sobota, 30 marca 2013

Rozdział 49


-No ile można jechać?!-niecierpliwiła się Kate.- Dzisiejszy wieczór jest ostatnim przed ich kolejnym zniknięciem na 3 miesiące.
Jakieś 10 minut temu  powinni byli przyjechać chłopcy z Danielle. Następnego dnia w południe wsiadali w samolot do Paryża, gdzie rozpocznie się ich EuropeTour. Tym razem będzie trwała jeszcze dłużej niż poprzednia, o miesiąc. Blondyna już przeżywa, dopiero niecały miesiąc może z powrotem cieszyć się Harry’m, a tu znowu czeka ją rozstanie. Świadomość, że na każdym kroku będzie towarzyszył im tłum rozwrzeszczanych fanek, który z chęcią rzuciłyby się na każdego, nie pomagała. Pomimo obietnic codziennego dzwonienia, sms-owania, mailowania, skaypowania itp., itd. nie zastąpi to wszystko zwykłego kontaktu. W podobnej sytuacji byłam i ja i Danielle. Choć wydaje mi się, że to właśnie ja trzymałam się najlepiej. Nie wiem czemu, ale nie obawiałam się niczego.
-Co ty tak panikujesz? Na pewno zaraz będą, a nawet… aaa PSIK!- przerwało mi zakręcenie się w nosie i natychmiastowe kichnięcie.- Wybacz.
-Zdrówko.-mruknęła.- Ty chyba na serio jesteś chora.
-Nie gadaj!- zadrwiłam i zaraz potem skończyłam kolejną myśl.-A nawet jeśli się spóźnią o godzinę to nic nie zrobisz. Widocznie przedłużyła im się próba, musza być przygotowani do perfekcji!
-A gdzie tu wielka filozofia! Mają się po prostu dobrze bawić  a nie mieć wyćwiczoną choreografię krok w krok.
-Właśnie dlatego tych prób było tylko trzy! Poza tym, ani ty, ani ja nie znamy się na tym, więc nie kombinuj!- krzyknęłam wychodząc z pokoju dziewczyny.
-Nie czujesz potrzeby wydmuchania nosa? Bo słyszę, że masz cały zatkany.
Wzniosłam oczy ku niebu, postarałam się uspokoić i wróciłam do pokoju.
-Robisz to złośliwe czy czegoś konkretnego chcesz?- uśmiechnęłam się słodko, szukając w kieszeniach jakiejś niezasmarkanej chusteczki.
-No bo…
-No wykrztuś to z siebie.- powiedziałam dmuchając z całej siły jednocześnie w skrawek białego papieru.
-A jeśli sobie kogoś znajdzie?- rzuciła się na łóżko.
-Nie raz już przerabiałyśmy ten temat, Kate. Musimy znowu?
-No ale weź pomyśl racjonalnie. Będzie w trasie, daleko od domu, kto wie co mu przyjdzie do głowy. Co jeśli nagle zapragnie kobiecej ręki.- użalała się.
-To pójdzie do Louisa.-odparłam pół żartem pół serio.
Poczułam jak coś trafia mnie prosto w twarz i przekrzywia okulary. Tym czymś była poduszka.
-Ja tu mam poważny kryzys, nie żartuj!
-Ależ ja nie żartuje! Jak będzie miał kłopot to pójdzie do Lou albo zadzwoni do ciebie, albo cokolwiek. Nie zdradzi cię! Nie po tym co… W ogóle o czym my rozmawiamy!- zdenerwowałam się.- Przerabiałyśmy to milion razy, a teraz naprawdę nie jestem w nastroju do kolejnego.-wychrypiałam.
Spojrzałam na urażoną minę blondyny, głośno westchnęłam i przysiadłam się do niej na chwilę. Objęłam ją ramionami i pochyliłam się nad jej szyją.
-Nie zadręczaj się.- dodałam już łagodniej.
Przykryła dłonią moje i oparła głowę o moją. Chwilę tak posiedziałyśmy, a potem wstałam i poszłam na dół do kuchni sprawdzić czy wszystko jest gotowe. Jako imprezę pożegnalną postanowiliśmy urządzić małe ‘przyjęcie’ tylko dla grona najbliższych. Z trudem się wykręciłam od spotkanie z Nelly. Bardzo ją lubię, ale czasem bywa taka natrętna, szczególnie jeśli chodzi o chłopaków. Ale mniejsza.  Jedzenie stało już gotowe na stole, filmy odłożone, karty przygotowane, koce i poduszki przyniesione. Chyba wszystko jest.
-Ej a w co ty się ubierasz?- usłyszałam krzyk z pokoju.
Zaśmiałam się i spróbowałam odkrzyknąć.
      -Ty to masz problemy, w dres.- kiepsko mi wyszło, z gardła wydobył się skrzek.
-Co?
-Dres!- ponowny brak efektu.
-Mogłabyś powtórzyć.- wreszcie ruszyła zadek i pofatygowała się do mnie osobiście.
-Ty mogłabyś przyjść od razu, a nie zmuszać do zdzierania gardła.-udałam obrażoną.
-Nie rób problemów.- wniosła teatralnie oczy ku niebu.- Więc?
-No w dres, a w co?
-No nie wiem, nie wiem. Lepiej się upewnić, nie chce być odosobniona.
-Dziewczyno jesteśmy w gronie przyjaciół, a nie na wyjeździe szkolnym, nikt nie będzie to na to zwracał uwagi.
-Harry będzie.
-No nie wytrzymam z nią!- załamałam ręce.- Zmień taśmę!
-Sama zmień taśmę!
-Normalnie jak z dzieckiem!
-Jak z matką!
-Spadaj!
-Spierdalaj!
Zaraz potem zabrzmiał dzwonek do drzwi i dziewczyna rzuciła się w tamtą stronę, jednocześnie potykając się o dziesięć rzeczy i klnąc pod nosem. Skrzypnęły drzwi i usłyszałam jęk zawiedzenia Kate.
-Mi też szalenie miło cię widzieć.- usłyszałam śpiewny głos Dan.
-Cześć Dan!-wycharczałam z salonu.
-Hej, hej! Co jej jest?- spytała szeptem, kiedy weszła już do salonu.
-A jak myślisz?- znowu poczułam potrzebę opróżnienia nosa.
-Harold?- domyśliła się, a ja pokiwałam głową w odpowiedzi.- A to debilka.- skwitowała dziewczyna z uśmiechem.- Chodź tu do nas, chodź męczennico.
Kate doczłapała się do nas i rzuciła na kanapą zawodząc. Obydwie wybuchnęliśmy śmiechem i z politowaniem pokręciłyśmy głowami. Wiedziałam jednak, że Dani równie mocno przeżywa świadomość tak długiego rozstania z Liam’em. Ona jednak lepiej potrafiła zatrzymywać swoje emocje w środku. Widziałam to w jej oczach.
***
Po półtoragodzinnych oczekiwaniach wreszcie pojawiły się nasze zguby. Do tego czasu Kate powróciła z krainy rozpaczy. Na szczęście, bo nie wiem jakbym do inaczej przeżyła. Mam głęboka nadzieję, że jednak taki stan  nie będzie się pojawiał bardzo często jak już chłopcy wyjadą, inaczej nie wiem jak wytrzymam z nią pod jednym dachem.
-Jesteśmy!- zawołał Lou z drzwi, kiedy Dan poszła im otworzyć.
-I pamiętaj, ani słowa Horanowi, że jestem lekko przeziębiona, jasne?- szepnęłam w stronę blondyny.
-Lekko? Proszę cię, ty jesteś bar…
-To od teraz jestem wcale przeziębiona, jasne?
-Ja mówić nie będę, ale raczej nietrudno będzie mu się tego domyślić. Smarkasz co 10 minut.- uśmiechnęła się złośliwie.
-Spadaj!
-O dziewczyny, ładnie to tak sobie dogryzać?- do pokoju wszedł Harry i wcisnął się między nas na kanapie i objął jednocześnie.- To jak bardzo tęskniłyście?
Chytry uśmiech zagościł na moje usta i już je otworzyłam żeby odpowiedzieć „Niektórzy to nawet bardzo” ale ktoś (czyt. Kate) złapał mnie za ucho, tak by Harry nie wiedział i posłała mi spojrzenie ‘Nie radzę’.
-Za tobą? Proszę cię, nikt.- odparłam tylko i wstałam, by poszukać Horana i dać trochę czasu tej dwójce, która natychmiast to wykorzystała i Harry już złapał Kate w stalowym uścisku, czekając na pierwszego całusa. Przerośnięte dziecko, które chce całować się z dziewczyną.  Tak waśnie prezentował się obrazek. Weszłam do przedpokoju, gdzie stał jeszcze Niall i Zayn, zdejmując buty. Gdy ten pierwszy mnie zobaczył od razu się wyprostował i złapał w swoje ramiona. Zetknął swoje usta z moimi i od razu dałam się ponieść emocjom. A miałam się kontrolować by nie zarazić Niall’a. Przecież dopiero co wyszedł ze swojej choroby, lepiej by nie przeszła na niego moja.
-No błagam nie przy ludziach!- uratował nas Zayn, krzywiąc się.
-Spadaj Mailk, muszę nadrobić tygodniowe zaległości.- warknął blondyn i już się pochylił w moją stronę, ale ja zrobiłam zwinny unik .
-Ma rację…to znaczy nie ma racji! Znaczy lepiej chodźmy do reszty. –mówiłam nie patrząc im w oczy, a potem złapałam obie ręce chłopaków i pociągnęłam do salonu.
-Co ty kombinujesz, słońce?- zapytał podejrzliwie Horan.
-Ja?-zaskrzeczałam, natychmiast odchrząknęłam i kontynuowałam.- Ja? Nic kochanie.
-Mhm.-mruknął.- Jasne, jasne.
-To co? Żarcie? Film? Karty? Do wyboru.
-Żarcie!- cała piątka nowych przybyszów krzyknęła równo.
-Głodzą was czy co? Rozumiem, że odpowiedź  Nialla była oczywista, ale cała reszta?
-No co? Człowiek już się najeść  nie może?- zapytał Harry z pełną buzią.
-Głodzą nas! Zgadłaś!- rozpaczał Lou nakładając sobie na talerz coraz to więcej potraw.- Przez całą próbę dostaliśmy tylko jedną skromną kanapeczkę! Jak tak można?!
Po napełnieniu wygłodzonych brzuchów trzeba było podjąć decyzję co dalej. Był tylko jeden mały problem. Każdy wolał robić co innego. Nie mogliśmy dojść do porozumienia. Harry z Danielle koniecznie chcieli obejrzeć horror, Kate z Liam’em upierali się przy komedii romantycznej, ja i Zayn nie odpuszczaliśmy gier karcianych, Niall upierał się przy scrabble (został przez wszystkich równo wyśmiany, co spowodowało obrażenie się na cały świat) Lou natomiast cały czas podczepiał się do innej grupy, żeby zrobić nam na złość. W końcu urządziliśmy losowanie, inaczej nasze spory trwałyby cały wieczór i nic innego nie zdążylibyśmy zrobić  Padło na horror. Harry z Danielle odprawili taniec radości, a cała reszta zwiesiła zrezygnowana głowy.
-Przestańcie narzekać. Za każdym razem tak jest, a na koniec wszystkim wybór się podoba!- powiedział uradowany Harold.
-Nie wierzę, że to mówię, ale ma racje.- Dan podeszła do niego i oparła się łokciem o jego ramię.
 -No już! Nie narzekać, bo wam się zmarszczki porobią, życie jest piękne!
Ułożyliśmy się na kanapie, fotelach i podłodze. Ledwo się pomieściliśmy, niestety mój salon nie jest wielkości chłopaków. Harry, ja i Lou od razu zajęliśmy kanapę. Kate oznajmiła, że nawet nie mamy co liczyć, by z nami oglądała bez swojego chłopaka. Więc co zrobił Harold, perfidnie zepchnął zdumiałego Tomo  z kanapy wprost na Zayn’a, usadawiającego się w nogach.
-Ty!- wysyczał wściekły chłopak.
-Ja?-zapytał Hazza tłumiąc śmiech.
-Aaaa! Nienawidzę go!
-Dzięki Lou.- powiedziała niepewnie się uśmiechając Kate.
-Masz szczęście, że cię lubię. Inaczej nawet nie miałabyś co liczyć na taką uprzejmość z mojej strony!- warknął i zdjął koc z kolan Harolda, przykrywając się dokładnie.- Nawet nie próbuj protestować, coś mi się chyba od życia należy!- jęknął, widząc że chłopak otwiera usta.
-Ruda macie jakieś zapasowe koce?
-Wszystko znajdziesz za kanapą.- warknęłam, zdegustowana określeniem jakim mnie nazwał.
Zaczęliśmy się z Horanem, wciąż jeszcze trochę naburmuszonych układać na kanapie, przykrywając kocem i wsadzając pod głowy poduszki. Czułam zielone oczy skierowane prosto na mnie, ale postanowiłam je zignorować.
-Proszę!- jęknął.
-Nawet o tym nie myśl, nie podam ci. Właśnie znalazłam wyglądną pozycję.
-Masz bliżej.- płaszczył się.
-Nie.
-Błagam!- spojrzałam na niego i to był błąd. Ten jego świdrujący wzrok potrafił zmiękczyć każdego. Mnie w szczególności. Byłam niestety bardzo podatna na takie zagrywki. Czemu?!
-Ugh, masz szczęści Styles.
Dźwignęłam się i przechyliłam za kanapą by móc dosięgnąć pożądanych przedmiotów. Poczułam dłoń Niall’a na moich biodrach, gdyby nie on zaliczyłabym fikołka.
-Ktoś jeszcze?- niech znają moją łaskę.
-Jeszcze ja!- usłyszałam mulata.
-Niall… chyba musisz mnie podnieść.- oznajmiłam, kiedy po kilku próbach wciąż nie mogłam przyjąć pozycji pionowej.
-Ach tak, jasne.- odezwał się blondyn ze śmiechem.
-To wcale nie jest śmieszne.- odparowałam kiedy już stałam obiema stopami na kanapie.-rzuciłam koc i poduszki w stronę już wygodnie zwiniętej w kłębek pary, tak by zajmowali jak najmniej miejsca.
-Kocham cię.-usłyszałam podziękowanie Stylesa.
-No chyba nie!- wypowiedziały jednocześnie te słowa obydwie blond głowy.
W odpowiedzi tylko się zaśmialiśmy. Odwróciłam się gwałtownie w stronę Niall’a, jednak nie było to dobry pomysł, bo runęłam jak długa prosto na niego. Chyba jeszcze nie do końca krew mi z mózgu odpłynęła. Blondyn się zaśmiał i zamknął w stalowym uścisku jednocześnie mocno całując. Uśmiechnęłam się tuż przy jego ustach i odwzajemniłam pocałunek.
-Czy możemy już zaczynać?- zacmokała Danielle.
-No pewnie!
Nastała chwila ciszy, gdzie każdy jeszcze układał się jak najwygodniej, poprawiając koce, poduszki, czy przepychając się z osobą obok. Chwilę pokopałam się z Harrym który rozłożył swoje przerośnięte stopy na moich udach. Spojrzałam na niego groźnie, przypominając co dla niego załatwiłam. Po chwili zabrał nogi. Zaraz potem odezwał się jak gdyby nigdy nic Zayn.
-A kto włączy film?
***
Po skończonym horrorze, które nie był bardzo straszny, tylko kilka razu musiałam chować wzrok w koszulce Nialla (no dobra, trochę więcej niż kilka) zadecydowaliśmy obejrzeć kolejny film, wszyscy na tyle się rozleniwiliśmy, że nikomu nie chciało się ruszać z miejsca. Wypchnęliśmy Zayna, żeby zmienił płytę w odtwarzaczu.  Tym razem uradowaliśmy Liam’a i Kate, którzy dwie godziny temu upierali się przy komedii romantycznej. Po połowie filmu Harry zaczął się nudzić i zajmował się wszystkim tylko nie telewizorem. Kate doprowadzało to do szału i kazała mu zmienić miejsce. Harold przysunął się bliżej mnie, a po chwili już leżał na moim brzuchu. Chciałam go zepchnąć, ale zobaczyłam groźny wzrok Liasia, mówiący ‘Nawet nie próbuj go denerwować, jeśli to zrobisz on zacznie się wydzierać, a ja nie dowiem się czy Klara wybierze Ed’a czy Johna’. Popatrzyłam skruszona, bo wiem że i tak już sporo poprzeszkadzaliśmy biednemu chłopakowi. Dan pogłaskała go po głowie, by się uspokoił. Oni wszyscy są nienormalni. Nawet Daddy ma jakąś ułomność. Niall popatrzył na mnie pytająco, a ja tylko pokręciłam głową i mocniej wtuliłam się w chłopaka.
***
-To jak karty?-zaklaskałam z ręce.
Film skończył się i zgodnie wyłączyliśmy telewizor. W końcu przez następne miesiące nie będziemy mieli żywego kontaktu. Lepiej nie siedzieć w ciemnym pokoju z wlepionymi gałami na ekran.
-Tylko przydałoby się trochę ogarnąć.- podniosła się z kanapy Kate.-Straszne tu pobojowisko, nawet nie będzie dało się usiąść w kółku.
-Racja. Niech mężczyźni się tym zajmą, ja pójdę do kuchni zrobić sobie herbaty? Komuś jeszcze?
-Mi!- wykrzyknęło tyle osób, że nie wiedziałam kto w końcu chciał, a kto nie.
-Prościej będzie kto nie chce? Widzę brak odpowiedzi.
Poszłam do kuchni i nastawiłam wodę. Zaczęłam wyjmować kubki z szafki. Usłyszałam czyjeś kroki i już po chwili obok mnie znalazł się Zayn.
-Co jest?
-Przyszedłem wybrać sobie herbatę.
-Mhm jasne.
-Nie wierzysz mi?
-Zayn błagam cię, czemu miałabym ci nie wierzyć w sprawie herbaty.- co temu mulatowi łazi po łbie? Tego nikt się nie dowie. 
-Bo tak naprawdę przyszedłem tu w innej sprawie.
-A-ha?-teraz to już nic nie rozumiem.- To w jakiej?
Wyjęłam z szafki puszkę, w której trzymam herbaty. Wyjęłam byle jakie torebki i wrzuciłam je do kubków. Nie dbałam o to kto jaką dostanie, przyszłam robić tu herbatę dla siebie, nie dla wojska.
-Ja chce owocową.- odezwał się milczący Zayn.
-W końcu ta sprawa jest herbaciana czy nie?!
-No nie, ale to nie zmienia faktu, że chcę owocową.
-To sobie poszukaj!- wręczyłam mu puszkę, a sama oprałam się o blat w oczekiwaniu na gotującą się wodę.
-Chyba powinienem im powiedzieć.- mruknął z nosem w puszce.
-Chyba powinieneś.- zauważyłam.
-Ale nie wiem jak. – usłyszałam dźwięk oznajmiający, że woda już się przegotowała. Wzięłam czajnik do ręki i zaczęłam rozlewać wrzątek do przygotowanych kubków.
-Zayn to twoi najlepsi przyjaciele, zrozumieją. Nie sądzisz, że lepiej by dowiedzieli się teraz niż jak jakaś nieznana im dziewczyna rzuci się na ciebie jutro tuż przed odlotem.- odstawiłam czajnik na miejsce.
-Lepiej…
-Jaka dziewczyna?!- w drzwiach stał Harry z oczami okrągłymi jak spodki.
-To chyba już wiesz jak im powiedzieć.- z dwoma kubkami w rękach wyminęłam mulata kompletnie osłupiałego.- Ty Harry weź resztę kubków, bo czeka was szczera rozmowa.

-… i tak to wygląda na ta chwilę.- Zayn zakończył znaną mi już opowieść.
Wszyscy siedzieli patrząc się na niego tępo. Rzeczywiście nie jest to codzienne historyjka. Najsmutniejszą rzeczą jest fakt, że mangament chce kontrolować ich życie, byle tylko wszystko z mediami było OK.
-Czyli podsumowując mangament podsunął ci pewną dziewczynę, żebyście tworzyli fake, widywałeś się z nią kilka razy, ale stwierdziłeś, że nigdy czegoś takiego nie zrobisz. Spotkałeś się z nią, ona jakimś cudem, czytaj już wtedy się w niej zadurzyłeś, cię przekonała, znowu się spotkaliście, a ty odleciałeś.- Lou przedstawił swoje przemyślenia. Nie wyglądał na szczególnie dotkniętego zaistniałym faktem.
-Bardzo to uprościłeś Lou, ale tak to mniej więcej wygląda.-spojrzał na niego spode łba Malik
-To na co ty czekasz! Musisz jej powiedzieć!- A ja spojrzałam na Lou z uśmiechem i miną ‘i kto miał rację?’
-To samo mu mówiłam!- wykrzyknęłam.
-Czyli wiedziałaś?!- nie dowierzał Harry.
-No tak.- zmarszczyłam brwi.
-Nie wierzę, normalnie nie wierzę!- Podniósł prawą rękę i wymachiwał nią na wszystkie strony.- Czemu ona dowiaduje się o  WSZYSTKIM, po prostu wszystkim jako pierwsza!
Harry był cały czerwony na twarzy, a oczy przypomniały dwa wielkie talerze. Nie rozumiem o co mu chodzi. Wygląda na naprawdę złego, a nie tylko ‘odstawiającego jedno z wielu swoich przedstawień’.  Chyba jest poważnie dotknięty faktem, że to nie on dowiedział się jako pierwszy o zaistniałej sytuacji.
-Harry…- zaczęłam miękko.
-…daj spokój.-dokończył za mnie, jak dotąd milczący Liam. Miał bardzo poważną minę.- Przestań odstawiać jakieś sceny, to jest poważna sprawa.
-No przecież wiem!- uniósł ręce w geście mówiącym, że nikt go nie słucha.- Właśnie dlatego jestem tak bardzo zdziwiony faktem, że dowiadujemy się o tym dopiero teraz. No powiedz Zayn, ile to już trwa.
-To nie jest w tej chwili ważne!- zdenerwował się chłopak.- Najważniejsze jest to, co próbują robić. Chcą zawładnąć naszym życiem. Tak nie może być! Zayn ma fart, że ta propozycja przypadła mu do gustu. Co będzie następne? Nakaz zerwania z dotychczasową dziewczyną czy przeprowadzka do innego kraju?
-Kochanie nie przesadzaj, wszystko będzie dobrze.- pogłaskała go po ramieniu Danielle i uśmiechnęła się wspierająco.- Jeśli tak się stanie to po prostu musicie się postawić. Nie jesteście ich lalkami.
-Nic nie jest w porządku! Tak nie może być!- zerwał się na równe nogi Liam.
Naprawdę jest dotknięty. Chyba rzeczywiście trzeba było powiedzieć im wcześniej. Ale ile ja o tym wiem? Tydzień? To przecież nie jest moja wina. Jeśli szukać to winnego to jest nim Zayn. Boże nie! Co ja mówię? Przecież on nie mógł nic zrobić. Nie spodziewał się czegoś takiego. Jak ja w ogóle mogłam tak pomyśleć?! Co ze mnie za człowiek?! W myślach cały czas karciłam się za takie słowa. Spojrzałam przelotnie na wszystkich zebranych i widziałam, że nikt nie ma za wesołej miny. Chciałam powiedzieć:
-Posłuchajcie, wiadomo że jest to trudna sytuacja, ale błagam nie dajmy się zwariować, a w szególności skłócić. To jest nasz ostatni, wspólny wieczór przez następne  trzy miesiące. Liam doskonale rozumiem, dlaczego jesteś zdenerwowany, Harry słońce, nie bardzo natomiast rozumiem czemu tak wybuchłeś na Hankę. Przecież to nie jej wina. Zayn myślę, że powinieneś powiedzieć…
-Perrie.- podpowiedział.
-… Perrie co czujesz, żeby potem nie wyszło tak jak to wychodzi na wszystkich filmach.- na szczęście  Kate wyjęła mi wszystko z ust. Dobrze, że to ona wszystko powiedziała.  Ja mogłabym powiedzieć o kilka słów za dużo.
-Powinna był powiedzieć.- burknął Harry wbity w kanapę z założonymi rękoma.
-Stary przestań ją obwinąć, nie miała wpływu na to co kto kazał robić Zayn’owi ani na to, że w brzuchu poczuje motyle.- stanął w mojej obronie jak dotąd milczący Niall.
Spojrzałam na niego z uśmiechem, ale wiedziałam, że nie do końca ma rację. Wstałam z mojego poprzedniego miejsca i kucnęłam przed obrażonym Harry’m.
-Masz rację, powinnam była powiedzieć. – powiedziałam miękko.- Ale wyobraź sobie, jakbyś to ty mnie poprosił o chwilowe przemilczenie jakiejś sprawy, to jakbyś się poczuł, gdybym jednak postanowiła podzielić się tym z chłopakami, bo uważałabym, że tak będzie lepiej dla wszystkich? W takich sytuacjach nie ma dobrego wyjścia, Hazza, cokolwiek bym nie zrobiła i tak jakaś osoba miałaby do mnie żal. Tym razem jesteś to ty. Może następnym będzie to Zayn?
Patrzyłam na niego wyczekująco. Mówiąc to wszystko miałam wrażenie, że uświadomiłam mu coś ważnego, ale potrzebował chwili, żeby zauważyć to w pełni. Ja natomiast wiedziałam, że chłopak ma rację. Sytuacja była na tyle niecodzienna, że reszta nie powinna dowiadywać się po części z przypadku.
-Przepraszam.- dodałam na koniec.
-Dobra, ludzie błagam, koniec smętów! Zapomnijmy, Zayn załatwi co ma załatwić i wszystko będzie w porządku. Ruda nie przepraszaj, Harry możesz się trochę pogniewać, ale potem wróć do nas i pobaw się jeszcze trochę. Nie marnujmy czasu.- wykrzyknął entuzjastycznie Louis, a reszta zaśmiała się potwierdzająco.- No już Lilo, proszę cię.- tym razem zwrócił się do Liama, który spojrzał na niego i mimowolnie pokazał szereg zębów.
***
-To był jeden z najlepszych wieczorów, naprawdę.- powiedział Liam ubierając się.- Niestety jutro trzeba wstać i być w miarę przytomnym.
-Nie… po co?- mruknął gdzieś tam z głębi domu Lou.
-Louis chodź tu!- ryknął.- A ty Niall czemu się nie ubierasz?
-Jak to czemu, przecież ja zostaję.- objął mnie w pasie i pocałował w głowę.
-No pewnie, że zostaje. Nie ma opcji.- zapewniłam twardo.
-Ale nie ma mowy, jesteś jeszcze chory.
-No to co?- nie rozumiał blondyn.
-Jak to co?!
-Liam, daj spokój. To, że nazywamy się Daddy nie znaczy, że zawsze i wszędzie musisz się tak zachowywać.- zaśmiał się Zayn, wkładając szalik.
-Ale żeby potem nie było!- pogroził nam palcem i cała czwórka wraz z Danielle pomachali nam na pożegnanie.
-No to zostaliśmy sami.- ucieszył się Harry.
-Nie wiem jak wy, ale ja idę do łóżka.- powiedziała ziewając Kate.
-Ja idę wszędzie tam gdzie ty, kochanie.- pocałował ją w policzek.
-Ja marzę tylko i wyłącznie o ciepłej podusi i kołderce.- trąbnęłam w chusteczkę.
-I kubku gorącej herbaty, kochanie.- skierował się w stronę kuchni Niall.
-Tak, o tym też.
~~~~
Pisałam ratami i jak to teraz wszystko przeczytałam to wyszło to tak straaaasznie dłuuuugie, że stwierdziłam, że nikt nie przeczyta do końca. (Na serio w Wordzie było 15 stron). Nie miałam sumienia czegokolwiek usuwać, poza tym jakbym czegoś się pozbyła ominęłabym jakiś wątek. A tego byśmy nie chcieli, haha :)
Podzieliłam więc rozdział na dwie części. Do drugiej jeszcze coś dopiszę i kiedyś tam Wam pokaże.
Ostatnio w ogóle zaczęłam pisać na raty. Teraz wszystko powstawało w przerwach do przygotowań do świąt. Od kuchni do laptopa, do salonu, do kuchni, do laptopa i tak w kółko. Dlatego też cześć jest całkiem, całkiem, a cześć to jakaś kompletna masakra. Przez godzinę miałam wenę, sypałam pomysłami jak z rękwa i chciałam wszystko napisać, ale oczywiście nieeee, bo "Hanka! Chodź mi pomóż!" I tak to wyglądało. 
Wcześniej to rozdziały były pisane "naraz". A teraz...
Dobra dość gadaniny! 
Jak pewnie zauważyłyście jeden fragment jest ok, ale następny to już D.N.O.
Dobra, dobra! Teraz już koniec. A tak jeszcze na zakończenie Wam powiem, że już nie mogę się doczekać pisania epilogu... dobra W.Y.S.A.R.C.Z.Y. Wybaczcie, ale tak strasznie lubię z Wami 'rozmawiać' :D
Piszcie co myślicie. :>

Ściskam
Han*

9 komentarzy:

  1. Myślę że to jest świetne! I na pewno będę czytać twojego następnego bloga.Wesołych świąt! x

    OdpowiedzUsuń
  2. Pobudka wraz z poranną kontrolą, śniadanie, lekcje, obiad wraz z kontrolą, czas wolny, kolacja i kolejna nocna kontrola. Tak wygląda dzień w ośrodku społecznym dla nastoletnich przestępców, no przynajmniej dla pracowników. Dla mieszkańców dzień jest zupełnie inny.
    Mają własne sprawy dla których są gotowi poświęcić wszystko. Jedynie jest mały problem. Oni nie mają już nic. Zabrano im wolność, godność osobistą oraz rodziny. W Prinston Institution codziennie dzieją się rzeczy, o których mają pojęcie tylko nie liczni. Dla Franky i jej przyjaciół to rutyna, jednak czy nowa dziewczyna w instytucji - Lola da sobie radę ze wszystkimi osobami oraz sprawami którymi się spotka? Czy Francis ją zaakceptuje choć w małym stopniu? Czy coś się zmieni w placówce?
    Jeśli chcesz znać odpowiedź na te pytania zapraszam serdecznie :)http://second-life-second-chance.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Super, super, super ! Mam pytanko.. ile będzie rozdziałów? Mam nadzieję, że jeszcze duzo ?:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się, że to już jeden z ostatnich rozdziałów. Kończą mi się pomysły na to opowiadanie (właściwie to już ich nie mam, haha). Poza tym motywacja jest jak na razie kiepska.
      Bardzo ci dziękuję za miłe słowa, pomagają naprawdę <3
      Ściskam xx

      Usuń
  4. [SPAM] Serdecznie zachęcam do przeczytania rozdziału drugiego, na http://life-an-adventure-full-of-magicc.blogspot.com/

    "Nigdy nie sądziłam, że będę czuła do siebie wstręt. Że będę chciała się zabić. Po tamtej nocy cholernie tego zapragnęłam. (...) Odwróciłam głowę w tę stronę i ujrzałam tamtego mężczyznę. Nie, to nie był mężczyzna. To był młodzieniec, piękny, o idealnych rysach. Kręcone, ciemne włosy opadały mu niewinnie na czoło i przysłaniały nieco brwi. Gęsty wachlarz pięknie podkręconych rzęs zdobił jego czarne jak węgiel oczy, a piegi na policzkach i drobnym, nieco zadartym nosku dopełniały całości. Ubrany w ciemny garnitur zmierzał w moją stronę i uśmiechał się, przez co robiły mu się kurze łapki po bokach oczu."

    OdpowiedzUsuń
  5. Moim zdaniem Kate może i bezpodstawnie się denerwuje, że Harry może sobie poszukać innej dziewczyny, ale z drugiej strony też bym drżała. Taka ironia losu XD W ogóle rozmowy jej i Hanki są jak z życia wzięte, dosłownie :> Normalnie, jakbym słyszała siebie i przyjaciółkę, haha xD No i wybieranie zajęcia na wieczór też podobnie wygląda. Nie wiem, dlaczego Harold się tak wkurzył, ale mam nadzieję, że argumentacja Hani dała mu nieco do myślenia i nie będzie już miał nic nikomu za złe. A Nialla kocham, jest słodki ^^ Pozdrawiam, trzymaj się :> Czekam na kolejny, ale ubolewam, że już chcesz kończyć :c

    OdpowiedzUsuń
  6. :D superrrr , tylko pisz więcej i częściej ^^ kate i Hanka troszkę za dużo rozmawiają xD Bo to troszkę nudne . Ale mi się podoba jak ona z Niallerem jest i moglaby szczerze mówiąc więcej z nim przebywać xD I mogliby szczerze mówiąc już TO zrobić xD Ale bez zajścia w ciąże :D I więcej romantycznie ale też i kłutnie poprosze żę on też coś nie tego zrobi , a nie tylko ty go przepraszasz . Np. może się z kimś całować z fanką !!! :D

    Powodzenia ^^ zyczę Ci weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem powinnam pisac więcej i częściej, ale zwyczajnie nie mam na to czasu :(
      Masz rację, trochę za dużo gadają...to jest mój niestety styl pisania, nie potrafię wyeliminować tak dużej ilości rozmów, bo uważam, że to one są najciekawsze, choc oczywiście opisy są równie ważne, tylko one mi wychodzą jeszcze gorzej niż cała reszta :P
      W następnym rozdziale starałam się pójśc za twoją radą i trochę wyeliminować te dialogi... wyszło jak wyszło.
      Co do Niall... to nie chcę, żeby moje opowiadanie było takie... hmm nie wiem jak to nazwac przewidywalne? Po prostu wiem, jak mnie często denerwuje w róznych książkach, że dziewczyna najpierw jest z jakimś chłopakiem, a potem któreś z nich znajduje sobie inną osobę, zdradza tą pierwszą, a na koniec po kłótni i tak są razem. (Wiem, wiem zrobiłam coś podobnego z Kate i Harrym) dlatego nie chcę się powtarzac.
      Jak ktoś sie kocha to bezwarunkowo i nie da się pocałować żadnej fance, a na pewno sam tego nie zrobi z własnej woli :P
      Jestem ci bardzo wdzięczna, że podzieliłaś się ze mną swoimi przemyśleniami i pomysłami... tylko widzisz... po prostu nie chciałabym, żeby było to takie typowe romansidło (choc i tak mi nie wyszło xD)
      A co te TEGO (haha) Hanka nie jest typem dziewczyny, która będzie się pchała to łóżka w wieku 17 lat. :P
      Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję <3

      Usuń