piątek, 25 stycznia 2013

Rozdział 43


 Po szkole wróciłam do domu z zamiarem odrobienia szybko lekcji, by potem moc bezstresowo spędzić czas z Niallem. W pewnej części nawet mi się to udało, gdyż zaraz po powrocie i dogłębnym  przeszukaniu domu czy aby na pewno gdzieś się nie ukryły słodycze rzeczywiście zrobiłam lekcje. Zrobiłam wszystko. Nadrobiłam zaległości i byłam z siebie bardzo dumna. Moim kolejnym celem było nie uśnięcie. Po wczorajszej wycieczce z Harrym mój organizm nie należał do wypoczętych. Usiadłam przed telewizorem i uporczywie wpatrywałam się w migające obrazki. Chyba jednak mój plan się nie powiódł. Ze snu wyrwał mnie dotyk czyichś ust na własnych. Od razu wiedziałam do kogo należą, z nikim innym nie dało się ich pomylić, a na dodatek towarzyszył im ten zapach. Zmusiłam odrętwiałe ręce do współpracy; znalazły szyję blondyna i uwinęły się wokół nich niczym wąż. Po chwili leżał nade mną namiętnie całując. Nie wiem, w którym momencie znalazłam się na nim, ale to nieważne. Najważniejsze, że był tu teraz ze mną,  a ja czułam się jak najważniejsza osoba na świecie.
 -Tak budzić się mogę zawsze i wszędzie.- powiedziałam tuż nad jego ustami, a on się zaśmiał i wpił w moje usta z jeszcze większą zachłannością.
 -Kocham cię- wyszeptałam.
 -Ja ciebie też.
 Przez pierwsze minuty po prostu siedzieliśmy wtuleni w siebie. Już dość długo nie mieliśmy okazji pobyć sami, tak zupełnie sami, bez żadnego towarzystwa w obrębie przynajmniej jednego mieszkania. Tęskniłam za nim i cieszyłam się każdą chwilą czasu spędzonego w jego towarzystwie. On najwidoczniej czuł to samo, bo co chwila pochylał się i całował moje włosy, czoło, policzki, nos, by na koniec zejść do moich rozpalonych ust . A ja za każdym razem szeroko się uśmiechałam.
 -Z tego co wiem to chciałaś się mnie o coś zapytać?-wymruczał w moje włosy. Ach tak. Przecież po to się dzisiaj spotkaliśmy.
 Wyrwałam się z jego uścisku, na co zareagował głośnym westchnięciem. Nie wiedziałam jak zareaguje, więc wolałam widzieć jego twarz. Usiadłam naprzeciwko Nialla, po turecku.
 -Bo widzisz… U nas w szkole, dowiedziałam się, że za tydzień, w niedzielę, jest organizowana 90-dniówka.   To taka impreza, mająca na celu świętować 100 dni do matury.
 -Sto? A nie 90?
 -No tak.  U mnie w Polce jest tradycją studniówka, a tutaj ten bal jest zorganizowany i wymyślony na szybko, więc powstała dziewięcdziesiątkniówka. A i tak naginamy zasady, bo 90 dni też zaraz upłynie. Wiec koniec końców będą to walentynki- uśmiechnęłam się niepewnie.- A nie nazywa się walentynkami, bo inaczej nikt by nie przyszedł.
 -No dobra to teraz rozumiem, ale nie rozumiem w czym ja jestem potrzebny?- zapytał z kamienną twarzą.
 -Ale… jak to?- wydukałam- Przecież myślałam, że to ocz…
 -Żartuję!- powiedział i rzucił się w moją stronę, tak że po chwili leżeliśmy jak dłudzy na kanapie, mocno w siebie wciśnięci.- chodzi o to czy nie poszlibyśmy razem, tak? Ja jako twój partner?
 -Tak!- wykrzyknęłam ucieszona.
 -Gdybyś widziała swoją minę!- zaczął się ze mnie perfidnie naśmiewać.
 -To nie jest zabawne! Czemu wszyscy zawsze próbują mnie denerwować! I nie mów, że się ‘fajnie denerwuje’ bo słyszałam to już nieraz.- od razu go uprzedziłam, widząc że otwiera usta by coś powiedzieć.
 -Ale to prawda!- naburmuszona odwróciłam się do niego plecami.- Ale czy od innych w ramach rekompensaty dostajesz  to?
 -Co?- warknęłam i delikatnie odwróciłam głowę w jego stronę, a on od razu to wykorzystał  i przytknął swoje wargi do moich. Z biegiem czasu jego żar zaczął stapiać moją ‘oblodzoną’ maskę. Czy on musi tak na mnie działać? Westchnęłam i odwróciłam się w jego stronę, nadal nie odrywając ust. Przyległam do niego mocniej, on złapał mnie w tali i przysunął jeszcze bliżej, w taki sposób, że między nami nie było już ani milimetra wolnej przestrzeni.
 -Ugh- warknął w moje usta słysząc dzwonek swojego telefonu.-Harry. Nie dzwoniłby gdyby nie było to coś ważnego. Halo? U Hanki… Co, niby jaki wywiad? Aaaa- jego ręka powędrowała do czoła i zaczęła je masować- No tak, zupełnie wyleciało mi to z głowy. Tak, tak już się zbieram- popatrzył na mnie przepraszająco, a ja już wiedziałam, że nasze spotkanie właśnie dobiegło końca.- Bardzo cię przepraszam, ale jutro mamy jakiś wywiad w porannym programie, co znaczy, że trzeba się wcześnie zwlec. Paul goni.
 -Uhh. No dobrze, rozumiem- powiedziała, nie kryjąc niezadowolenia.
 -Nie smutaj!- uniósł mój podbródek delikatnie w górę i złożył soczystego całusa w moje lekko rozchylone usta- Ale będziesz nas oglądać?
 -No nie wiem czy zdążę, o której to się zaczyna?
 -O 8 bodajże. Ale głowy nie dam.
 -W takim razie początek mi się uda, ale jutro idę na drugą lekcje, więc…
 Ostatni raz się pochylił i pocałował namiętnie, nie chcąc go puszczać oplotłam jego szyję i pociągnęłam z powrotem na kanapę. Wyczułam jego uśmiech, ale zaraz potem wstał z przepraszającą miną. Słyszałam jak zakłada buty. Zwlekłam się i powędrowałam do przedpokoju.
 -Obiecujesz, że w sobotę ze mną pójdziesz?
 -Obiecuję.- podszedł do mnie i po raz ostatni cmoknął. Zaraz po tym drzwi się zamknęły, a ja zostałam sama.  
***
 W biegu jadłam kanapkę, równocześnie włączając telewizor. Uff! Jeszcze są reklamy. Pognałam na górę się ubrać. Dziś wybrałam grube szare rajstopy, krótkie dżinsowe spodenki i czerwona koszulę w kratę. Dopinając ostatnie guziki zbiegłam na dół i zasiadłam przed telewizorem. Chłopcy właśnie wchodzili. Zasiedli na kanapie ledwo się mieszcząc. No cóż, odwieczny problem wciąż nie rozwiązany. Na początku dziennikarka pytała się o jakieś pierdoły, świetnie czyli najlepsze zostawiają na koniec, akurat wtedy kiedy ja będę goniła do szkoły. Stwierdziłam, że na razie nie ma sensu oglądać. Poszłam spakować torbę.  Schodząc na dół po schodach do kuchni prawie się wygrzmociłam. ‘Zapowiada się cudny dzień”. Od razu pomyślałam. Na chwilę jeszcze usiadłam przed ekranem, ale zerknęłam na zegarek i okazało się, że muszę się zbierać.
 -No Harry teraz mam pytanie skierowane do ciebie, a tak właściwie do ciebie i Nialla…?
 Dalej nie dane mi było oglądać, bo zgasiłam telewizor. A to akurat wydawało się ciekawe! Super. Zła wyszłam z domu i pobiegłam w stronę metra.
***
 -To z kim idziesz na bal?- zapytała Kate z pretekstem podjęcia tematu, który leżał jej na sercu już od rana.
 -Czy to pytanie nie jest zbędne? Przecież to oczywiste! Przyznaj się, po prostu chcesz się trochę poekscytować!- wzięłam się pod boki i wierzyłam w jej kierunku wskazujący palec.
 -Dobra masz mnie!- załamała ręce, ale zaraz potem je podniosła wyżej i zaczęła gestykulować.- Wszyscy wiedzą, że idziesz z blondynem, ale nikt nie wiem z kim idę ja!- popatrzyłam na nią wyczekująco, mając cicho nadzieję, że usłyszę imię Harry. Czułabym się lepiej gdyby i on tam był. Ale NIE BĘDĘ nic mówiła. Niech sobie sami radzą. Jestem nieugięta!
 -No..?!- ponagliłam ją.
 -Z Georgiem!- spojrzałam na nią z niedowierzaniem.-Z tym Georgiem?!
 Georgie był ‘tym popularnym’ facetem w szkole. Kate zawsze na niego krzywo patrzyła (jeśli w ogóle patrzyła). Nigdy o nim nie rozmawiała, ale widać było, że strasznie ją irytuje. Na wszystkich się wypinał, był chamski, arogancki. Wyjątkiem była jego ekipa. Fakt faktem był przystojny… a nawet bardzo przystojny, ale to nie zmienia jego osobowości.
 -Mówisz poważnie?
 -Ja najpoważniej!
 -Z tym idiotą?!- powoli czułam, że zaraz wybuchnę.
 -Wcale nie jest takim idiotą!
 -Od początku liceum za takiego go uważałaś, co się stało? Co?!- zaczynałam rozpaczać.
 -No nie wiem! Podszedł do mnie na przerwie i zapytał się czy nie chciałabym być jego partnerką. Z początku go wyśmiałam, ale widząc jego czarne tęczówki zmiękłam.  Były takie szczere i piękne! Oczarował mnie.- mówiła nie patrząc mi w oczy.
 -Ależ ty go nie nawiedzisz! Tyle razy poniża inne osoby, a ty za jednym spojrzeniem wybaczasz mu wszystko. Przyznaj się- wymierzyłam w nią palec- kto ma być zazdrosny?!- zapytałam, doskonale znając odpowiedź.
 -Żartujesz? Zapytał się mnie, a ja się zgodziłam! O co tyle szumu?!Ruszam naprzód! Powinnaś się cieszyć!- zawołała oskarżycielskim tonem,  a w kąciku oka zobaczyłam pojedynczą łzę.
 -Kate… przepraszam- zawołałam, ale ona już nie słyszał, bo pobiegła w głąb korytarza.
 Czemu muszę być taką idiotką? Czemu?! Przeklinałam na siebie w myślach. Zawsze ja muszę być takim debilem, zanim powiesz POMYŚL Hanka! Cały dzień nigdzie nie mogłam znaleźć Kate. Chyba się zerwała. Ona go tak kocha, on ją też. Czemu nie mogą się zejść z powrotem? Coraz bardziej zaczynałam wątpić w moje postanowienie nie wtrącenia się. Inaczej nigdy się nie uda. Blondyna będzie pokazywała, że wszystko jest w porządku. Że umawia się z innymi, że radzi sobie bez niego i jest równie szczęśliwa. On jej będzie na to pozwalał, bo jest zbyt wielkim dżentelmenem. Jeśli mu nie powiem, że ona nadal go kocha to sam nie zrobi pierwszego kroku. Boi się, nie chce niszczyć tego co jak na razie udało im się odbudować, obawia się odrzucenia albo postanawia trwać w postanowieniu odpuszczenia? Nie wiem, naprawdę nie wiem! Dobra, na razie poczekam. Zobaczę co się wydarzy między Kate a Georgiem na balu, a potem zdecyduję. Teraz odpuszczam i całkowicie się wyłączam.
Mogę do was wpaść po szkole? To był ciężki dzień:(
Jeśli chcesz
 Taką właśnie dostałam odpowiedź od mojego ukochanego. Mocno się zdziwiłam. Wyczułam, że coś jest nie w porządku. I wyczułam też, że od niego odpowiedzi nie dostanę, a na pewno nie przez telefon. Wybrałam numer Harry’ego, ale nie odbierał.
Nie mogę odebrać, o co chodzi?
Co się stało Niallowi?
Czytasz czasem gazety?
Nie.
To zacznij!
 Że co? O co w ogóle chodzi z tą gazetą? Co im się wszystkim porobiło?! Co ja IM zrobiłam? Przecież jeszcze wczoraj wieczorem wydawało się, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Ba! Nawet rano w wywiadzie Niall był zadowolony. Nic nie rozumiem. Z kłębiącymi się myślami pojechałam do domu. Chyba nie byłam szczególnie mile widziana u chłopaków.
 Powiesz mi co się dzieje? Czy będziesz się boczyć? Tylko o co!
 Tak jak się spodziewałam od blondyna odpowiedzi nie dostałam. Albo wyłączył telefon i poszedł spac. Albo wyciszył telefon i wsadził go gdzieś głęboko i zajada się jakimś pysznym daniem. No właśnie, jestem cholernie głodna! W domu zrobiłam sobie makaron z sosem pomidorowym i usiadłam z książką na parapecie. Po kilkudziesięciu minutach rozległ się dźwięk telefonu. Latałam po całym domu w poszukiwaniach. Niestety nie zdążyłam. Miałam nadzieję, że osoba chcąca się ze mną skontaktować nie przystanie na jednym połączeniu. Chyba czytasz mi w myślach! Uśmiechnęłam się sama do siebie. Telefon zadzwonił kolejny raz. Tym razem go znalazłam. Na wyświetlaczu pojawił się Harry, delikatnie się uśmiechnęłam, ale miałam cichą nadzieję, ze to Nialler.
 -Halo?-odezwał się zachrypnięty głos.
 -No halo?
 -Hania?
 -A kto inny?- zadrwiłam usadzając się z powrotem na parapecie.
 -No ile można podchodzić to głupiego telefonu!- powiedział wyraźnie zły.
 -Co wy się wszyscy dzisiaj tak zachowujecie, no! Ty, Niall, Kate! Zaraz nie wytrzymam!
 -Mamy sytuację kryzysową, szybko przyjeżdżaj do nas! A co się dziej Kate?- zapytał wyraźnie  zaciekawiony
 -Nie twój zasrany interes!- natychmiast zakryłam ręką usta i zaczęłam gorączkowo przepraszać Hazze, wyraźnie dotkniętego.- Boże Harry tak bardzo przepraszam! Nie chciałam! Widać to już przeszło na mnie. -Przepraszam!- jeszcze nigdy nie przeklęłam na Harolda tak na poważnie.
 -No dobra, już dobra po prostu przyjedź, musimy pogadać. Wszyscy.
 Z dziwnym uczuciem w sercu zaczęłam się zbierać do wyjścia. Pędziłam ile sił, ale oczywiście jak na złość wszystkie środki komunikacji spóźniały się. Na dodatek cały czas miałam wrażanie, że ktoś za mną idzie. Z wielką ulgą doszłam do domu chłopaków. Zaraz w dziwach powitał mnie Loczek. Minę miał nieciekawą. Przyłożył palec na ustach nakazując milczenie, po czym zaczął się szybko ubierać. Wyszliśmy na mróz.
 -Możesz mi powiedzieć o co chodzi?!
 Nie odpowiedział tylko złapał mnie za rękę i mocno pociągnął. Wyszliśmy z posesji i udaliśmy się na spacer. Przynajmniej tak wnioskowałam. Oddaliliśmy się już od domu i Harry zwolnił kroku.
 -Chodzi o to, że Niall nie powinien wiedzieć, że tu jesteś, przynajmniej na razie. A zwłaszcza, że jesteś ze mną!
 -Co ty w ogóle wygadujesz?! Dobrze się czujesz? I o co chodzi z ta gazetą?!
 Nic nie mówiąc wyciągnął zza pazuchy jakieś kolorowe pisemko i mi je wręczył.
DZIEWCZYNA NIALLA HORAN ZDRADZA GO Z JEGO NAJLEPSZYM PRZYJACIELEM!
 Tak wyglądał tytuł. A pod spodem zdjęcie moje i Harry’ego idących przez park i trzymających się za ręce.  Spojrzałam na mojego towarzysza z rozdziawioną buzia, a on tylko pokiwał głową i otworzył gazetę na odpowiednim artykule.
 No cóż związek Nialla (18l.) i Hani (17l.) chyba dobiega końca. Rudowłosą dziewczynę wczoraj widziano  na romantycznym spacerze z najlepszym przyjacielem Irlandczyka Harry’ego Stylesa (18l.) Na początku udali się do siostry dziewczyny, gdzie została sama. Po dwóch godzinach Harry odebrał ją i udali się na obiad do popularnej restauracji Subway.  Siedzieli tam bardzo długo, śmiejąc się rozmawiając, przekomarzając. Widziano, że para jest ze sobą bardzo blisko. Cały czas wymieniali czułe spojrzenia i szeptali sobie coś na ucho. Niektórzy twierdzą, że para się całowała! Następnie wyszli i udali się w stronę parku. Hania nie chciała, ale jej ukochany Harry przekonał ja do tego. Czyżby całusem? (pod spodem znajdowało się zdjęcie moje i Stylesa, kiedy jego twarz jest blisko mojej, ujęta w taki sposób, że rzeczywiście mogło się wydawać jakbyśmy się całowali). Koniec końców udali się na spacer. Cały czas trzymali się za ręce, śmiali się, rozmawiali, wygłupiali. Wydawało się, że zapomnieli o Bożym świecie. Harry co chwila na nią spoglądał, a ona nie pozostawała mu dłużna. Jak tylko ich spojrzenia spotykały się, spływali rumieńcami. Chwilami wydawało się, że HH jest zakłopotane ciekawskimi spojrzeniami, ale zaraz potem zajmowali się sobą. Nie odstępowali się na krok.  Tam gdzie ona tam on, jak cień. Nawet na chwilę się nie opuścili.
Jak na to zareaguje Niall? Zdrada? I to z najlepszym przyjacielem? Chyba HH będą mieli poważne problemu. Być może Nania już się rozstali, kto to wie? Jeśli tak, to nasz koleżanka szybko znalazła sobie pocieszenie… Biedny Irlandczyk, widocznie nie ma szczęścia z dziewczynami.
A co Wy sądzicie o nowej parze Londynu? I jak sądzicie jak zareagowała reszta zespołu? Będziemy Was informować na bieżąco.
 Obok artykułu było mnóstwo naszych wspólnych zdjęć. Rzeczywiście, prawie na wszystkich z Harrym trzymaliśmy się za ręce, wymienialiśmy spojrzenia i wiele innych potwierdzających nasz rzekomy związek. Na jednym dawałam mu całusa w policzek, pod domem Majki, a na ostatnim… całowaliśmy się! Wybuchnąłem histerycznym śmiechem. Świetny photoshop! Po moich policzkach zaczęły spływac łzy bólu, zawiedzenia i wściekłości. To wszystko tłumaczy. Niall zawsze bierze do siebie wszystko. Każde słowo odczuwa ze zdwojoną siłą, a coś takiego to… Widząc moje zachowanie Harry przytulił mnie mocno, a ja odwzajemniłam uścisk, wciskając głowę między jego ramiona. Chwilę tak się kołysaliśmy, aż otrząsnęłam się  i zaczęłam wrzeszczeć. Jak tak można, kto śmie kłamać w takich kwestiach, nie można skłócać niewinnych ludzi, itp, itp. A Harry tylko kiwał głową, czekając aż skończę.
 -Już?
 Pokiwałam twierdząco głową, wierzchem  dłoni ocierając resztę łez.
 -Nikt nie będzie ranił moich przyjaciół- warknął, łapiąc w pasie i prowadząc z stronę domu. Powolnym krokiem dałam się prowadzić. –A teraz ładnie wrócimy do domu i porozmawiasz z Niallerem. Wszyscy mu tłumaczyliśmy, że to tylko stworzenie historii do zdjęć, ale on zamknął się  w pokoju i nie chce nikogo wpuści. Liam powiedział, że tylko ty możesz coś tu zdziałać.  Uważam też, że powinnaś mu wreszcie powiedzieć co się wydarzyło w Polsce. Zasługuje na to. A skoro sama już sobie z tym poradziłaś, to nic nie stoi na przeszkodzie.
 -Wiem- powiedziałam cicho.
 -No to przestań beczec i chodź!
 -Wcale nie beczę!- oburzyłam się z lekko poprawionym humorem.
 -Mhmm, jasne- powiedział drwiąco.
 -A tak w ogóle to jak u was w domu znalazło się takie pismo?- zapytałam zaciekawiona kiedy już dochodziliśmy do domu.
 -Dziś w wywiadzie ta dziennikarka się nas o to zapytała. Wszyscy byliśmy zbici z tropu, dlatego zaraz po skończeniu nagrania popędziliśmy do kiosku i kupiliśmy ten szmatławiec.
 -No tak teraz wszystko jasne.-uśmiechnęłam się i weszliśmy do przedpokoju.
Od razu popędziłam na górę i już chciałam zapukać do pokoju blondyna kiedy usłyszałam podniesiony głos Zayna, z pokoju obok. Był wyraźnie zdenerwowany. Nie chcąc wyjść na wścibską jak najszybciej ulotniłam się. Zapukałam do drzwi Nialla i weszłam do pokoju. Zastałam go leżącego tyłem na łóżku. Nie musiał się odwracać wiedział, że to ja. Na palcach podeszłam i ułożyłam się obok niego na wielkim materacu.
 -To jak, pogadamy?-cisza- Wiesz chciałam z tobą o czym porozmawiać, i nie dotyczy to ostatniego dnia, tylko tego czego nie mówiłam ci od dawna- zaczęłam cicho. Zechcesz mnie wysłuchać?- nadal cisza- Milczenie uznaje za potwierdzenie- spróbowałam zażartować. Opowiedziałam mu wszystko, to co przemilczałam po powrocie z Polski.
 Mimo że leżał tyłem, wiedziałam że uważnie sucha i analizuje każde moje słowo. Cieszyłam się, że w końcu mu to wyznałam. Tylko jak zareaguje? Będzie jeszcze bardziej zły, że tyle ukrywałam, czy zrozumie?
~~~~
To jest jakaś kompletna porażka. Jestem tak strasznie niezadowolona z tego rozdziału! 
Jutro wyjeżdżam, więc sprawdzałam go jednocześnie się pakując. A nadal co do tej drugiej kwestii nie zrobiłam nic!
Własnie co do wyjazdu, ferie mi się własnie zaczęły (jupi! haha ;p) i od razu wybywam. Nie będę miała dostępu do kompa, więc nie wstawię nowego rozdziału w przyszłym tygodniu, ostrzegam! Prawdopodobnie nie dodam go też zaraz w drugim. Co z tego że są ferie, zdajmy uczniom jeszcze więcej! Żebym ja leżał do góry brzuchem, a oni pracowali! To jest własnie myślenie moich nauczycieli... Ughhh! Nie mam na nic czasu. Więc wybaczcie jak na następny chwilę poczekacie :(
W każdym razie pozdrawiam i życzę miłych ferii jeśli się komuś zaczeły, a jeśli jeszcze nie to... miłej szkoły xD Nie no dobra, nie bądźmy niemili :D
Han*

piątek, 18 stycznia 2013

Rozdział 42


Wpadliśmy do baru jak jacyś najeźdźcy. Na dworze zaczynało coraz to bardziej padać i wiać. Z minuty na minutę robiło się naprawdę nieprzyjemnie. Rozglądałam się po wnętrzu, w którym się znaleźliśmy. Był to przestronny bar wypełniony ludźmi, część nich po prostu siedziała i popijała drinki, natomiast większa grupa wirowała na parkiecie. Czułam się jak w jakimś klubie co równało się, że czułam się niekomfortowo. Ciągałam Stylesa za rękaw żebyśmy wyszli i wrócili do domu, ale on mnie kompletnie olał. Zamiast tego wziął za rękę i poprowadził w kierunku baru.
-Co ty do cholery ciężkiej wyprawiasz?-oburzyłam się.- Jest zimno, ja chce do domu! Nie będziemy się włóczyć po mieście, nie dziś!
-Nie dziś? To może kiedy indziej?- znacząco poruszył brwiami, uśmiechnął się podstępnie.
-Ale ty głupi jesteś!- zaśmiałam się.- Ale nie! Nie odwracaj kota ogonem! Jest zimno ja chce do domu! Nogi mnie bolą i zaraz będziesz musiał mnie podtrzymywać!
-Z przyjemnością usłużę ramieniem, droga panno. Nie narzekaj, nie jest ci zimno. Przecież tu jest gorąco, nie widzisz tego ogromnego pieca? Zmęczenie już za chwilę nie będziesz czuła, usiądziemy, coś wypijemy i będziemy jak nowo narodzeni, gotowi do szaleństw.- Objął mnie ramieniem, a drugą ręką udawał, że pokazuje różne perspektywy.
Po krótkim namyśle zgodziłam się zostać. Zamówiliśmy sobie po grzańcu na rozgrzanie. Po drodze były pewne niedogodności, albowiem i ja i Harry nie jesteśmy pełnoletni, ale namowy, błagania, zapewniania, że ma te 18 lat  i słodkie uśmieszki zostały nagrodzone. Widać urok Stylesa działa na każda kobietę (ona bowiem stała za barem).  Podała nam alkohol z powątpiewaniem, ale nie miała siły ani czasu się więcej kłócić.
-A teraz bardzo proszę o nagrodę za ciężką prace!- palcem wskazującym delikatnie stulał się w prawy policzek.
-Ciężką pracę, powiadasz? Niby jaką? Przecież manipulowanie ludźmi jest jedną z twoich ulubionych rozrywek!- warknęłam.
-Słucham?! To może nie chcesz tego grzańca?-obruszył się lokowaty.
- No przecież od początku mówiłam, że go nie potrzebuję!- wymachiwałam rękoma na wszystkie strony przez co trafiłam w jakiegoś faceta. Wymamrotałam cicho przepraszam i znowu zaczęłam to samo, nie kontrolowałam się. Harry złapał moje ramiona i przygwoździł do reszty ciała.
-Coś widzę, że ktoś ma nadmiar energii- powiedział z zaczepnym uśmiechem na twarzy.- A wracając do mojej nagrody…- przeciągał.
-Zapomnij!- droczyłam się z nim.
-Czyli mogę to zabrać..?- chwycił za czerwony napój.
-Nie!- wykrzyczałam i złapałam za jego rękę, która sunęła napój.
Zeszłam z wysokiego stołka i stanęłam obok Harry’ego. Otworzył ramiona z uśmiechem na twarzy. Podeszłam do niego i szybko musnęłam policzek. Już chciałam się odsunąć, kiedy on zamknął drogę powrotną, zatrzymując w swoim uścisku.
-I teraz cię mam i porywam.-wymruczał przy uchu.
Chwycił moją dłoń i pociągnął w stronę tłumu tańczącego akurat wolnego. Nie protestowałam. Obróciliśmy się twarzami do siebie i zaczęliśmy kołysać w rytm piosenki.  Położyłam ręce na jego ramionach, a on swoje w moim pasie. Typowo filmowa scena- skwitowałam w myślach. Z biegiem piosenki zaczęliśmy się coraz to bardziej do siebie przybliżać. Ja już byłam wlepiona w jego tors, a on mocno przytrzymywał mnie z tyłu pleców. Nie można tego raczej nazwać tańcem, a raczej przytulasem z dodatkiem lekkiego kołysania. Czułam się tak bezpiecznie i błogo w jego ramionach. Mogłabym tkwić w nich już zawsze.  Po pewnym czasie muzyka zmieniła się na szybszą. Równocześnie oderwaliśmy głowy, chcąc coś powiedzieć. Zamiast tego zatraciliśmy się w spojrzeniach. Miał takie piękne zielone oczy, a w nich tysiące iskierek. Tyle mówiły. Nie wiem ile się tak gapiliśmy, nie wiem też kiedy to się stało, że nasze twarze dzieliły już tylko małe centymetry. I teraz wszystko się zatrzymało. Nie zwracałam uwagi, że wszyscy w koło tańczą jak szaleni, że muzyka już dawno przestała być nastrojowa, że jestem śmiertelnie zmęczona. Liczyło się tylko to, że jestem z NIM. Przysunęłam się jeszcze bliżej, a on nachylił się. Nasze usta spotkały się i nie odrywały przez najbliższe minuty. Z sekundy na sekundę pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny. Wpiłam się w usta Stylesa. Przyległam całym ciałem do niego, a on mnie jeszcze mocniej ściskał w talii. Nawet nie wiem kiedy moja dłoń powędrowała do jego karku, włosów. Wplotłam place i zaczęłam je mierzwić.  W końcu oderwaliśmy się od siebie i patrzyliśmy głęboko w oczy. Jego dłoń powędrowała do mojego policzka, a ja wtuliłam się w nią. Trwaliśmy się przez jakiś czas, kiedy znowu poczułam jego oddech na mojej twarzy. Znowu się do ciebie zbliżyliśmy i musnęłam jego wargi by później….
-Fuuuu! Nieeeeeee!- obudziłam się gwałtownie siadając na łóżku z kropelkami potu na czole i przyspieszonym oddechem.
Wdech, wydech. To tylko sen, tylko sen.- powtarzałam w myślach. Usilnie starałam sobie przypomnieć co było rzeczywistością, a co tylko głupią wyobraźnią… Wczoraj faktycznie spędziłam cały dzień ze Stylesem, ale głównie po to, żebym wreszcie dogadała się z Majką. Wczoraj również byliśmy w Subway i łaziliśmy po parku przypominając sobie czasy gdy się spotkaliśmy. Potem chcieliśmy, no właśnie CHCIELIŚMY iść do jakiegoś baru się zagrzać. Ale po długich poszukiwaniach obydwoje stwierdziliśmy, że chcemy jak najszybciej do domu. I tak też się stało. Wylądowałam w łóżku, a nie obściskiwałam się po nocach z Harrym. To był by istny koszmar! Ten sen BYŁ koszmarem! W ogóle FUUU-jak tylko o tym myślę. Ja? Z nim? Nie. W zasadzie to się cieszę, że to coś mi się przyśniło, bo teraz jestem w 100%, ba nawet w 1000% pewna, że liczy się Nialler tylko i wyłącznie Nialler. Mój kochany blondasek. Właśnie muszę z nim pogadać o tej dziewięćdziesiątdniówce.  Mam nadzieję, że zgodzi mi się towarzyszyć. Spojrzałam na zegarek i z przerażeniem zobaczyłam, że wskazuje on 8:17. Wyskoczyłam z łóżka jak oparzona i pognałam zjeść śniadanie. Wzięłam szybki prysznic, a następnie narzuciłam na siebie czarne spodnie granatowy sweter. Równocześnie pakując potrzebne rzeczy do szkoły myłam zęby i czesałam włosy. Wiadome było,  że już jestem spóźniona na pierwszą lekcje, ale może chociaż na druga zdążę. Nadzieje umiera ostatnia!
***
-No gdzie ty się podziewałaś?!- w drzwiach sali spotkałam poruszoną Kate.
-Zaspałam- wysapałam.
-Nie mów!- zrobiła minę odpowiednią do tonu.-pytanie raczej czemu?
-Wczoraj późno wróciłam. Załatwiłam sprawę z Majką.
Jej twarz od razu złagodniała i ukazała szczery uśmiech.
-To świetnie! Nie wiem o co chodziło, ale bardzo się cieszę!- odparła tonem świadczącym, ze jednak wolała by wiedzieć o co poszło.
Siedząc w ławce w oczekiwaniach na nauczyciela po krótce jej wszystko opowiedziałam. Nie była zachwycona, że dopiero teraz o wszystkim się dowiaduje, ale zrozumiała.
-A teraz co do tej imprezy… weź mi wszystko powiedz bo ja nic nie ogarniam. Np. kiedy dokładnie ona jest, czy można zabrać partnera z poza szkoły, jaki jest temat, ile trwa, co, po co, dlaczego i tak dalej i tak dalej.- Powiedziałam na jednym wdechu, bo pomysł tej ‘studniówki’ podobał mi się coraz bardziej.
Miałam nadzieję, że Kate zaprosi Harry’ego i że się wreszcie zejdą! Po tym śnie jestem dziwna… boje się siebie. Taka naładowana i zadowolona i utwierdzona w wszystkich swoich przekonaniach. Pod ławką wyciągnęłam telefon i napisałam do Nialla.
Kochanie chce pogadać, kiedy możemy się zobaczyć? ;3
Natychmiast przyszła odpowiedź.
Słońce czy powinienem się bać?
W żadnym wypadku mój najdroższy! ;3
Zaczynam być naprawdę przerażony! Ale dobrze przybędę, tylko nie wiem dokładnie o której, oczekuj mnie w domu xx
Na tym zakończyła się nasza konwersacja.  Po czym zwróciłam się do Kate.
-To jak?
-No opowiem ci wszystko, ale nie teraz! Bo właśnie wszedł żubr.- od niedawna tak właśnie nazywała blondyna naszego nauczyciela od chemii. Naprawdę nie wiem z czym on jej się kojarzy z żubrem, ale ona nie dawała za wygraną. Uparcie trzymała się, że jest żubrem… To jest dziwne, a nawet bardzo. 
~~~~
No cóż miałam pomysł, uważam, że nie najgorszy ale go zjebałam. Takie jest moje zdanie. Ale nie chce mi sie tego pisać na nowo. To znaczy nie... może mi sie chce ale nie mam kompletnie czasu! Na ten weekend tyle nam zwalili, że już nie wyrabiam! Do tego jutro mamy dość spora imprezę szkolną, która jest planowana... od dawien dawna. Nie wdrążajmy się w szczegóły. Dlatego jest tak króciutko (za co bardzo przepraszam, ale stwierdziłam, ze będziecie wolały teraz mniej niż później więcej, jeśli się pomysłami to wybaczcie.) Wracając do tematu przez ostatnie tygodnie tak nas pracą przybili, że nie bardzo miałam czas na pisanie. A jak juz takowy znalazłam to poświęcałam go... przyznaje się bez bicia na szukaniu fajnych blogów do czytania. Nawet kilka takich znalazłam ;D Tylko jeszcze trzeba je przeczytac :3

A teraz co do ankiety. Z przykrością stwierdzam, że głosowało naprawdę mało osób (8) więc nie bardzo mogę podjąc żadną decyzję. Wyszło, że podoba wam się ten pomysł, ale... no cóz zobaczymy. Jeśli nie głosowałas to przypominam, że pytanie brzmiało Czy podoba Wam się pomysł pisania z różnych perspektyw? Jest to tylko luźny pomysł zobaczymy co z niego wyniknie... Jak coś to piszcie w komentarzach.

Własnie co do komentarzy.... proszę. Nie musi to byc długi komentarz, wystarczy parę słów. Dają wtedy niezłego kopa ;*
Pozdrawiam
Han*

wtorek, 8 stycznia 2013

Rozdział 41


-Daleko jeszcze?
-Nie wiem! Ile razy mam ci powtarzać Styles, że nie wiem, bo tak jak ty idę tam po raz pierwszy!- ta i inne wymiany zdań miały miejsce w czasie drogi do Majki.
Już w nocy, zainspirowana rozmową z Harrym, postanowiłam zaraz następnego dnia iść do siostry wyjaśnić całą sprawę. Od tamtego czasu nic tylko myślę co mam jej powiedzieć. Nie wymyśliłam nic sensownego. Hazza mówi, że mam iść na żywioł. Jeśli naprawdę chcę to naprawić, to nie powinnam mieć na pamięć wyrytej formułki tylko mówić prosto z serca. No tak… to co mówi znowu ma sens, ale jeśli będę mówiła ‘na żywioł’ to nic dobrego z tego nie wyjdzie. Ja to wiem!
-Rusz się! Wysiadamy.- z zamyślenia wyrwał mnie mój inspirator.
Przez dłuższy czas szliśmy w milczeniu. Dziś rano Harry, kiedy dowiedział się, że postanowiłam iść do Majki uprał się mnie tam odprowadzić. Mimo moich licznych sprzeciwów wygrał.  Bałam się, że przez cały czas będzie trajkotał o tym jak to dobrze, że go posłuchałam i że co ja bym bez niego zrobiła, ale ograniczył się tylko do ‘Daleko jeszcze?’ Kochałam go za to, że gdy trzeba było potrafił być naprawdę pomocny. Prawdę mówiąc cieszyłam się, że nie idę sama.
-To jeszcze raz jak nazywa się ta ulica?
-Monck Streat 486.
-To teraz w prawo.
Skręciliśmy w ulicę i rozglądaliśmy się za odpowiednim numerem domu. Szukając nagle poczułam dłoń Harry’ego w mojej, ściskając ją mocno. Odwróciłam się w jego stronę, a on patrzył na mnie i uśmiechnął się promiennie, chcąc zapewne dodać mi tym otuchy. Odwzajemniłam zarówno uśmiech jak i uścisk. Przez pewien czas tak właśnie szliśmy w poszukiwaniach domu. Okazał się nim niewielki blok, a raczej dom podzielony na trzy części, jedna z nich musiała należeć do Mat’a i Majki.
-To chyba tu.- obydwoje się zatrzymaliśmy.
-Dzięki za odprowadzenie- wysunęłam rękę z jego.
-Nie ma sprawy mała. To o której po ciebie przyjść?
-No co ty! Nie musisz po nie przychodzić!
-Przecież wiem, że nie muszę, ale CHCE!
-Ale ja nie mam pojęcia ile nam się zejdzie.
-Zróbmy tak, że jak już skończycie to daj mi znać  a ja po ciebie przyjdę, a ty jeszcze trochę tam u niej poczekasz. No to ustalone!
-Ale…
-No idź, bo zimno! Powodzenia, pa!- popchnął mnie w stronę schodków i poszedł, teraz nie było już odwrotu.
Zadzwoniłam do drzwi, a już po chwili ukazała się Majka, kompletnie zbita z tropu.
~~~~
-To co może być Subway?
-Wszystko jedno jest mi strasznie zimno, chce wejść gdziekolwiek!- krzyczałam do rozbawionego Stylesa. Chodziliśmy dobre pół godziny zanim znaleźliśmy jakiś lokal z jedzeniem, on się najwidoczniej świetnie bawił widząc moje sine usta i chodząca szczękę. Otworzył przede mną drzwi:
-Panie przodem!- powiedział z lekkim ukłonem.
-Bardzo zabawne.
Podeszliśmy do kas. Obydwoje zamówiliśmy zestaw, a zaraz potem rozpoczął się wyścig do wolnego stolika. Niestety przegrany. Dość długo szukaliśmy, jednak w końcu… UDAŁO SIĘ! Gdy tylko zasiedliśmy do stolika, rzuciliśmy się na jedzenie. Rano nic nie udało nam się zjeść. Był to nasz pierwszy dzisiejszy posiłek.
-I jak? Jak wam poszło?
-W wielkim skrócie idealnie!- uśmiechnęłam się.
-To świetnie!- wyraźnie ucieszył się mój przyjaciel.
-Pozwól, że teraz nie będę ci wszystkiego dokładnie opowiadała bo nie mam na to siły.-zrobił zwiedzioną minę.
-Ale pamiętaj, że cię to nie ominie!
Długo siedzieliśmy w Subway rozmawiając śmiejąc się i wygłupiając. Dopiero jakaś starsza pani usilnie wlepiając w nas wzrok przywołała nas do porządku.  Zauważyliśmy mnóstwo osób bezradnie kręcących się po restauracji z nadzieją znalezienie wolnego stolika. Czym prędzej założyliśmy kurtki i wybiegliśmy na mróz, śmiejąc się przy tym w niebo głosy.
-To co teraz? Park?
-Zwariowałeś w taką pogodę?
-Weź nie bądź drętwa! Chodź!
-Ja drętwa? Ja ci zaraz dam!
Długo spacerowaliśmy rozmawiając o wszystkim i o niczym. To właśnie jest jedna z najlepszych rzeczy w Harrym, że można z nim o wszystkim pogadać.
-Pamiętasz? Właśnie w parku wszyscy się z tobą poznaliśmy?- zaczął wspominać.
-Nieprawda! Nie w parku, tylko w kawiarni. – ja natomiast zaczęłam przypominać prawdziwa wersję zdarzeń.
-Że co?! Nie bądź głupia! Przecież, że w parku. Siedzieliśmy sobie na trawie i…
-Tak Styles dalej gadaj głupoty!
-Nie rób ze mnie durnia! Chyba pamiętam jak się spotkaliśmy!
-To ty nie rób ze mnie idiotki! Chyba lepiej pam…- w czasie gdy ja mówiłam co raz to głośniej i z większym bulwersem, on zaczynał robić się cały czerwony na twarzy z próby nie wybuchnięcia śmiechem.- Hahahah bardzo śmieszne, po prostu nie mogę- powiedziałam znudzonym głosem.
-Gdybyś tylko widziała swoją minę, kiedy próbowałaś mnie przekonać! Wtedy też byś się śmiała- dostał w głowę.- Ale no poważnie!
Odwróciłam się do niego plecami i pomaszerowałam w innym kierunku. Nie wiem czemu, ale ilekroć jestem w jego towarzystwie zachowuję się jak rozpieszony pięciolatek. Jezu! Ona ma na mnie zły wpływ!
-Oj no dobra, dobra! Nie zachowuj się jak pięciolatek! To moja rola!- szybko mnie dogonił i zmierzwił włosy pod czapką.- Ale no powaga, przecież pamiętam, że poznaliśmy się w tej twojej kawiarni. I jaka byłaś nieśmiała! Przez ponad dwa tygodnie ograniczałaś kontakt tylko do minimum. Chyba dopiero po ROZMOWIE z szefem zostałaś ZMUSZONA …
-Do ZAGADANIA- dokończyłam za niego.
-Ale chyba nie wyszłaś na tym tak źle.- poruszył zabawnie brwiami.
-W ogóle weź mi tego nie przypominaj! To była jakaś porażka! Kompletnie nie wiedziałam co mam powiedzieć!
-Aż tak onieśmielający jestem?- wyprostował się i poprawił kurtkę.
-Tak Harry, tak bardzo, że nadal nie wiem jak normalnie z tobą rozmawiam, a związek z Niall’em jest tylko przykrywką.-popukałam się w czoło, ale zaraz potem znowu zaczęłam wspominać minione miesiące- Ale to prawda, trochę onieśmielający byliście… bądź co bądź jednak sława na cały kraj robią swoje! Zaraz po pierwszej rozmowie, ale to brzmi- zaśmiałam się- nie pojawialiście się, po części się cieszyłam, że nie będę musiała się kolejny raz kompromitować, ale z drugiej strony zaintrygowaliście mnie i nie mogłam się doczekać kolejnego spotkania.
-Zaintrygowaliście?
-W taki sposób, że mimo całej tej sławy nadal pozostaliście normalnymi ludźmi, w każdym razie na razie.
-Czy ty coś sugerujesz?!
-Ależ skąd!
-Potem poszliśmy do parku, rozmawialiśmy. Była do dziwna rozmowa. To znaczy… no nie wiem zapamiętałem ją dziwnie, jeśli można tak to określić.
-Wiem, też tak sądzę. No, a potem…
-… się zaczęło. Sklepy, Kate, urodziny, jedne i drugie…
-I tak dalej i tak dalej. Chyba miałam szczęście. Teraz jak by jakaś fanka chciała się zaprzyjaźnić to ochrona by jej do was nie wpuściła- zażartowałam.
-Taka smutna prawda… Potrafią być denerwujący, ochroniarze oczywiście!-skwitował.
Poczułam wibracje w kieszeni, a zaraz potem rozległ się dźwięk mojego dzwonka. Spojrzałam kto dzwoni: Kate. Poczułam też jak Harry nachyla mi się przez ramię. Od razu oczy my zabłysły. Odebrałam z uśmiechem na ustach.
-Nie uwierzysz czego się dowiedziałam!
-No nie uwierzę póki mi nie powiesz, słucham.
-Samorząd uczniowski postanowił zorganizować 90-dniówkę! W ogóle co to za nazwa i pomysł, ale ja się strasznie cieszę!
-90-dniówkę? A nie przypadkiem studniówkę?
-Studniówkę?! Ty też wiesz co to jest? Tylka ja nie?-jęknęła.
-U nas w Polsce nie ma balu maturalnego tylko jest studniówka na sto dni przed maturą, przynajmniej starają się żeby było w miarę sto dni.
-O nareszcie! Wiem o co chodzi! Ale mniejsza. Sto dni już dawno upłynęło, więc chcą zorganizować 90-dniówkę przed egzaminem.
-No to fajnie, poczuję się trochę jak w Polsce. Ale czekaj, czekaj. Przecież dziewięćdziesiąt dni tez zaraz minie….
-No właśnie bal jest w następną sobotę!
-To nie bal tylko st…
-Wszystko jedno! Tyle do zrobienia, tak mało czasu!
-Dobra, słuchaj teraz nie bardzo mogę gadać, ale wpadnij do mnie, albo ja do ciebie wpadnę jutro. Napisz, a teraz pa.
-Pa!- powiedziała obrażona. Chyba liczyła, że będę się z nią ekscytowała. Niestety mnie takie rzeczy nie ekscytują.
Zaraz gdy schowałam telefon do kieszeni i odwróciłam się w poszukiwaniu przyjaciela, przed moja twarzą pojawiła się twarz szukanego.
-Co?!- zapytał z błyszczącymi oczami, jak dziecko czekające na nagrodę.
Pokrótce opowiedziałam mu o czym sama przed chwilą się dowiedziałam. Oczywiście musiałam mu wytłumaczy idee studniówki (gdzie ci Anglicy się uchowali!). Bardzo się ucieszył i stwierdził, że jest to idealna okazja, żebym zeswatała go z powrotem z Kate.
-Nie ma mowy, sam zepsułeś to sam napraw.- moja odpowiedź na jego każde prośby związane z Kate.-Poza tym i tak nie mógłbyś przyjść; tylko osoby towarzyszące. No oczywiście chyba, że Kate cię zaprosi.
-Nie zaprosi.- powiedział smutno. Prawie zrobiło mi się go żal. Ale byłam twarda. Nie ma! Nie będzie mną manipulował!
-To masz pecha.
-Ty to jednak jesteś jędzą!
Jeszcze przez jakiś czas spacerowaliśmy. Polegało to na tym, że ja bez sensu paplałam, a on udawał, że słucha. Myślami był zupełnie gdzie indziej,  z czego bardzo się cieszyłam. Może w końcu wymyśli coś sensownego?
-Jest luty, a na środku parku stoi choinka, gdzie tu logika?- przerwał moje trajkotanie. Zatrzymałam się i spojrzałam. Moim oczom ukazało się ogromne, zielone drzewko pięknie ozdobione światłami, łańcuchami i wielkimi bombkami. Chwile się na nie pogapiliśmy, tak jak reszt przechodniów, wzruszyliśmy ramionami i powędrowaliśmy dalej.  Zrobiło się porządnie zimno, Harry oznajmił, że idziemy gdzieś się zagrzać. W końcu chodziliśmy ze trzy godziny. Jak ten czas szybko leci!
~~~~~
Dziś chciałabym Was tylko prosic o komentarze! Na serio, teraz czuje się jakbym zaczynała na nowo bloga :) W sumie to się cieszę, fresh start mam nadzieję. Na serio jest to taka motywacja, że nie mogę. Jest to jeden z głównych powodów dla których piszę ;D Więc prooooszę.
A i jeszcze: macie jakieś fajne blogi do polecenia? Nie koniecznie swoje, to znaczy jak macie swój do polecajcie! Ale jeśli lubicie i czytacie jakiś inny to też bardzo proszę, bo ostatnio nie mam co czytac ;/ A naszła mnie ogromna ochota!
A i jeszcze! Jak Wam się podoba teledysk?Ja normalnie wymiękam! Tyle zabawy musieli mieć kręcąc go! Wrrr, też bym tam chciała byc! :) Ich miny, ich gesty, ich ruchy... po prostu cali oni ;D Mogłabym się więcej rozpisac, ale PO CO? Przecież same doskonale to widzicie ;*
Pozdrawiam
Han*
PS A miałam sie nie rozpisywac...