liam i Zayn odsypiają…
-Po czym?- zaśmiałam się.
-Zayn zawsze jak tylko może to śpi, a Liam… tego nie wiem.
-Lou jeszcze nie wrócił, a Harry zamknął się w pokoju i powiedział, że mamy mu nie przeszkadzać. To tyle. A ty jesteś sama?
-Kate już się zagospodarowała na waszej kanapie.
Przez pierwszą godzinę po prostu siedzieliśmy i nadrabialiśmy kilka tygodni. Mimo że już to wcześniej robiliśmy nadal było o czym opowiadać. Zagraliśmy też w Scrabble. Oczywistym było, ze Niall wygrał. Miał o wiele większy zasób słów. Cały czas się ze mnie śmiał, że wykładam słowa za 10 punktów (z premią) a on za 30 bez. To nie fair! W połowie gry się zbulwersowałam przez co niechcący potrąciłam planszę i nie dało się więcej grac.
-Już bym zapomniał!- nagle Niall się poderwał i podszedł do szafki. Wyciągnął małe pudełeczko ze wstążką- to dla ciebie- powiedział wręczając mi je.
Zaciekawiona zajrzałam pod wieczko i moim oczom ukazała się śliczna bransoletka wykonana z muliny w kolorach czarny, fioletowy, miętowy i jasny fiolet. Była cudowna!
-Sam ją zrobiłeś?
-Mhmm- powiedział nieśmiało.
-Jest cudowna! Bardzo ci dziękuję- podeszłam do niego, mocno przytuliłam i pocałowałam.
Od razu włożyłam ją na rękę i postanowiłam nie zdejmować. Po krótkim czasie zeszliśmy na dół, bo Niall zrobił się głodny, a ja chciałam się zobaczyć  z resztą.
~~~~
I'm back!
Po kilku miesięcznej przerwie znowu naszła mi ochota na pisanie ;D Pewnie zauważyłyście szablon. I jak podoba się?
A teraz kilka informacji.
Po pierwsze jeśli już tu jesteście i wiecie, że będziecie czytac... to dajcie proszę znać  będzie to dla mnie wiele znaczyło.
Po drugie dziękuje wszystkim tym co przez ten czas wchodzili i czekali, to też dla mnie mnóstwo znaczy.
Po trzecie postaram się naprawić wszystkie błędy, które popełniłam pisząc poprzednie rozdziały. Nie chodzi o błędy ortograficzne czy coś, tylko o depresyjne pisanie. Mam na myśli jakieś smutne, dołujące historie. Nie wiem co mnie wtedy naszło, chyba byłam trochę... przygnębiona, tylko nie wiem czym. A więc praktycznie wszystko to co miałam wcześniej zaplanowane jest teraz naprawiane, jeśli można tak to nazwać. A więc jeśli cokolwiek będzie Wam się wydawało dziwne, nieprzemyślane, niepasujące do reszty czy coś innego to przepraszam, robię co mogę.
Po któreś tam z kolei przepraszam za błędy językowe (tych chyba najwięcej) ortograficzne i każde. Jeśli takowe zauważycie to mówcie! Będę się starała je eliminowac. 
I na koniec jesli tu jesteście i chcecie mi zareklamować swojego bloga to proszę liczcie się z tym, że nie zawsze od razu będę miała czas tam wejść i zobaczyć, nie obrażajcie się!
I to chyba na tyle, jeszcze raz dziekuję i zapraszam bardzo serdecznie ;*
Pozdrawiam
Han* 

wtorek, 13 listopada 2012

Znowu informacja

Chciałabym Wam tylko powiedziec (żebyście się nie zdziwili) że postanowiłam używac innego maila do blogów. W zasadzie nie wiem po co Wam ta informacja xD ale żeby nie było, ze nic nie mówiłam. W każdym razie nazwa użytkownika ta sama, strony te same, tylko inny mail.
Jak pewni częśc z Was zauważyła, że (jakichś już czas temu) pojawił się nowy blog, ale jeszcze taki pusty ;p A wiec na razie jest to tylko strona i nic więcej. Wszystko tam ulegnie zmianie (wkrótce) łącznie z tytułem co równa się też z adresem. Więc jeśli któraś z Was zapisała sobie ten adres to uprzedzam, że ulegnie on zmianie! A co do samego bloga to wszystko po mału idzie. Ale trzeba dodac, ze po mału. ;( Poczekajcie jeszcze trochę, bardzo proszę! ;D
Pozdrawiam
Han*

niedziela, 7 października 2012

Informacja

Dobra, wiem, wiem... nienawidzicie mnie! Jestem okropna, wiem.
Obiecałam sobie, że nie skończę tego opowiadania w środku, a tu co? A to właśnie się stało! Przepraszam! Wiem, że to słowo jest błahe, ale ja naprawdę przepraszam! Po prostu nie mam weny, straciłam ją gdzieś po drodze. Ostatnio nawet czytałam kilka starych rozdziałów z nadzieją przypomnienia sobie całej fabuły, którą miałam. Naprawdę! Wszystko miałam zaplanowane, a teraz: PUSTKA W GŁOWIE!
Nie kończę, nie kasuję, nie usuwam bloga, bo kiedyś może jeszcze do niego wrócę, niczego nie obiecuję, ale nie mówię, że nie. Po prostu zawieszam go.
Jeżeli ktoś z Was jeszcze tu wchodzi i chciałby poczytać coś zupełnie innego to planuję prowadzić nowego bloga, tylko tym razem z kimś... O ile ktoś jest zainteresowany to w najbliższej przyszłości pojawi się coś nowego, wtedy podam Wam linka ;)
Jeszcze raz baaardzo przepraszam! ;< Mam nadzieję, że mi wybaczycie.
Han*

środa, 22 sierpnia 2012

Rozdział 37

Rzuciłam się na łóżko w tym w czym przyszłam i od razu zasnęłam. Wciąż słyszałam muzykę z klubu, wszystko wirowało. Jednak tego wieczoru nie spiłam się. No może trochę, ale wszystko pamiętam, a to jest najważniejsze. Następnego dnia obudziłam się i wszystko mnie bolało. Cała szyja była zdrętwiała, a po prawej dłoni chodziły tysiące mrówek. Doczłapałam się do kuchni i podeszłam do lodówki. Na niej przypięta była karteczka:
Jestem na uczelni Mat’ a, który zdaje semestr. Zjedz śniadanie.
I już. Zwykły tekst, bez żadnych emocji. Tak właśnie zachowuje się Majka od powrotu. Swoją drogą nie ma co się dziwić. Po tym jak powiedziała mi o swoim ŚWIETNYM POMYŚLE nieźle się na nią, delikatnie mówiąc, zdenerwowałam. Od tamtego czasu jest na mnie obrażona, że „chcę stanąć na drodze do jej szczęścia”.  No nic, zostawiłam Majkę i wzięłam się do robienia śniadania. Postanowiłam trochę zaszaleć i zrobić naleśniki amerykańskie z pomarańczami, jabłkami i śmietaną z cukrem. Pierwszą czynnością było pokrojenie owoców, potem zrobienie ciasta, usmażenie naleśników, rozrobienie śmietany i voila! Jedząc wszystko, co przygotowałam przez moją głowę przelatywały myśli typu: „Ale będę gruba”, ale zaraz potem w duchu odpowiedziałam, ze „I tak już jestem, nic mi już nie pomoże” i wzięłam się do pałaszowania 3 bomby kalorycznej. Po tym już nie mogłam. Resztki włożyłam do lodówki i zaczęłam sprzątać. Ugh! Jak ja tego nie znoszę!
Była sobota, godzina 13:00. Co ja mam do kurwy nędzy robić przez cały dzień? Pierwszy raz od dawna miałam taki problem. Zwykle chodziłam do chłopaków, albo spotykałam się z samym Niall’ em. Lecz teraz cała piątka pojechała nadrobić zaległy czas z rodziną. W końcu należy się spotkać w święta. Wszyscy wsiedli w samoloty dzisiaj bladym świtem. Pomyślałam, że mogłabym się pouczyć do sprawdzianu z matematyki, ale… Jak ja niby mam się uczyć do sprawdzianu z matematyki? Przecież zadań robić nie będę, bo nigdy nie robiłam, a jak inaczej można się przygotować? Czytać podręcznik? Chyba nie mam nastroju. W taki sposób definitywnie odłożyłam plany naukowe. O wiem! Wymyśliłam.
Do: Kate
Wyślij: Co dziś robisz? Wpadnij, proszę?

Od: Kate
Pokaż: Nie chce mi się ruszyć…
Wybałuszyłam oczy. Jeszcze nigdy  nie odmówiła przyjścia. Zwykle sama się zjawiała. Coś się stało. Musi mi powiedzieć co się stało.
Do: Kate
Wyślij: Oj nie marudź tylko przychodź. Mam naleśniki.

Od: Kate
Pokaż: Mhmm

Do: Kate
Wyślij: To może ja mam do ciebie przyjść?

Od: Kate
Pokaż: Oj nie! To już lepiej żebym ja przyszła!
Za pół godziny usłyszałam dzwonek do drzwi. W nich ujrzałam Kate z zaczerwienionymi oczami. Od razu wciągnęłam ją do mieszkania i przytuliłam. Dowlekłyśmy się do kanapy i tam zwaliłyśmy. Wtedy łzy leciały już jej ciurkiem. Gładziłam ją po głowie, a ona po prostu leżała w moich objęciach.
-Co się stało?- zapytałam kołysząc ją. Nie dostałam odpowiedzi. Ponowiłam próbę-Coś z tatą, bratem?- pokręcenie głową- Chora jesteś?- kolejne zaprzeczenie- Harry?- spróbowałam. Odpowiedź twierdząca.-ale przecież myślałam, że… że wszystko jest w porządku? Gdy o tym wszystkim opowiadałaś wydawałaś się być niewzruszona, silna…
-A jak myślisz, czy można po zerwaniu tak po prostu zapomnieć? Tak, tak wiem co teraz powiesz: „To była wasza wspólna decyzja, myślałam, że się z nią oswoiłaś” Ale tak nie jest!
-Wcale nie zamierzałam tego powiedzieć. I tak długo wytrzymałaś… no nie wiem udając? Czemu od razu do mnie nie przyszłaś?
-A tobie łatwo byłoby się przyznać po tym jak zapewniałaś, ze wszystko jest w porządku, że tak miało być, ze tego chciałaś? No właśnie. Jest ciężko, a zwłaszcza po wczorajszym wieczorze. Gdy go zobaczyłam chciałam mu się rzucić na szyję. Miesiąc się nie widzieliśmy i myślałam, że gdy wejdzie do Sali i go ujrzę utwierdzę się w przekonaniu, ze dobrze postąpiliśmy. A potem jak tańczył z innymi to po prostu miałam ochotę podejść do niego i…i- głos jej się załamał.
-Rozumiem, że ciężko było ci to znosić, ale jeśli mam cię pocieszyć to wcale nie dałaś tego po sobie poznać- próbowałam się uśmiechnąć.
-Dzięki- powiedziała wydmuchując noc- każdy z chłopaków poprosił mnie do tańca, Niall’ owi nawet udało się wywołać uśmiech na mojej twarzy, ale nie ważne! Z każdym tańczyłam, każdy mnie zapytał tylko on nie. Myślałam, ze rozstaliśmy się jako przyjaciele. A przyjaciele przecież tańczą! Chociażby na przykładzie twoim i jego, jesteście najlepszymi przyjaciółmi. A on nawet ze mną nie rozmawiał. Cały wieczór mnie unikał, nawet nie zaszczycił mnie spojrzeniem. – rozpłakała się na nowo.
-Wydaje mi się, że on potrzebuje czasu. Czuje się tak samo jak ty. Tylko nie chce dać tego po sobie poznać. Próbuje zatuszować to poprzez poznawanie nowych dziewczyn, ale wiem, ze cierpi tak samo jak ty. Dużo dla niego znaczyłaś. I nadal znaczysz. Wiesz przecież, ze jest zbyt dumny, żeby się do tego przyznać. Jest tylko jedna rzecz której nie mogę zrozumieć: Czemu zerwaliście?! Obydwoje teraz cierpicie!
-Teraz to ja naprawdę nie wiem czemu- kolejne łzy- nie wiem czemu nie wytrwaliśmy tego momentu zwątpienia. Przecież każdemu to się zdarza, prawda?
-Prawda- powiedziałam cicho i objęłam ją mocniej.
Przez kolejną godzinę uspokajałam Kate. Długo wytrzymała dusząc to w sobie. Ale w końcu każdemu przychodzi moment załamania, a Kate przyszedł właśnie teraz. Trochę się już uspokoiła, ale wiedziałam, że zanim wydobrzeje całkowicie, minie jeszcze sporo czasu, raczej nie pomoże jej widywanie się z Harrym.
-Ja cię tu zadręczam sprawami złamanego serca, a co z twoimi? Poważniejszymi? Jak rodzice?
-Oj nie przejmuj się.
-Ale nie! Pytam poważnie!
-Jeszcze trochę zostało do… zakończenie sprawy.
-Trochę, to znaczy ile?
 -Wszystko ma się wyjaśnić 2 lutego.
-No to nie trochę, tylko mało, jak dziś jest 27…- urwała na chwilę- jak sobie radzisz?
-Nie mówmy o tym proszę- westchnęłam- lepiej jest jak o tym nie myślę.
-A babcia?
-Nie drąż- wstałam z kanapy
-Dobrze, przepraszam. Masz te naleśniki?- ożywiła się.
-Tak są w lodówce, weź sobie.
Poszłyśmy do kuchni, Kate wzięła sobie resztki mojego dzisiejszego śniadania i usiadłyśmy przy stole. Rozmawiałyśmy o przyjęciu urodzinowym Harry’ego. To już niedługo bo 3-ego jest impreza, a 1-szego nasz Loczek kończy 18-nastkę.
-Jak ci idą przygotowania?- zapytałam
-Ciężko- popatrzyła na mnie znad talerza- nie jest łatwo szykować urodziny byłemu chłopakowi, ale nie mogę zrezygnować, obiecałam to chłopakom, jeszcze zanim…no wiesz…-urwała
-Wiem, wiem. Jeżeli chcesz jakiejkolwiek pomocy, to wiesz daj znać.
-Dziękuję, ale ty i tak masz dużo na głowie, rodzice, Majka, babcia. Dobra, dobra nic nie mówię, wiem że chcesz zapomnieć. Dan bardzo mi pomaga. Zajęła się gośćmi, lokalem.
-A właśnie co dziś robi?
-Ma jakąś próbę, a potem idzie się spotkać z Elką .
-Tą od Lou? Przypadli sobie do gustu- uśmiechnęłam się.
-Masz rację, coś czuję, ze kiedyś będą trochę bliżej niż tylko znajomi- tu zabawnie poruszyła brwiami. No, Kate odzyskuje humor!
Cały dzień spędziłyśmy razem. Dopiero wieczorem Kate wyszła. Wieczorem przyszła też Majka. Zaczęła pakować swoje rzeczy do pudeł. Nie wiem po co tak wcześnie, ale najwidoczniej chciała jak najszybciej wszystko załatwić. Wielki dzień (dla niej) miał nastąpić za 4 dni. Tak jak wcześniej nie odzywałyśmy się do siebie. Ja siedziałam w swoim pokoju, rozmawiając z Zuzką, a ona krzątała się po całym domu.
1 lutego
Dziś były urodziny Harolda. Był od jednak nadal u rodziców, więc zostało tylko na wysłaniu sms’a.  Po szkole Kate miała jakieś spotkanie w sprawie wynajęcia klubu. Potem powiedziała, ze wpadnie do mnie pouczyć się do matematyki. Choć znając ją jej uczenie będzie polegało na przeglądaniu tt i fb. Ale pożyjemy zobaczymy. O 18 usłyszałam dzwonek do drzwi, a w nich ujrzałam Blondynę. Weszła, zdjęła kurtkę i na wstępie przywitała mnie słowami:
-Jakoś tak tu puściej..?- popatrzyłam na nią znacząco, zakryła dłońmi usta- Ojej! To już? Już się wyprowadziła? Nie wiedziałam, przepraszam..
-W porządku. Wczoraj zabrała wszystkie pudła.
-Byłaś u niej w mieszkaniu?
-Nie. I jak na rezie nie zamierzam.
-Czemu?
-Bo nie rozstałyśmy się w hmm… dobrym nastroju.
-To przykre…
-Wiem. Ale nie ważne. W lodówce masz cos do zjedzenia jak chcesz. Aj idę do siebie musze porobić trochę zadań. Nie patrz tak na mnie.
-Przecież ty nigdy nie robisz zadań!
-Wiem! Ale dziś jak siedziałam na matmie to nie rozumiałam nic! Kompletnie.
Uczyłam się jeszcze 1,5 godziny po przyjściu Kate. W końcu dałam spokój i poszłam do kuchni. Tam, ku mojemu zdziwieniu, zastałam przyjaciółkę pochylona nad książkami od: UWAGA! Matematyki.
-Nie wierzę! Co smutek z Toba zrobił!- popatrzyła na mnie swoimi smutnymi, jakby zaczerwienionymi oczami- Przepraszam! Nie chciałam!
-Mhmm.
Podeszłam do niej i ją objęłam. Ona wyspowodziła się z moich objęć i dalej zaczęła skrobać coś na kartce. Ja natomiast podeszłam do lodówki i zaczęłam robić obiad. Wybór nie był duży, a powiedziałabym raczej żaden. Ugotowałam makaron, pokroiłam cebulę, pomidory, mozzarellę, oliwki. Wszystko to wrzuciłam na makaron (już ugotowany). Doprawiłam przyprawami, oliwą i gotowe.
-Kate! Chcesz obiad?
-A co masz?!
-Makaron!
-Idę!
Zjadłyśmy obiad i poczłapałyśmy do telewizora. Zwaliłyśmy się na kanapę i oglądałyśmy program „Dom jak marzenie”. Zerknęłam na zegarek. Była 20:15. O 20:30 Niall wsiadał do samolotu do Londynu. Złapałam za telefon i chciałam cos mu napisać przed podróżą… Tylko co? Miłego lotu? Przyjemniej podróży, kochanie? Tylko nie spadnijcie? Nic nie przychodziło mi do głowy, odłożyłam telefon i przeszłam do pozycji horyzontalnej co Kate zdążyła już uczynić. Po kilku minutach zapadłam w sen.  Obudziłam się dopiero rano, o 6. Teraz już po całym ciele chodziły mrówki. Zobaczyłam, ze Kate śpi nadal w tej samej pozycji, tyle, ze teraz uśmiechając się. Ciekawe co jej się śni? Wstałam i poszłam wziąć prysznic. Umyłam głowę, wysuszyłam ją i zawinięta w szlafrok powędrowałam zrobić śniadanie. Było wcześnie, a my szłyśmy do szkoły na dziewiątą, więc postanowiłam zrobić coś więcej niż płatki z mlekiem. Usmażyłam jajka na bekonie i wycisnęłam sok z pomarańczy.
-O shit! Zasnęłam!- dało się słyszeć Kate.
Już po chwili ujrzałam ją w progu kuchni.
-Co pichcisz?
-Jajka, chcesz?
-Pytanie! Tylko najpierw skoczę pod prysznic jeśli nie masz nic przeciwko.
-Tylko się pospiesz!- krzyknęłam gdy zamykała drzwi.
Po 15 minutach stała w samej bieliźnie koło mnie.
-Dobrze, ze w torebce zawsze nisze zapasowe gacie…-mruknęła  
-Siadaj, nie gadaj.
Śniadanie zjadłyśmy w milczeniu. Potem, ja zmywałam, Kate wycierała ścierką. Ze wszystkim szybko się uporałyśmy, bo nie było dużo do roboty. Zaraz potem Blondyna rzuciła się na kanapę w salonie skacząc po programach. Już chciałam się dociąć kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Kogo niesie?- zapytała Kata, a ja wzruszyłam ramionami i poczłapałam do drzwi. W nich ujrzałam… Harry’ ego.
-Harry? Co ty tu robisz?- zdziwiłam się
-Niespodzianka!- zawołał, uniosłam brwi- No dobra, wszystko ci powiem tylko wpuść mnie do środa, piździ!- zaprosiłam go gestem, a on zdjął kurtkę i buty.
Poszedł za mną do salonu, a tam zastaliśmy Kate… w bieliźnie, która nadal nie zdążyła się ubrać. Gdy ta tylko zobaczyła Harolda zaczerwieniła się i coś tam mruknęła na znak, ze musi szybko iść do łazienki. Czuła się podwójnie zawstydzona, po pierwsze co raz bardziej przeżywa brak Harry’ego, a po drugie… niecodziennie wita się osobę płci męskiej w bieliźnie. Loczek nadal stał w osłupieniu i nie był w stanie wydobyć z siebie dźwięku.
-Nocowała u mnie i nie spodziewałyśmy się twojej wizyty- wyjaśniłam
-To może ja pójdę.
-Nie wygłupiaj się!- zaprotestowałam- Zostań i powiedz co cię sprowadza.
-Jak wiesz wszystko pojechaliśmy z wizytą do naszych rodzin. Wszyscy również mieli dziś wracać. Niall powinien być już w domu, ale napisał mi, ze samolot nie mógł wczoraj odlecieć z powodu pogody. A Lou, który również powinien był się pojawić napisał, że przedłuża pobyt o jeden dzień, a ja… nie mam jak się dostać do domu, Zayn i Liam wracają dopiero popołudniu. A ja… chyba zostawiłem klucze u rodziców. A na dworze piździ- mówił z uśmiechem Harold.
-Debil- powiedziałam ze śmiechem- a tak w ogóle: wszystkiego najlepszego braciszku!- mocno go przytuliłam.
-Ale urodziny miałem wczoraj.
-Oj dobra, dobra, już nie bądź taki skromy- powiedziałam ze śmiechem
-Ech! Przecież ja jestem skromy! A tak wgl, na którą idziecie do szkoły?
-Na 9, musimy wyjść 8:30, na pierwszej lekcji mamy sprawdzian z matmy- skrzywiłam się.
-W takim razie powodzenia.
-Nie dziękuję. Jeśli jesteś głody w lodówce cos sobie znajdź, a ja teraz musze się ubrać.
Powędrowałam do pokoju z nadzieją znalezienia Kate, nam jej nie było, w pokoju Majki: to samo, wreszcie poszłam do wspomnianej przez nią łazienki. Tam zastałam ją na sedesie szlochającą. Podeszłam do niej i ją przytuliłam, a ona rozpłakała się na dobre.
-Cii, cii! Nie płacz. Już dobrze.
-Nic nie jest dobrze!- wybuchła- Skoro chce mi się płakać na sam jego widok! To nic nie jest dobrze! I jeszcze to, ze zobaczył mnie w samej bieliźnie, co on teraz o mnie sobie myśli?!
-Powiem ci jedno po tym jak wybiegłaś chwilę trwało zanim doszedł do siebie- puściłam jej oko
-Oj przestań- dała pi kuksańca, lecz cień uśmiechu pojawił się na jej twarzy.
-Jedno wiem na pewno. Nie możesz to się chować. Chodź! Pójdziemy znaleźć ci coś do ubrania i zejdziemy do niego. No to szperaj sobie w szafie- powiedziałam gdy weszłyśmy do mojego pokoju.
-Nie chce mi się, ty mi coś znajdź.
-Ugh!
Wyciągnęłam 2 zestawy JEDEN dla Kate, a DRUGI dla mnie.
- O widzę, ze nosisz ten sweter ode mnie- powiedziała przez łzy
-Tak zaśmiałam się, a teraz chodź!-pociągnęłam ją za rękę.
Weszłyśmy do kuchni gdzie stał Harry i coś sobie przygotowywał, popatrzył na nas przez ramie i skinął głową. Kate spojrzała na mnie z miną „A nie mówiłam!”
-Słuchajcie tego już za wiele! Niby rozstaliście się w przyjaźni, a nie możecie nawet wymienić szybkiego „cześc”. Co z wami? Ile wy macie lat?!Zachowujecie się jak dzieci!
Obydwoje spojrzeli na mnie spode łba, jakbym była wariatką.
-Weźcie się ogarnijcie! Zostawiam was SAMYCH! Idę do szkoły i ciebie- tu wskazałam na Kate- chce widzieć tam za pół godziny! A ty- tu wskazałam na Harolda- ty zamknij drzwi kluczem, który jest na szafce i było by miło gdybyś podrzucił mi go pod szkołę, chyba, ze nie zamierzasz wychodzić stąd przed 19, bo my Kate dziś znowu zaczynamy pracę.
To mówiąc teatralnie trzasnęłam drzwiami wyjściowymi. Mam nadzieję, że moje, trochę przesadzone, przedstawienie, przyniesie skutki.
~~~~
Wiele z Was pytało się czemu Kate i Harry tak mało przeżywają to co się ostatnio stało, przeczytałam jeszcze raz ostatnie rozdziały i doszłam do wniosku, ze macie całkowitą rację. Nie pisałam o ich uczuciach... Mam nadzieję, że teraz choć trochę się zrehabilitowałam?
No, to tak na sam początek, bo ta sprawa nie dawała mi spać po nocach xD
Co do tego czy będą jeszcze razem to potrzymam Was jeszcze trochę w niepewności. Może tak... może nie... Jeśli dotrwacie do tego momentu to się przekonacie ;p Żeby trochę Was naprowadzić powiem, że jeszcze kilka rozdziałów... Chyba, ze zmienię zdanie xD Nie no żartuję.
A teraz sprawy organizacyjne: wyjeżdżam jutro na wakacje z rodzicami do... w sumie nie będę przynudzać gdzie. Nie będzie mnie tydzień i najprawdopodobniej nie będę miała internetu. Buuuuu! ;( No, i to tyle spraw organizacyjnych;p
A teraz sprawy przyjemne. Jak Wam mija końcówka wakacji? I jeśli można wiedzieć do której klasy teraz idziecie? Bo ja jestem bardzo ciekawa ;p Enjoy summer! ;D

Czymcie sie ;*

Han*


piątek, 10 sierpnia 2012

Rozdział 36


Wracając do domu nikt się nie odzywał. Kate siedział przy oknie głową zwróconą tamże. Danielle również zauważyła zmianę w zachowaniu Blondyny. Postanowiła zabrać nas na kawę. Najbliższą kawiarnią był Starbucks. Weszłyśmy, zamówiłyśmy, usiadłyśmy i zaczęłyśmy przepytywać Kate. Ta na początku niechętnie cokolwiek mówiła. Odpowiadała pojedynczymi słowami, aż w końcu się złamała i powiedziała nam wszystko.
-Cały problem powstał już jakiś czas temu. Wiedzieliśmy, ze prędzej czy później zranimy się.
-Co znaczy zranicie się?!
-Zaraz ci wszystko wytłumaczę, tylko poproś.-syknęła
-Przepraszam-bąknęłam.
-A więc: rzeczywiście masz rację. Większość czasu spędzaliśmy hmmm….- zawahała się- normalnie, przynajmniej taką miałam nadzieję. Staraliśmy się ignorować to przeczucie, chociaż obydwoje zdawaliśmy sobie wsparte, ze to drugie też wie. Wiem skomplikowane to. Zranimy się, to znaczy, ze wiedzieliśmy, ze prędzej czy później jedno z nas drugiego zdradzi, skrzywdzi. Cokolwiek, chociaż najpardziej prawdopodobne to pierwsze...
-Czekaj, bo nie rozumiem: wiedzieliście, ze jedno drugiego zdradzi? To się nie trzyma kupy.- odezwała się Danielle.
-Mówiąc po ludzku wiedzieliśmy, ze nasz miłość się wypala i któreś z nas, albo obydwoje będzie szukało czegoś innego, nowego, świeżego. Chcieliśmy zapobiegnąć kłótniom i walkom. To tyle. 
Przestraszyłam się. Czy i ona zauważyła, że między mną a Harrym nie jest tak jak powinno być?
-Jeżeli chodzi o ten pocałunek. To była butelka, po za tym byliśmy zlani w trupa.- powiedziałam nieśmiało.
-Nie! Nie chodzi o to, że uważam, ze Harry zaczyna to robić z tobą! Skąd ci to przyszło do głowy?! Chodzi mi o to, ze nawet z przyjaciółką widzę, że lepiej się dogaduje niż ze mną, szuka ucieczki. Nie to chciałąm powiedzieć!-zawołała gdy zdała sobie sprawę co powiedziała- przepraszam nie jesteś ucieczką!
-Kate spokojnie, rozumiem- uśmiechnęłam się. wydawała się być szczerze zdziwiona.
- Chodzi mi o to, ze lepiej się ze sobą dogadujecie niż ja z nim. Więcej czasu spędzacie razem, a gdy on cię widzi to uśmiech gości na jego ustach. Wiem, ze jesteście przyjaciółmi, ale… rozumiesz. 
-Właściwie to nie rozumiem czemu ja w to jestem zamieszana, ale nie będę już cię męczyła- zaśmiałam sie i ścisnęłam jej dłoń.
-Ale od kiedy dokładnie tak jest? To znaczy od kiedy macie takie przeczucie??- chciała wiedzieć Danielle
-Co od kiedy? Od kiedy się kłócimy?-Dan skinęła głowa- Od kiedy…- zawahała się- Od kiedy zrobiliśmy TO.
-Seks, Kate. Nie bójmy się używać tego słowa- wtrąciłam.
-Dobrze, dobrze. Od kiedy po raz pierwszy uprawialiśmy seks.
-Chcesz mi powiedzieć, że to on cię rozdziewiczył?
-Tak, Danielle to on.
-Żałujesz?
Po dłużej chwili milczenia Kate odpowiedziała głośno, wyraźnie i pewnie.
-Nie!
Przez te kilka dni, które zostały do mojego wylotu rozmyślałam nad ich związkiem. Szczerze? To uważałam, że  trochę się pospieszyli z tą decyzją. Sądziłam, że za szybko to postanowili. Przecież nie można tak nagle przestać kochać. Gdyby pojawiła się osoba 3 to rozumiem, ale to nie ich sytuacja. Nawet powiedziałam o tym Kate a ona tylko odpowiedziała:
-Wiem, że nie można tak od razu przestać, ale tak postanowiliśmy i już.
-Moim zdaniem po prostu szukacie pretekstu, żeby ze sobą zerwać. Te wasze „argumenty” są wyssane z palca. Przesadzacie. To co powiedziałaś nam w kawiarni… nadal nie rozumiem co ja mam do rzeczy. Przepraszam, ze to mówię, ale tak myślę. Po prostu musisz wiedzieć, ze uważam, że was związek można jeszcze uratować tylko to Wy musicie chcieć, a moje wrażenie jest takie, ze po prostu… nie chcecie
Przez dłuższą chwilę myślała szukając właściwych słów. W końcu je wypowiedziała:
-To wszystko co mówisz to prawda. Po prostu… nie czujemy już tego co wcześniej. Uważam, ze podjęliśmy słuszną decyzję. Nie żałuję tego, ze go poznałam, że byliśmy razem, że to on jest tym pierwszym, ale to wszystko już skończone. Tak uznaliśmy, ze będzie najlepiej. Oboje znowu będziemy tym kim byliśmy. Był pierwszym chłopakiem, którego naprawdę kochałam i zawsze pozostanie w moim sercu. Ale ten rozdział uważam za skończony. Rozstaliśmy się w pokoju. Może się spotykać z kim tylko chce, nawet z tobą!- powiedziała to ze swoim charakterystycznym błyskiem w oku. Taką ją poznałam i pokochałam, mam nadzieję, ze do mnie wróci.
-Dobrze w takim razie, moja nowa znajomo. Czy poszłabyś ze mną na zakupy przed świąteczne. Musze se kupić strój na wigilię!
-No pewnie, nieznajomo z pracy, do której obecnie nie uczęszczamy.
Wzięłyśmy się za ręce i z uśmiechem na twarzy poszłyśmy do centrum handlowego gdzie wszystko się zaczęło
We wtorek poleciałyśmy do Polski. Gdybyśmy wiedziały co tam zastaniemy to może byśmy zostały… Ale za późno. Do wigilii wszystko było w porządku. Tradycyjnie kolacja u dziadków. Babcia pokonała samą siebie. Zrobiła tyle pyszności, ze nie było gdzie ich trzymać. Jedyne co mnie martwiło to to, ze była taka blada i nie wyraźna. Gdy zapytałam o to mamę to powiedziała, ze ostatnio była przeziębiona, ale wiedziałam, że kłamie. Nie chciałam jednak nic już mówić, bo atmosfera i tak była już napięta pomiędzy nią a tatą. Tu też coś dziwnego cię dzieje.
W dniu Wigilii włożyłam czarne spodnie, białą bluzkę w czarne groszki, do tego gruby szary sweter i balerinki.  Ale to akurat było najmniej ważne wydarzenie tego dnia i całego tygodnia…

2 tygodnie później po przyjeździe z Polski
Dzisiejszego dnia chłopcy wracali po ponad miesięcznej pierwszej trasie koncertowej. Wieczorem miała się odbyć impreza powitalna w jakimś klubie, nawet nie wiedziałam w jakim Kate się wszystkim zajęła. Obiecała, więc jak złożyła obietnicę to musiała ją dotrzymać. Powiedziałam jej o wszystkim co zdarzyło się w Polsce podczas mojej półrocznej nieobecności. Zrozumiała i wiedziała, ze nawet nie ma po co prosić mnie o pomoc, bo tylko wszystko zepsuje. Byłam w zbyt dużym skoku. Jak mogli mi nie powiedział tak ISTOTNYCH wiadomości! Odkąd wróciłam do UK już trochę się z tym oswoiłam, ale wciąż był to duży szok. Na szczęście mogłam liczyć na Dan i Kate. Wszystkim się zajęły: lokalem, gośćmi, dekoracjami, nastrojem. Na początku nawet im pomagałam, ale potem mnie wygoniły.
-Tylko nam przeszkadzasz!- krzyczały
Żeby choć przez chwilę nie myśleć o rodzinnych sprawach wybrałyśmy się na zakupy na imprezy. Pierwsza będzie powitalna, a drugą szykujemy dla Harry’ ego na urodziny. To znaczy jeszcze nie zaczęłyśmy, ale zamierzamy w najbliższym czasie… Zmierzam się sprężyc i też coś zrobić.  Weszłyśmy do pierwszego lepszego sklepu i Kate już w rękach miała dziesiątki bluzek, swetrów i butów. Mimowolnie się uśmiechnęłam.
-To co? Myślę, ze dla każdej coś znajdziemy!
Wolną ręką (swoja drogą nie wiem jak ona to wszystko udźwignęła) zaciągnęła nas do przymierzali, akurat udało nam się trafić na taką dla „niepełnosprawnych”.
-Kate czy jesteś pewna, ze my jesteśmy niepełnosprawne. Z tego co widzę, to każda ma rączki i nóżki całkiem sprawne fizycznie.- zauważyła Danielle
-Fizycznie to może jesteśmy sprawne, ale umysłowo- cmoknęła- ty moja kochana nie jesteś skoro chciałaś iść w tym co mi pokazywałaś-obrażana wzniosła oczy ku niemu z mina „Jezu, z kim mi przyszło życ?” 
Moje wargi zadrgały, ale powstrzymałam się od śmiechu. Weszłyśmy do przymierzalni i Blondyna od razu wszystko podzieliła na trzy części. Stanęła przy jednej z nich i zaczęła się rozbierać.
-No na co czekacie?- spojrzała na nas wyczekująco- wyskakujcie z ciuchów! Ta po prawej jest twoja, ruda.
-Od kiedy to ja jestem ruda?- zapytałam z przekąsem
-Nie marudź tylko przymierzaj!
Wzniosłam oczy ku niemu, ale w głębi duszy cieszyłam się, ze odzyskałam „moją” Kate która jest w stanie sprawić, ze zapomnę o codziennych sprawach za pomocą zwykłych zakupów. Rozebrałam się do bielizny i spojrzałam w lustro. Zobaczyłam siebie i się skrzywiłam. Natychmiast odwróciłam się do siebie tyłem. Założyłam pierwszą rzecz, która wpadła mi w ręce. Była to beżowa sukienka, która była zdecydowanie za krótka. Szybko się jej pozbyłam rzucając gdzieś w kąt. To samo zrobiłam z dwiema pozostałymi. Zostały mi już tylko dwie rzeczy: białą koszulę z kokardą na piersiach i twór swetrobodobny o odcieniu ciemnego brązu przechodzącego w jasny na samym dole. Pierwszą włożyłam koszulę i od razu stwierdziłam, ze nie jest dla mnie. Popatrzyłam w lustrze na Danielle i stwierdziłam:
-Ta koszula jest stworzona dla ciebie, Dan.
-Która?- zaciekawiła się Kate
-Ta biała- odpowiedziałam- Zobacz- rzuciłam tancerce ciuch.
Jednym ruchem założyła ją i wszystkie trzy wybałuszyłyśmy oczy. Koszula była uszyta dla Danielle i nikt temu nie mógł zaprzeczyć.
-Leży idealnie! Do tego czarne rurki, szpilki, mała torebka, dodatki i jesteśmy w domu!- ucieszyła się.
-Sama nie wiem…- zaczęła
-Nic nie mów- przebrałam jej- będziesz wyglądała nieziemsko! Masz te wszystkie pozostałe rzeczy w domu?
-Naturalnie.
Włożyłam ostatnią rzecz jaką wybrała dla mnie Kate. Nie miałam wielkich nadziei związanych z tą swertobluzką. Przejrzałam się w lustrze i w sumie nie było tak źle. Dziś założyłam czarne spodnie i razem wyglądało to całkiem, całkiem.
-No to teraz trzeba ci znaleźć odpowiednie buty i wszystko gotowe. Bo czarną dużą torbę masz w domu, tak?- chciała się upewnić „pani projektant”.
-Tak mam torbę, ale nie wiem co to znacz- odpowiednie buty.
-Ale Danielle wie. Skoro masz już strój to pobiegnij proszę po te czarne, wiesz o których mówię?
-Naturalnie- zapewniła- a jaki rozmiar buta nosisz?
-39- odpowiedziałam machinalnie.
-A możesz jaśniej, bo takich chyba tu nie sprzedają. Ja noszę 7 kobiecą, a to już jest dużo…
-Ach! Przepraszam powiedziałam ci w europejskiej numeracji…
-Teraz też jesteśmy w Europie…
-Kate!!
-No już cicho jestem.
-W UK myślę, ze 6 będzie dobre.
Po chwili wróciła czarnymi dużymi, wiązanymi butami, na bardzo dużym i grubym obcasie. Musze przyznać- spodobały mi się. Z chęcią je przymierzyłam i uznałam, ze sa idealne. W tym czasie Kate mierzyła swój strój.
-No i?- zapytała
Stała z rozłożonymi rękami w czerwonej, luźnej, długiej bluzce, rajstopach i czarnych koturnach z odkrytymi palcami. Wyglądał prześlicznie z tą swoją blond czupryną.
-Wyglądasz…
-…nieziemsko- skończyła za mnie Dan
-Oczywiście rajstopy zamienię na leginsy.
Wychodząc ze sklepu wszystkie trzy byłyśmy bardzo zadowolone. Dobry humor nie opuszczał mnie aż do powrotu do domu gdzie znalazłam spakowane kartony w przedpokoju. Kate od razu to zobaczyła i chcąc odciągnąć mnie od tego wepchnęła pod prysznic, by przygotować się do początku imprezy, który nastąpi za 3 godziny. Danielle pojechała do domu po resztę ubrania, po za tym zaprosiła swoją przyjaciółkę i nie chce jej zostawiać samej. Mimo, że jest modelką jest nieśmiała w stosunku do nieznajomych. Weszłam pod strumienie gorącej wody i delektowałam się jej dotykiem. Umyłam głowę, wysuszyłam ją suszarką i wyszłam po pokoju w szlafroku. Tam siedziała już Kate z pełnym sprzętem do makijażu. Nie wiem skąd go wytrzasnęła, ale miałam to szczerze mówiąc gdzieś. Krzątała się przy mnie nie dłużej niż 20 minut, a efekt był jak w salonie kosmetycznym. Podziękowałam jej najładniej jak potrafiłam, ale znowu zaczęłam wracać do mnie rzeczywistość. W tym czasie ona poszła pod prysznic, a ja rzuciłam się plecami na łóżko. Wyszła po 15 minutach z wysuszoną gową. Usiadła w miejscu, które ja zajmowałam wcześniej gdy ta mnie malowała. Sama zrobiła sobie makijaż przez kolejne 20 minut, a efekt był równie  powalający. Musiałam przyznać: ona ma do tego niezły dryg.
-No kochana chyba pierwszy raz widzę cię w takim makijażu- przerwała ciszę
-I chyba ostatni- mruknęłam
-Mówiłaś coś- zapytała z przekąsem
-Nie, skądże!
Nadszedł czas ubierania się. Ja włożyłam swój sweter sweter i nowe buty, a Kate  czerwoną bluzkę i również nowe buty. Ostatnie spojrzenie w lustro i odjazd na zabawę. Mam nadzieję, ze uda mi się zabawić. Nie mogę się doczekać zobaczyć chłopaków. Stęskniłam się na nimi i to bardzo.
Wysiadłyśmy z metra i już po 20 minutach byłyśmy na miejscu, z tym, że nie czułam swoich nóg. Nie byłam przyzwyczajona do tego typu spacerów. Gdy tylko przekroczyłyśmy próg klubu rzuciłam się na jakieś krzesło. Zarejestrowałam,  że pojawiło się już dużo osób, a przecież do przyjazdu chłopaków zostały jeszcze trzy kwadranse… Zdjęłam buty, podałam je kelnerce i poszłam zobaczyć czy Kate mnie nie potrzebuje. W tym samym momencie zobaczyłam Danielle z bardzo ładną dziewczyną. Efekt naszych dzisiejszych zakupów wyglądał TAK. Ona również mnie zobaczyła i zamachała. Ruszyłam w ich stronę.
-Gdzie zgubiłam buty, Kopciuszku?
-Kopciuszek zgubił jeden but- zauważyła dziewczyna. Już ją lubię.- Eleanor jestem.
-Hania- przedstawiłam się- Bardzo mi miło
-Mnie również.
-Słuchajcie potem pogaduchy, teraz trzeba sprawdzić czy wszystko jest już gotowe.
-Racja- przyznałam
Wszystkie trzy ruszyłyśmy w stronę wykłócającej się z kimś Kate. Stwierdziłyśmy, ze nie będziemy jej przeszkadzać. Każda się czymś zajęła. Po 15 minutach wszystko było gotowe, pozostało tylko czekać do przyjazdu chłopców. Dostałyśmy wiadomość od nich, ze wylądowali zgodnie z planem, teraz tylko musza odebrać bagaż i tu przyjechać.
-Spóźnieni tylko 10 minut, wow- pogratulowała im na wstępie Kate
-A czy my się kiedykolwiek spóźniamy, ślicznotko?- zapytał się Zayn
-Przemilczę odpowiedź. Dziewczyny przyjechali!- zawołała w naszą stronę
Ruszyłyśmy w ich stronę i pierwsze co zrobiłam to rzuciłam się na szyję Niall’ owi. To samo zrobiła Danielle tylko z Liam’ em. Spojrzałam mu w oczy i przybliżył twarz ku mojej. Zrobiłam ten sam ruch i już po chwili nasze usta złączyły się w żarliwym pocałunku.
-Tak bardzo tęskniłam- szepnęłam
-Na pewno nie tak bardzo jak ja.- nachylił się i powtórzył poprzednią czynność- Dostałaś moje listy?- zapytał po chwili.
-Tak dostałam wszystkie i dziękuję ci za nie. Były piękne! Przepraszam, że tak mało pisałam, ale…- urwałam, postanowiłam na razie nic mu nie mówić.- po prostu dużo się działo w Polsce.
-A właśnie jak wyjazd? Jak święta- wkroczył pomiędzy nas Loczek za co dostał ode mnie po głowie- Ej! Z bratem chyba tez należałoby się przywitać, no nie?!
-Oj no dobrze, dobrze. Przepraszam!- objęłam go za szyję i mocno przytuliłam. On złapał mnie w tali i ścisnął.- W Polsce było… inaczej- szukałam odpowiedniego słowa- nie tak jak się spodziewałam.
-To znaczy?- spojrzał na mnie poważnie.
-To znaczy inaczej.- powiedziałam stanowczo patrząc mu w oczy- Nie drąż. Nie warto.
Widząc moje spojrzenie umilkł, ale nadal przyglądał się badawczo. Że tez jemu nic nie umknie! Przywitałam się z każdym z osobna i od razu poczułam jak bardzo mi ich brakowało. Banda wariatów.
-A kim jest nasz nowa śliczna koleżanka?- zaciekawił się Zayn z błyskiem w oku. Danielle spojrzała na niego jak na robaka i odsłoniła El. Rzeczywiście byłą śliczna w tej czarnej. Miała figurę modelki.
-To jest moja przyjaciółka Eleanor.
Wszyscy patrzyli na nią wyczekująca, a ona jakby nieświadoma przyglądała się Lou. Spojrzeliśmy na niego, a on robił to samo. Trwało to kilka minut zanim Loczek lekko szturchnął przyjaciela.
-Ach tak!- zawołał- Miło mi cię poznać… kolejny raz. Szukałem cię! Ale nigdy więcej nie pojawiłaś się w tej kawiarni!- zawołał na co wszyscy popatrzyli ze zdziwieniem.
-Można wiedzieć o czym mówisz?- wtrącił się Dady
-Eleanor, tak?- zignorował go Lou
-Tak-odpowiedziała nieśmiało
-Spotkaliśmy się już, pamiętasz? W tej kawiarni, przy kasie.
-Ach tak! Teraz pamiętam. Wiedziałam, że skądś cię kojarzę, ale nie wiedziałam skąd.
-Może z gazet?- wtrącił się Zayn, a wszyscy spojrzeli na niego z politowaniem- no co?!
-Nie z gazet, tylko z realu.- wytłumaczyła nawet na niego nie patrzeć. Była zajęta kim innym.
-To wy się znacie?- zdziwiła się Dan- A z reszta nie ważne. Przecież i tak nie dostanę odpowiedz- wzniosła oczy ku niebu/ sufitu
-To wy tu sobie pogruchajcie, a my idziemy- mruknęła Kate oddalając się. Poszliśmy za nią. – Za 20 minut wchodzicie na scenę.
-Po co?- zaciekawił się Harry oglądając się za jakąś dziewczyną w krótkiej sukience
-Harry! Obudź się- krzyknęła Blondyna- Będziesz miał cały wieczór na zabawę. Ludzie liczą na was. Godzina was nie zbawi.
-On o tym wie albo zaraz się dowie.- pociągnął go za rękę w stronę kulis Liam.
Danielle poszła po Louisa. Niełatwo jej było odciągnąć go od Elki. Gruchali od samego początku. W końcu Danielle się zdenerwowała i opierdoliła Lou, a ten ze skruszoną miną podreptał do reszty. Skręcałam się ze śmiechu. To nie jest częsty widok. Skruszony Louis Tomlinson. Po godzinnym występie chłopcy zeszli ze sceny . Padnięci dosiedli się do naszego stolika. Zamówiliśmy pierwszą kolejkę. Po minucie nie było po niej śladu. Rozbrzmiały pierwsze dźwięki piosenek, które ustaliłyśmy z DJ’ em, ze będzie puszczał. Nie zabraknie tam oczywiście piosenek chłopców, ale oprócz tego dobry rock, zarówno ten spokojny jak i ostry i kilka piosenek popowych.
-Zatańczymy- usłyszałam głos Niall
-Z tobą? Zawsze- uśmiechnęłam się.
Zniknęliśmy w małym jeszcze tłumie. Po chwili co raz więcej osób się dołączało. Zaobserwowałam Dan i Liam’ a, Lou zaciągnął Elkę, Harry szuka odpowiedniej kandydatki, a Kate z Zayn zostali i są pogrążeni w rozmowie. Było kilka szybkich kawałków, przy których szaleliśmy, a potem przyszedł czas na coś spokojniejszego. Położyłam ręce na szyi Niall a on na mojej tali. Zaczęliśmy się powoli kołysać w rytmie piosenki. Od czasu do czasu patrzyliśmy sobie w oczy i po prostu się uśmiechaliśmy. W końcu zmęczona położyłam głowę na jego piersi i tak tańczyliśmy.
-Pięknie dziś wyglądasz- szepnął mi we włosy, a potem je pocałował
-Dziękuję, ale czuje się trochę nieswojo.
-Nie powinnaś. Wyglądasz niesamowicie, ale wiesz, że ja jeszcze bardziej lubię  cię naturalnie. Wtedy widzę całą twoją piękną twarz- zaczerwieniłam się. Dobrze że mam głowę schowaną.
Przetańczyliśmy tak kilka piosenek. Cały czas była wolna faza. W tym czasie on opowiadał mi co robili podczas trasy. Widać, ze świetnie się bawili. Bo cały czas wybuchał śmiechem jakby coś sobie śmiesznego przypomniał. A ja słuchałam i również się uśmiechałam. Następna piosenka była już szybka. Postanowiliśmy iść cos wypić. Ale Loczek nam nie pozwolił. Już mieliśmy ruszyć kiedy złapał mnie za rękę:
-Odbijany! – zawołał
Obydwoje pokręciliśmy głową ze śmiechem i westchnęliśmy. Kątem oka spojrzałam na Kate, która siedziała sama z założonymi rękoma. Głową wskazałam ją Niall’ owi tak, żeby Harry tego nie widział. Natychmiast spoważniał i jakby czytając mi w myślach pomaszerował z uśmiechem na ustach w jej stronę z wyciągniętą ręką. Patrzyłam jeszcze chwilę w ich stronę. Nawarzy mojej twarzy również zagościł uśmiech gdy zobaczyłam go na twarzy Kate, która niby niechętnie podawała mu rękę. Niall coś powiedział, a ona już skręcała się z bólu mięśni brzucha. On potrafił każdego rozśmieszyć w oka mgnieniu. Odwróciłam od nich wzrok i zaczęłam się bawić ze Stylesem.
-I co kogo już wyrwałeś?- zaciekawiłam się
-Nikogo- powiedział zawiedziony
-Nikt cię nie chce- zadrwiłam
-Nikt nie jest wart mojej uwagi- zażartował, a ja wzniosłam oczy ku niebu.
Przetańczyliśmy kilka piosenek, ale ja już nie mogłam musiałam usiąść. Odwróciłam się i już miałam iść, kiedy DJ oznajmił, że czas zwolnic. Harry złapał mnie za rękę, a ja się odwróciłam z niechęcią.
-Proszę!- posłał mi swój jeden z najładniejszych uśmiechów- już tak dawno nie miałam w ramionach żadnej płci pięknej- patrzyłam na niego tym samym wzrokiem co wcześniej- już tak dawno nie miałam w objęciach na długo ciebie? Stęskniłem się?- powiedział teraz już bardziej poważnie. –Proszę.- uległam. Musiałam. Potrafił wywołać coś takiego u każdego.
-Czemu ty tak działasz na ludzi? Zawsze wiesz co powiedzieć?- zapytałam ironicznie
-Zawsze, siostrzyczko.
Lewa rękę położyłam na jego szyi, a prawą podałam jego lewej. Przyciągnął ją blisko siebie i tak się kiwaliśmy. W końcu zrobiło nam się nie wygodnie i po prostu ja położyłam moje ręce niego szyi, a on swoje oplótł wokół tali.
-Tak wygodniej- mruknął
-Harry, mogę cię o coś spytać?
-Wiedziałem, ze ten moment w końcu nadejdzie- jęknął- No, pytaj.
-Czemu to zrobiliście?
-Nie zadawałaś już tego pytania Kate?
-Harry!!
-No już, już…
-Przecież widzę, że ci jej brakuje.
-Oj nie! Nie brakuje mi Kate, brakuje mi kobiet, które będą się o mnie troszczyły. –powiedział poważnie
-Ja się o ciebie troszczę- szepnęłam
-Wiem- objął mnie mocniej, ja położyłam policzek między zagłębieniem ja jego obojczyku, a on położył swoją głową na mojej . – po prostu uznaliśmy, że to co kiedyś było powoli się kończy. Lepiej zakończyć to wcześniej niż potem się bezsensownie kłócić i kończyć znajomość, która jakiś czas już trwa i nie powiem, zęby było nam z nią źle. Nadal ją kocham, ale już inaczej niż wcześniej, mniej. Obydwoje prędzej czy później byśmy się zranili…
-Harry, ja przepraszam, nie chciałam
-Nie przepraszaj. I tak kiedyś bym ci powiedział.
-Pamiętaj zawsze, ale to zawsze masz mnie. Nieważne co by się stało. Cokolwiek byś nie zrobił, zawsze będę przy tobie.- mówiłam zupełnie szczerze
-Wiem i dziękuję ci za to, nawet nie wiesz co to dla mnie znaczy. Moja mała, kochana siostrzyczka.
-No i czar prysł- westchnęłam
-Jaki czar?- zaciekawił się
-Miłego, szczerego, pomocnego i czułego Harry’ego.
-Ja taki jestem- powiedział szczerze- kiedy mam na to ochotę- dodał cicho.
-Wiem Harry. Ja to wiem- uśmiechnęłam się.
~~~~~
Długo Was zaniedbywałam, ale teraz nadrabiam. Wyszedł mi na serio długi ten rozdział. Początek o wszystkim i o niczym. Ale teraz wchodzimy w erę dramatu. Pomyślałam, że trochę nudno, ze cały czas wszystko się dzieje tak jakby patrzone przez różowe okulary xD Mam nadzieję, że będzie sie Wam podobało i, ze ze mną zostaniecie ;D
Mam pomysł na nowe opowiadanie. Zupełnie inny niż to. Cały czas myślę czy zacząć pisać czy nie... Po za tym teraz są wakacje, a w wakacje z  miałyśmy zacząć myśleć nad współpracą, więc daj znać czy nadal jesteś zainteresowana ;D Byc może (a tak w zasadzie jeżeli wgl) wykorzystamy ten pomysł, ale\bo chociaż częsc jego, a byc może zrobimy coś zupełnie innego, więc na razie to taka luźna propozycja.
W każdym razie byż moze pojawi się nowy blog... Krótko mówiąc
A na koniec chciałam Wam bardzo, ale to bardzo podziękowac za ponad 10000 wejsc!!! To jest niesamowite. Dotąd pamiętam jak pierwszy raz patrzyłam ile razy ktoś odwiedził mojego bloga. Było 13... Niezbyt optymistyczna myśl xD I ta 13 przez jeden cały dzień się utrzymywała. A teraz jest 10000 nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy! ;D Dziękuję tez za 206 komentarzy, 46 postów, za wszystkie miłe słowa, które przeczytałam i za wszystko, bo nie wiem co jeszcze. Dziękuję, ze ze mną jesteście (mam nadzieje, ze będziecie po tej przerwie)
Miłych wakacji

Czymcie sie
Han*

poniedziałek, 16 lipca 2012

Informacja

Posłuchajcie ja jutro o 6 wylatuję do Stanów na 3 tygodnie wiec rozdziałów nie będzie. Pisze to dlatego, że obiecałam i żebyście nie denerwowały się, ze przez tak długi okres nie ma rozdziałów. Mam nadzieję, ze na mnie poczekacie ;) Tak dla ciekawskich wylatuję 17 lipca, a wracam 9 sierpnia, ale to nie oznacza, że zaraz potem dodam rozdział, ponieważ,jeszcze będę musiała go napisac xD
Miłych wakacji
Czymcie się
Han*

sobota, 14 lipca 2012

Rozdział 35


Rano obudził mnie dźwięk telefonu. Dzwoniła Majka, niewiele myśląc odrzucałam ją. Za bardzo bolała mnie głowa. Martwiła się zapewne, dobrze o tym wiedziałam, ale nie miałam siły wstać, ani niczego słuchać. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że obok mnie powinien leżeć Niall, a tam go nie ma. Postanowiłam wstać, musze zobaczyć co się dzieje na dole. Zanim jednak to uczyniłam poszłam do łazienki i wzięłam długi prysznic. Miałam nadzieje, że gorąca woda chociaż trochę uśmierzy mój ból. Dopiero po 20 minutach wygramoliłam się z brodzika. Weszłam z powrotem do pokoju i ściągnęłam z półki jakieś ciuchy. Spojrzałam na siebie w lustrze. W sumie nie jest tak źle jakby mogło być. Wszystko wygląda w miarę normalnie tylko oczy są podkrążone. Niepewnym krokiem udałam się na dół do kuchni, a tam zastałam Liam’a robiącego naleśniki, Loczka leżącego na stole i Niall’a leżącego na kanapie. Słysząc moje kroki Harry podniósł głowę i ledwie zauważalnie skinął głową, ja uczyniłam to samo. Czyli chce udawac, ze wczorajszego wydarzenie w ogóle nie było. Dobrze, niech tak będzie, to chyba każdemu wyjdzie na zdrowie.
-Z zewnątrz wyglądasz całkiem, całkiem. A jak czujesz się w środku- od zamyślenie na temat Harry’ego wyrwał mnie głoś Liam’a
-A jak ci się wydaje?- odpowiedziałam niemrawo
-Chcesz jeść?
-A jak myślisz?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie
-Czy potrafisz odpowiadać tylko pytaniami?
-A czy to ważne?
-Och ty, ty!- zaśmiał się głośno
-Cicho- syknęliśmy równo z Harry’m i Niall’em
Dosiadłam się do Loczka i opadłam na stół. Przede mną ktoś postawił parujący kubek z kawą i talerz z naleśnikami i nutellą. Zaraz potem pojawiły się 2 takie same zestawy dla Loczka i Blondasa. Już po chwili Niall przybiegł w podskokach po jedzenie. Zaśmiałam się w duchu, ten to zawsze przyleci, jeśli chodzi o pożywianie się. „Jedzenie” Liam krzyknął w głąb domu. Skrzywiłam się i posłałam mu zabójcze spojrzenie. Dokładnie to samo uczynili moi towarzysze nie doli. Dopiero po 20 minutach pojawiła się cała reszta chodzących trupów. Kate jako jedyna zachowywał się normalnie. To znaczy nie miała kaca. Do kuchni przyleciała w podskokach ubrana dość nietypowo, a dokładniej dość nietypowy miała sweter, zielony z napisem białym marry me a czerwonym Harry?. No cóż Harry’emu się podobał.
-Ej kochanie skąd masz taki zajebisty sweter?
-A tajemnica! Ale zdobyłam go specjalnie dla ciebie- to powiedziawszy mocno go objęła i pocałowała.
Przez cały ranek nic nie robiliśmy tylko leczyliśmy kaca. Dopiero ok.16 nabrałam wystarczającą ilość sił by wrócić samodzielnie do domu. Majka dzwoniła gdzieś z 10 razy. Gdy tylko przekroczyłam próg domu usłyszałam wkurzony głoś starszej siostry. Powoli zdjęłam kurtkę i weszłam to salonu gdzie już czekała na mnie Majka.
-Gdzieś ty do kurwy nędzy była?
-O widzę, ze czujesz się już całkiem dobrze- próbowałam zmienić temat.
-Tak dziękuję- wycedziła- a teraz powiedz gdzie byłaś?
-O rany no! Wieczorem byłam odebrać twój dyplom, a właśnie znalazłaś go?
-Tak! I co dalej?
-No a potem gnałam na łeb na szyję, żeby zdążyć na premierę płyty chłopaków. A jak już wszystko się skończyło to zrobiliśmy sobie małą imprezę. I tyle. Nie ma o co robić tyle krzyku.
-W takim razie czemu wracasz dziś po 16?
-Trzeba było posprzątać, no nie?- szybko wymyśliłam jakieś kłamstwo
-A alkohol? Był?
-No pewnie, ze był, ale w małych ilościach- kolejne kłamstwo.
-Dobrze, w takim razie przepraszam, ze tak na ciebie naskoczyłam
-Nic się nie stało- bąknęłam nieśmiało. Trochę głupio, ze ją okłamałam, ale nie miałam wyjścia. Widzę przecież, ze ma jakiś problem. Nie będę jej jeszcze dokładać,- a co tobie się dzieje? Coś się stało?
-Jeszcze nie, ale jeśli tak to od razu ci powiem, zgoda?
-Mhmm
-A i jeszcze coś.- zawołała kiedy już odeszłam. Niechętnie powlekłam się z powrotem – na facebooku powinny być zdjęcia z rozdanie byłabym wdzięczna gdybyś je pościągała na kompa. Chciałabym je zobaczyć.
-Dobra, zaraz to zrobię- burknęłam i poczłapałam do pokoju.
Tam odpaliłam laptopa i rzuciłam się na łóżko. Po kilku chwilach złapałam za urządzenie i znowu położyłam się. Zalogowałam się na fb i przeglądałam powiadomienia. Kilka było kompletnie zbędnych, a kilka informowało mnie o tym, że ktoś oznaczył mnie na jakiś nieznajomych mi zdjęciach. Otworzyłam je i zobaczyłam, ze zdjęcia przedstawiają mnie na wczorajszym rozdaniu dyplomów. Było ich naprawdę dużo. Weszłam w album i wszystkie pościągałam, a następnie przesłałam je Majce na maila.
No, no! Gdzie ty chodzisz w tym Londynie-pojawił się pierwszy komentarz Szymona
Oj spadaj, musiałam zastąpić moją chorą siostrzyczkę -.-
Hanka jak ty ładnie wyglądasz!- a to Zuzka
Bez przesady  -.-
Nie no naprawdę! W takim wydaniu cie jeszcze nie widziałam, a te buty CUDO! Kto cię zmusił? Musze tej osobie osobiście podziękować.
Majka
Czy ktoś mógłby łaskawie przetłumaczyć mi te wasze przekleństwa?- pojawił się komentarz Kate po angielsku
Nie! ;)
No wiesz?? Sama se poradzę
Potem wylogowałam się, bo już nie miałam siły ani chęci rozmawiać z nikim. Cały czas męczyła mnie sprawa z Harry’m i Niall’em. Obydwóch kocham. Tylko zawsze wydawało mi się, ze na dwa różne sposoby. Niall to mój chłopak, a Loczek… Loczek to po prostu brat, przyjaciel… takie osoby tez się kocha, prawda? On chciał zapomnieć, tak samo jak ja, ale nie potrafię. Takich rzeczy się nie zapomina. Jak na potwierdzenie tych słów przyszedł sms.
Od: Harry;)
Pokaż: -.- Czy ty też tak się czujesz?
Do: Harry;)
Wyślij: Dokładnie, staram się zapomnieć, ale nie potrafię, Harry. Co my mamy zrobić?
Już po chwili dostałam odpowiedź
Od: Harry;)
Pokaż: Starać się, starać się, bo nic innego chyba nam na razie nie pozostaje…
Do: Harry;)
Wyślij: Postaram się, ale niczego nie obiecuję
Od: Harry ;)
Pokaż: Ja też nie. X
W poniedziałek przyszłam do szkoły spóźniona. Tam zastałam wściekłą Kate. Po jej minie poznałam, że nie ma po co pytać co się stało, bo jak na razie i tak niczego się nie dowiem. Zaraz potem zobaczyłam zagubioną Nelly. Podeszłam do niej i się przywitałam. Gdy mnie zobaczyła na jej ustach pojawił się uśmiech. Na moich również. Widać, ze jeszcze nie do końca odnajduje się w nowej sytuacji, ale radzi sobie co raz lepiej.
-Cześć- przywitałam się- co teraz masz?
-W-f, a potem francuski.
-To tak jak ja- uśmiechnęłam się i pociągnęłam ją za sobą.
Nelly to naprawdę bardzo miła dziewczyna. Tak otwarta i uprzejma, jednak cały czas gdy z nią przebywam mam wrażenie, ze coś ukrywa… No nic na razie nie będę się tym zajmować, mam wystarczająco dużo problemów własnych. Każdy dzień tygodnia mijał dokładnie tak samo. Rano szkoła, a potem do domu. Nawet pracy zaczęło mi brakować. Jeszcze 2 tygodnie tego całego remontu. Chłopcy cały dzień byli poza domem. Udzielali mnóstwo wywiadów i dawali kilka małych koncertów. Więc z Niall nie widziałam się od soboty. Może to i lepiej? Może dobrze nam zrobi chwila przerwy, żeby to wszystko na spokojnie przemyśleć i zapomnieć? Jednak Kate tak nie myślała, w najmniejszym stopniu. Miała wyrzuty do Harry’ego, że się nią nie zajmuje. Już 2 razy odwołał spotkanie- żaliła mi się. Swoja drogą trochę przypał, ze tak ją zostawił, ale z drugiej strony Kate powinna być wyrozumiała. Przecież wie ile dla nich znaczy album. Ostatnio coraz więcej się kłócą. Przez to ani jedno, ani drugie nie odzywa się do mnie. Raz tylko Kate podeszłą do mnie na korytarzu i powiedziała coś czego zupełnie się nie spodziewałam:
-Wiesz co?
-No?
-Ta nowa Nelly- jej imię wypowiedziała jak… nie wiem jakiegoś przestępcy-nie podoba mi się.
-Że co?- zaśmiałam się
-No… jest w niej coś…podejrzanego? Po prostu czuję, ze coś ukrywa i nie jest to miś z dzieciństwa pod łóżkiem.
-Wiesz… chyba już majaczysz. To, ze chwilowo masz trudniejszy okres z Harry’ m to nie znaczy, ze masz szukać wad u innych osób- to powiedziawszy odwróciłam się i poszłam na lekcje.
Potem długo o tym myślałam. Ja też zauważyłam, że Nelly czasem zachowuje się dziwnie, ale beż przesady! Jak tak teraz o tym myślałam to może nie potrzebnie naskoczyłam tak na Blondynę, już miała wystarczająco kłopotów, ale trudno stało się. Przy okazji następnych rozmów już tego tematu nie poruszałyśmy.
Dni mijały nieubłaganie i coraz większymi krokami zbliżał się początek pierwszej trasy koncertowej chłopaków. Zaraz po tym miała zacząć się przerwa świąteczna, na którą miałam pojechać razem z Majką do Polski, do rodziny. Cieszyłam się, ponieważ nie widziałam ich ponad pół roku. Natomiast nie cieszyłam się z tak długiego rozstania z Niall’ em i resztą chłopaków. Wiem, ze mieli po ok. miesiącu wrócić, ale to i tak długo. Nasz najdłuższa rozłąka liczyła niecały tydzień. A teraz ponad miesiąc! Chłopców trasa zaczyna się 18 grudnia i będzie trwała do 26 stycznia. Wyjeżdżają 17. Mimo, że koncerty będą się odbywały na terenie Wielkiej Brytanii i Irlandii to i tak nie będziemy mogli się zobaczyć, ponieważ chłopcy mają dokładnie zaplanowaną każdą godzinę. Ja natomiast wyjeżdżam 20 we wtorek (mimo, ze przerwa zaczyna się dopiero 22), żeby pomóc w przygotowaniach. Co roku jest mnóstwo żarcia, dlatego co roku jest mnie więcej o co najmniej 5 kilogramów. Ostatni wieczór, przed wyjazdem chłopców, spędziliśmy wszyscy razem. Oglądaliśmy horrory, na których wszyscy wrzeszczeli ze strach, komedie na których wszyscy płakali ze śmiechu i romanse, na których wszyscy płakali ze wzruszenie. Nawet Liam’ owi spłynęła pojedyncza łezka. Mimo świetnej zabawy kątem oka obserwowałam Kate i Harry’ ego, którzy siedzieli po dwóch różnych stronach kanapy nie odzywając się do siebie ani słowem. Loczek siedział wciśnięty pomiędzy mnie, a Lou, a Kate pomiędzy Danielle i Zayn. Ta dwójka świetnie się ze sobą od jakiegoś czasu dogadują. Czy to jest przyczyną tak częstych kłótni Blondyny i Hazzy?  No nie wiem. W każdym razie dzisiejszy wieczór był bardzo udany. Jeden z najlepszych. Ok 21 razem z dziewczynami opuściłyśmy chłopców, by ci mogli się spakować. Na następny dzień umówiłyśmy się na lotnisku o 9 rano. Bo 10 chłopcy mieli samolot.
-Nie spóźniliście się! Gratulacje!- pochwaliła ich Danielle.
Towarzyszyliśmy im aż do momentu gdzie chłopcy musieli przejść przez kontrolę. Zatrzymaliśmy się w bezpiecznej odległości od strażników i wszystkie pary poszły w ustronne miejsce. Lou z Zayn’ em zostali. Trzymając rękę Niall’ a poszłam za nim. Po chwili on zatrzymał się i przyciągnął mnie do siebie. Przez chwilę po prostu staliśmy w uścisku.
-Będę za tobą strasznie tęsknił- szepnął w moje włosy.
-Ja też- powiedziałam trzymając głowę na jego piersi. – nie wiem jak zniosę ten miesiąc.
-Hej! Spójrz na mnie- popatrzyłam mu prosto w błękitne oczy- będzie dobrze, to tylko miesiąc. Szybko zleci. Codziennie będę do ciebie pisał i wszystko opowiadał. Mimo odległości i tak będę cię miał przy sobie. Nic się nie martw- uśmiechnął się smutno
-Mam tylko do ciebie jedną prośbę?
-Tak?
-Czy możesz pisać te listy ręcznie? A nie mailem? Ponieważ wtedy będę miała tak jak by ciebie. Na żywo, a nie przez Internet, elektronicznie.
-Ależ oczywiście!- uśmiechnął się, po czym wreszcie złożył pocałunek na moich ustach. Wspięłam się na palce i objęłam go za szyję, a on złapał mnie w pasie i błądził rękami po moich plecach. Minęło dużo długich chwil zanim się od siebie oderwaliśmy. Każde z nas tak jakby uczyło się drugiego na pamięć. Spojrzał mi prosto w oczy i szepnął- Kocham cię i nigdy nie przestanę, chcę żebyś to wiedziała.
-Ja też cię kocham.- to powiedziawszy po raz ostatni się pocałowaliśmy i trzymając za ręce poszliśmy do Lou i Zayn ’a.
Po kilku minutach przyszli Liam i Danielle. Natomiast nigdzie ni było widać Harry’ ego z Kate. Wszyscy zaczęli się niecierpliwić, bo zrobiło się strasznie późno. Wtem na horyzoncie pojawili się. Szli oddzielnie, nie trzymając się za ręce. A gdy podeszli na tyle blisko by móc zobaczyć ich twarze. Odnotowałam na nich łzy, smutek i żal.
-Czas się zbierać- oznajmił Liam
Podeszłam do niego i mocno go objęłam. To samo zrobiłam w przypadku pozostałych chłopców. Na koniec został Harry. Otworzył ramiona, a ja wtuliłam się w nie. Powoli rozumiałam co się zdarzyło kilka minut temu. On mocno mnie objął, a ja wtuliłam głowę pomiędzy zagłębienie na jego obojczyku. Brakowało mi tego…. Nie powiem. I znów moje myśli powędrowały do pytania: Czy ja go kocham w TEN sposób? Bo teraz z jego strony było by to przyzwoite… Oderwałam się od niego, dałam całusa w policzek i szepnęłam:
-Nie wiem czemu zerwaliście, ale mam nadzieję, ze to była słuszna decyzja…
Popatrzył mi głęboko w oczy, delikatnie skinął głową i odwrócił się na pięcie doganiając resztę chłopaków.
~~~~
Mamy kolejny rozdział ;D Wróciłam z działki w czwartek. Tak jak obiecałam dodałam nowy post. Gdy zaczęłam go pisać w piątek to kompletnie mi nie szło. Zapewne jest to widoczne w pierwszej części rozdziału. Dziś rano usiadłam (no dobra nie było to takie prawdziwe rano po ok 12 zaraz po wstaniu xD) i jakoś samo się napisało. Nie wiem czy widzicie różnice? Ja trochę widzę ;P 
Teraz jakoś więcej opisów zrobiłam. To lepiej czy gorzej? Powiedzcie mi: czy wolicie żeby było więcej opisów czy dialogów? ;*
Co do przyszłego rozdziału to nie mam zielonego pojęcia kiedy się pojawi. O moim wyjeździe najbliższym jeszcze napiszę. Nie wiem czy będę miała tam dostęp to Internetu.... ale nie ważne! O tym potem ;D Jak zwykle sie rozpisuję
Ale czekajcie! Jeszcze jedno! Jak wróciłam z tej działki i otworzyłam laptopa, weszłam na bloga i co tu pacze? Jest 14 komentarzy! Słuchajcie jesteście wielkie! Jeszcze nigdy tylu nie miałam. Wiem, ze niektórzy to zwykle mają po 20, ale ja i tak się bardzo cieszę z tego wyniku ;D Dlatego jedno wielki DZIĘKI! I dziękuję jeszcze za 22 obserwatorów!. Kolejne wielkie DZIĘKI! ;D
Dobra już przestaję gadac ;P

Czymcie się
Han*